Rozdział Dwudziesty Ósmy

283 6 0
                                    

                        - NICHOLAS -

Próbowałem wszystkiego no i poszłem osobiście do Vanessy i mojej matki. Czego nie powiem Vanessa nadal nie rozumie co się do niej mówi. Nic a nic a ja niewiem co mam już robić. Straciłem Maje jesteśmy jak dwoje introzow. Prawie wogule nie gadamy a ja niewiem co jeszcze mogę zrobić. Rozumiem ja i czemu odeszła. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie jakie moja matka i Vanessa jej dostarczyly. Wypiłem drinka kierując się do pokoju. Musiałem wyjechać do Londynu na parę dni bo mam tu project. Nie ciągnęłem ze sobą Maji skoro nie możemy nawet być w jednym pokoju razem. Napewno nie teraz kiedy wszytko jest takie swierze ale pytanie czy da się zapomnieć o takiej miłośći?

" Co tam Zach?" spytałem kiedy zadzwonił do mnie.

" Wracasz jutro z Londynu czy znowu coś się przeciagnie co?"

" Jutro wracam a co?"

" Nic jutro jest impreza firmowa i twój ojciec ma też rocznice odejścia od firmy. Raczej dobrze by było jakbyś był."

" Będę nie martw się. Zachowujesz się jak mój ojciec. "

" Bo ty zachowujesz się jak dziecko. Znikasz i nagle się okazuje że siedzisz w Londynie i zapewnie wlasnie pijesz drinka co? "

" Może.... To nie moja wina że wszyscy doprowadzają mnie do szału. Matka, vanesse nikt kurwa nic nie rozumie."

" Takie są kobiety. A ta mocno się na ciebie że schizowala. "

" Szkoda ze ty nie masz takich problemów. Od paru lat nie widziałem jej i teraz kiedy byłem z kimś z kim chciałem dzielić całe życie to wszystko się spierdoliło i wróciła. "

" No ta czarownica jest w chuj chamska. Ale odpuści kiedy wreszcie zobaczy że nie wejdzie między was. "

" To juz się stało. Wszystko skończone"

Dla mnie nie było skończone i nigdy nie będzie.... Zawsze bedzie moja największa miłośća. Ta jedyna. Nikogo tak nie pokocham jak jej i zawsze będzie moja. Tylko i wyłącznie moja. To nikogo nie czuje takiego pociągu, emocji jak do niej i to się nie zmieni. Razem czy osobno..

- Dzień dobry Panie Knight jedziemy do domu? Mój szofer spytał kiedy wreszcie wyszłem z samolotu. Dziwnie było być w Londynie bez Maji.

- Nie, jedziemy do firmy.

- Napewno? Nie chciałby Pan?

- O co chodzi? Czy cos się stało? Zapytałem ale pokiwał głową przeczaco. - w sumie mógłbym jechać najpierw do domu. Zostawiłem tam ważne dokumenty.

- Więc jednak dom?

- Dom. Boże jaki dom... Dom był z Maja. Teraz to są puste ściany gdzie próbuje nie przebywać. Jej rzeczy tam są prawie nic ze sobą nie wzięła. Czasami miałem nadzieje ze coś się zmieni.

Pół godziny później podjechaliśmy do domu. Wysiadłem wchodząc do domu i zamarlem widząc drobna postać stojąca przede mną..... Miała jaśniejsze włosy nic przedtem ale i jeszcze piękniejsza niż zawsze.

- Co tutaj robisz? Spytałem zamykajac drzwi. Doprowadzała mnie do szału w tej sukience. Wyglądała niesamowicie. Ale kiedy nie wyglądała pięknie?

- Przyszłam pogadać szefie. Powiedziała tak chłodno i formalnie że przez chwilę zapomniałem że nie jesteśmy razem i teraz jest tak.

- O czym? Coś się stało? Była dziwna jak nie ona. I taka niewinna kiedy patrzała się na mnie tymi dużymi oczami.

- Tak, coś się stało. I chce to naprawić.

- Maja, nie strasz mnie i mów o co chodzi.

- Czy myślisz że mógłbys ten ostatni raz dać nam jeszcze szanse? Chce to między nami naprawić bo cie kocham i nie chce z nas rezygowac. Powiedziała patrząc na mnie słodko i ze strachem.

                        - MAJA -

Był nieobecny i taki zimny.. Odszedł ode mnie i coś mnie uklulo. Jak mogłam myśleć że on będzie chciał ze mną być po tym jak go zostawiłam. Byłam bardzo przytłoczona tym wszystkim między nami.... Z jego matka i była.. Ale na Boga tak bardzo go kocham, że Sally ma rację. Nie mogę dać mu odejść ale chyba on nie chce.

- Nie wiem, naprawdę nie wiem.

- Byłam bardzo przytłoczona tym wszytkim. Tak bardzo mnie bolało że tak mnie traktują. Że twoja była zawsze gdzieś się pojawia. Wszyscy wchodzą między nas i.... I bałam się bardziej o to że naprawdę mnie zostawisz i dojdziesz do wniosku że jestem za biedna dla ciebie. Tak strasznie mnie to bolało bo wiem że tak byś się nie stało. Ale nie myślałam wszystko mnie przytloczylo. Ale te ostatnie tygodnie to była zwykła męka. Ja nie umiem już funkcjonować bez bycia z tobą. Przyzwyczaiłam się do spania z tobą, mieszkania z tobą. Po prostu kocham cię. I byłam głupia że nie walczyłam dalej tylko dałam im satysfakcję i odeszłam. Jeżeli już mnie nie chcesz to zrozumiem to. Naprawdę, zrozumiem. Znowu spieprzyłam sprawę i nie musisz się zmuszać żeby ze mną być jeżeli nie chcesz lub coś się zmieniło.

Nic nie mówił... Kompletnie nic. Po prostu popatrzał na mnie z taką intensywnością i chłodem. Poczułam się głupio.. Naprawdę głupio. Nie chciałam pokazać jak moje serce łamie się na kawałki wiedząc że spieprzyłam sprawę. Dużo mnie to kosztowało ale nie żałuję.

- Przyjdę po resztę rzeczy jutro, dzisiaj nie dam rady wszystkiego wziąść. Powiedziałam odwracając się do drzwi. Czułam ból i pustke ale nienawidziłam siebie za to że odeszłam. Drzwi trzasnęły spowrotem i odwróciłam się prawie wpadajac na Nicholasa. Nadal byl zły bądź taki zimny.

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz