Rozdział Dwudziesty Czwarty

262 5 0
                                    

                           - MAJA -

Promienie słońca obudziły mnie rano kiedy wstałam. Byłam w domu... W moim domu z moim ukochanym. Czego chcieć więcej? Łóżko było puste i słyszałam jak Nicholas rozmawiał z kimś na dole. Mieszkaliśmy tu dopiero od tygodnia. Ale było tak niesamowicie... Ubrałam na siebie koszule Nicka idąc na dół. Ale słyszałam krzyki... Dawno nie widziałam zeby był zły. - Gówno mnie to obchodzi rozumiesz? Wyjdź stąd do cholery! Krzyknął. Spojrzałam na dół widząc ze schodów Vanesse na dole i nicka.

- Nie rozumiesz ze popełniłam błąd. Nigdy nie chciałam cie zostawiać. On mi kazał. Zabrał mi ten milion i...

- Ale ja mam w dupie to! Nie kocham cię czego kurwa nie rozumiesz?

- Zawróciła ci gówniara w głowie. Twoja matka nigdy ci nie wybaczy! Ona nie jest na poziomie.

- Wyjdź z stąd do cholery! Krzyknął aż prawie zeskoczyłam ze schodów. Wyrzucil ja za drzwi trzaskając nimi. Poszedł do kuchni... Zeszłam na dół kierując się do kuchni. Był zły i to bardzo zły. Chciałam się wycofać i odejść ale akurat wtedy poślizgnęłam się i wpadłam prosto w jego ramiona.

- Przepraszam.... Nie chciałam.

- Nic ci nie jest? Spytał siadając mnie na blat w kuchni.

- Nie, poślizgnęłam się i tyle. Jesteś bardzo zły?

- Przejdzie mi.... Nie jestem zły na ciebie tylko na...

- Vanesse. Widziałam ja tutaj przed chwilą kiedy krzyczałeś. Myślałam że coś się stało.

- Nic się nie stało.... Po prostu nie rozumie co się do niej mówi. Opowiedzial szorsto kiedy szklanka wypadła mu z ręki. Przeklna do siebie wycbidzac z kuchni. Dawno nie widziałam żeby był  taki zły. Wstałam z blatu chcąc posprzątać te szkło ale pech chciał że jedno wbiło mi się lekko w nogę. Syknalam z bólu słysząc następne przklencie. Nick znowu podniósł mnie siadając na blat.

- Chciałam to posprzątać.

- Miałem zamiar to zrobić. Boli? Kiwnalam głowa kiedy wyciągał szkło z mojej stopy.. - Już nic więcej nie widzę.

- Dziękuję. Powiedziałam widząc jak jego wzrok łagodnieje.

- Przepraszam, wiem że nie jestem dzisiaj najmilszy.. Wytracila mnie z równowagi.

- Nie musisz mnie przepraszać.

- Właśnie ze musze bo nie chce się z tobą kłócić. Boli?

- Trochę ale zaraz przejdzie. Po co tu przyszła? Zapytałam widząc jak znowu się spial i jego oczy pociemnialy. Żałowalam że się spytałam. - Nie musisz mi mówić. To nie moja sprawa. Chciałam zejść z blatu ale przytymal mnie ze nie mogłam zejść.

- Masz prawo się spytać. Możesz się o wszystko pytać. Przyszła tu żeby ze mną porozmawiać. Chcę wrócić do mnie. Myślała że jak ubierze się w sukienkę z naszej pierwszej randki coś mnie ruszy.

- Jest.. Jest bardzo ładna no i zawsze taka elegancka. Burknelam sama do siebie bawiac się jego koszulka ale słyszał.

- Może i jest ładna ale ty jesteś piękniejsza. Myśli że cos ugra. Pewnie matka ją tu pszyslala. Przecież zostały najlepszymi przyjaciółkami.

- Widuja się?

- Tak, z tego co wiem to cały czas. Nawet pracuje u niej w sklepie.

Trochę mnie to zabolało że jego matka przyjaźni się z jego była a ze mną nie wymieniła nawet słowa..czy naprawdę jestem aż tak zła?

- A nie zrobiła na tobie wrażenia? Nic cie nie ruszyło?

- A miało? Chciałabyś żeby robiła na mnie wrażenie? Bo ja nie chce i, nie nic do niej nie czuje. Jestem z tobą i kocham ciebie. Nikogo więcej. Albo się z tym pogodzą albo niech się nie odzywają do mnie.

Siedziałam jeszcze tak chwilę patrząc jak sprząta szklankę i szkło z podłogi. Czy jego matka kiedyś mnie polubi? Czy wydarzy się jakiś cud i być może to mnie będzie tak lubiala? Nie muszę być lubiana przez wszystkich ale trudne jest to kiedy matka twojego ukochanego cie nie lubi.

- Maja słuchasz mnie? Głos Nicka przebił się przez moje myśli.

- Tak........

- Więc się zgadzasz?

- Na co? Spytałam kiedy przewrócił oczami w moja stronę przyciągajac mnie bliżej.

- Widzę jak mnie słuchasz. Obiad z moimi rodzicami a bardziej z ojcem bo wątpię że matka przyjdzie.

- No dobrze... A kiedy?

- Dzisiaj wieczorem. Może być?

- Tak, tak może być. Muszę iść się przebrać do pracy. Zanim moglam zejść wziął mnie w ramiona kierując się do góry. - Jestem ciężka.

- Ty ciężka? Jesteś taka drobna że czasami aż za drobna. Czasami mam wrażenie że ty nic nie wazysz.

- Ach tak? To w takim razie będziesz mnie nosił.

- Spodobało Ci się? Nie mam nic przeciwko w sumie już Londynie podobalo ci się. Mrugnal do mnie całując moje usta.

Weszliśmy do firmy razem do czego nie moge się przyzwyczaić. Nie którzy nadal gadali na nasz temat i patrzeli się na mnie z ukosa. W firmie jesteśmy raczej profesjonalni. Nie zawsze mówię mu po iminieu tylko formalnie przy klientach czy na spotkaniach. Ale czasami jest nie możliwe żebysmy byli cały dzień profesjonalni. Chociaż jeden buziak musi być.

- Maja wszystko okej? Luke stanął w drzwiach mojego biura.

- Nie wiem... Jestem taka zmieszana Luke. Nie wiem co robić.

- Co jest? Powiedz może będę mógł Ci pomóc.

- Czy naprawdę jestem aż taka zła? Taka bez wartościowa? Szepnąłam czując łzy w oczach.

- Nie jak możesz tak o sobie mówić?

- Nie którzy tak myślą. Jesteś taka przytłoczona tym wyszstkim..probuje być idealna, chce żeby jego matka spojrzała na mnie inaczej niż na jakąs zwykła biedaczke. Ale... Ale czego nie powiem i tak mnie tak traktuje.

- Nie którzy tacy są.... Dlatego nie lubię bogaczy zawsze myślą że są lepsi niż inni. A rozmawiałas o tym z Nicholasem?

- Nie.... Nie chce mu się ciągle skarżyć i wyplakiwac. Jeszcze do tego cały czas kręci się wokół niego jego była która jevomatka uwielbia. Bo jest ładna i bogata a ja....... Czasami mnie to już przerasta Luke. Szepnęłam czując jak mnie obejmuje. Musiałam się komus wygadać.

- Widzę że wzięłes się za robotę Luke. Głos Nicholasa rozproszył mnie. Był zły i zapewne słyszał wszystko co powiedziałam lukowi.

- Panie Knight po prostu gadamy.....

- Wez się do roboty jak nie chcesz jej stracić. Syknal i Luke wyszedł zostawiając nas samych.

- Musisalam z kimś porozmawiać. A akurat przyszedl Luke. Powiedziałam ocierając policzki.

- I nie mogłaś mi powiedzieć że tak się czujesz? Nie mogłas?

- Co miałam ci powiedzieć? Że jest mi przykro? Że próbuje się zmienić, byc idealna żeby twoja matka choć raz nie widziała we mnie biedaka tylko kobietę godna bycia z tobą!

- Tak, tak miałaś mi to wszystko powiedzieć, do cholery Maja chyba po to mnie masz!

- Mam przychodzić i użalać się nad sobą aż wreszcie będziesz miał mnie dosyć.

- Ty nadal myślisz że cię zostawię. Czego bym nie powiedział czy zrobił ty dalej będziesz myślała że cię zostawię. Wiesz kiedy będę miał dosyć? Kiedy wreszcie mi nie zaufasz i tym co do ciebie mówię. Możesz płakać, użalać się nad sobą, możesz przychodzić do mnie z każdą głupia rzeczą a to nic nie zmieni między nami. Chcę wiedzieć co czujesz i kiedy jest ci źle. A nie słyszeć jak mówisz to innym a mnie nie.

Wyszedł trzaskając drzwiami.... Nasza pierwsza kłótnia...

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz