Rozdział Trzydziesty

320 4 0
                                    

                         - MAJA -

Miałam na sobie sukienkę w kolorze jasnego fioletu. Góra była bardziej jak corset z tyłu wiązana wstążka. A dół był delikatny do kolana i pokryty drobinkami i małymi diamencikami. Miałam do tego jasne fioletowe szpilki i lekki makijaż z czarną kreska żeby podkreślić oczy no i trochę brokatu. Włosy miałam spięte w tak zwany messy bun...nie schludny kok. Wzrok Nicholasa ze mnie nie zszedł kiedy zeszłam na dół.

- Może być czy nie za bardzo?

- Jesteś tak piekielnie piękna i seksowna wiesz o tym? Wychrypial przyciagjac mnie bliżej. - Ale brakuje czy czegoś bez tego nigdzie nie pójdziesz.

- Czego? Wyciągnął moj pierścionek na widok go uśmiechnalen się. Brakowało mi go.

- Teraz wszyscy wiedzą że jesteś zajęta.

- To tylko zaręczynowy... Być może ktoś i tak będzie chciał...

- Niech tylko spróbuję.

- Widze że jest Pan bardzo zazdrosny Panie Knight.?

- O ciebie zawsze.. Juz w Londynie byłem zazdrosny o ciebie kiedy poszłaś z Vincentem.

- Za to ja chciałam być na jakimś spotkaniu z tobą niż z nim...myslisz że przyjdzie?

- Może przyjść skoro zna mojego ojca a jego ojciec też zna mojego. Moja matka napewno będzie.

- Wiem, tak myślałam.

- Kochanie, jeżeli nie chcesz iść to nie pójdziemy.

- Chce iść.... Nie będę się chować przed nią. I też dawać jej satysfakcję że weszła między nas już raz.

- I więcej tego nie zrobi.

- Nie zrobi....

Nicholas wziął swojego szofera żeby ten zawiózł nas dzisiaj na imprezę. Kiedy Nicholas ma zamiar napić się bierze szofera. A kiedy nie to jedzie samemu. Trochę się denerwowałam tym wszystkim. Czy inni myślą o nas tak jak jego matka? Czy po prostu tylki ona, tak myśli. Bawiłam się pierścionkiem czując jak serce mi wali. Dopiero kiedy poczułam rękę Nicka w mojej uspokoiłam się.

Impreza była w dobrze znanym hotelu. Sama musiałam co nieco przygotować i pomoc w organizacji żeby było dobrze. I z tego co widzę wyszło. Nick nie puścił mojej ręki kiedy wchodziliśmy razem do środka. I już czułam te palace oczy na nas i szepty.

- Nie przejmuj się nimi, nie każdy myśli jak moja matka skarbie. Nick szepnął a ja mogłam tylko przytaknac.

- Jesteście Maju jak miło mi cie widzieć. Pan Knight powiedział jak zawsze przytulając mnie do siebie. - Tak się cieszę że nadal jesteście razem.

- Ja też, dziękuję Panie Knight.

- Mów mi James a po ślubie będziesz mówić mi tato. Zaśmiał się podając mi kieliszek z szampanem.

- Widzę że masz dobry humor tato. Czyżby matka nie przyszła?

- Och wiesz nie przepuści takiej imprezę Nicholasie. Po prostu nie dam jej zniszczyć tego wieczoru chociaż nie jest potrzebny. To jej szopki.

- Mam nadzieje ze mi nie będziecie robić takich imprezę na emerytury. Burknal Nicholas obejmując mnie.

- Zobaczymy... Być może zrobimy. Pan Knight, James uśmiechnął się. Nicholas wziął mnie ze sobą żeby porozmawiać z niektórymi ludźmi. Nie widziałam jeszcze jego matki i miałam na dzieje że nie zobaczę ale pech chciał i zobaczyłam ja i.....

- Nie wierzę... To są jakieś żarty. Szepnąłem widząc jak Vanessa wchodzi razem z nią z uśmiechem na twarzy. I cała moja pewnosc siebie wyparowała kiedy spojrzałam jak pięknie wygląda. - Przepraszam na chwilę. Powiedziałam odchodząc od Nicka idąc na dwor. Musialam zaczerpnąć powietrza.

                        - NICHOLAS -

Wszystko szło dobrze, Maja była szczęśliwa wszystko było tak jak miało być dopóki moja matka nie przyszła z Vanessa. A potem nie mogłem znaleźć Maji. - Widzę że wróciłeś do niej? Vanessa zapytała śmiejąc się.

- Jak możesz patrzeć na siebie w lusterko z szacunkiem. Zachowujesz się jak...nawet nie będę mówił, bo wiesz.

- Moge bi nic nie robię tylko walczę o nasza miłość.

- Miłość? Dziewczyno czy to się kurwa słyszysz? Wróciłeś bo cie chloptas obskubal z kasy. Myślisz że dostaniesz więcej?

- Może... Może ale też wiem że było nam dobrze.

- Ty masz problem, naprawdę powinnaś odwiedzić dobrego kurwa psychologa.

- Nie jestem szalona!

- Nie a to co robisz nie jest szalone? Łazisz za mną jak wrzód na dupie, zostałaś przyjaciółka mojej matki, co jeszxze chcesz?

- Jednej namiętnej nocy z tobą. Powiedziała na co prawie parsknęłem śmiechem.

- Ty się słyszysz?

- Co ci szkodzi? Jedna namiętna noc ze mną. Mam coś wyjątkowego dla ciebie co lubisz... Szepnęła mi do ucha. - Będę czekać o północy. A potem więcej mnie nie zobaczysz.

Nawet bym nie przemyslal takiej opcji.... Nawet bym nie dotknal jej jednym palcem... Nie będzie mnie szantażować że wtedy da mi spokój.

Wyszlem na dwór zaczerpnąć trochę powietrza kiedy wreszcie znalazłem swoją piękność. Siedziała na murku z papierosem w ręku. Ale nie odpaliła go. Trzymała go w ręku. Wzięłem od kelnera butelka szampana kierując się w jej stronę.

- Zapalic ci to? Spytałem widząc jej zakłopotanie.

- Nie, miałam zapalić ale to i tak nic nie da. Wzięłam od nie papierosa chowając do marynarki. Otworzyłem butelke szampana biorąc lyka i podałem ja Maji na co wzięła i upiła łyk.

- Ukradłeś kelnerowi?

- Wzięłam.... Nie będzie miał nic przeciwko. Szukałem cie.

- Musialam pobyć sama. Spodziewałam się wszystkiego ale nie tego że Vanessa tu przyjdzie.

- Ja tez....ona jest szalona naprawdę szalona. Żeby jej chłopak nie ukradł tego milionu od niej ktory ukradla mi nie byłoby jej tutaj.

- Za bardzo nie pocieszyła się tym milionem. Zaśmiała się pociągając łyk i oddając butelke mnie.

- Karma wróciła. Trzeba było nie kraść.

- Ale za to jest taka piękna...powiedziała smutno patrząc się w niebo. Bolało mnie ze myślała że nie była piękniejsza od niej..

- Może i jest ładna ale ty jest piękna. Zjawiskowa i śliczna.....chodź idziemy. Powiedziałam ściągając ja z murka.

- Gdzie?

- Do domu, I tak byliśmy tutaj zbyt długo. A nie mam ochoty na nich patrzeć ojciec i tak pewnie już poszedł. Poza tym masz coś dla mnie.

Obydwoje czuliśmy coś takiego co nas do siebie przyciągało. Czy bylismy razem czy też nie. Jak teraz......

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz