Rozdział Jedenasty

441 8 0
                                    

                          - MAJA -

Obudziło mnie słońce które świeciło wprost na łóżko. Nie moglam przestać się uśmiechać myśląc o wczorajszej nocy. Nigdy nie czułam się szczęśliwsza niż teraz. Wstałam po cichu nie budząc przy tym Nicholasa który jeszcze spał. Poszłam do łaźienki wziąść szybki zimny prysznic i przygotować na śniadanie które mamy z Vincentem i jego ojcem. Byłam jego... Juz całkowicie jego. Wczoraj otworzyl się przede mną i powiedział mi że nigdy nie był z nikim na poważnie od bardzo długo. I nie czuł się tak jak ze mną. Która kobieta nie chciałaby usłyszeć czegoś takiego?

Ubrałam na siebie beżowa sukienkę i beżowe szpilki z czarnym paskiem. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam trochę mocniejszy makijaż dzisiaj. Kiedy skończyłam się szykować wyszłam do salonu gdzie moj telefon dzwonił.

- Widzę że lubisz mi uciekać co? Spojrzałam na Nicholasa który już byl ubrany i gotowy.

- Byc może... Musiałam się przygotować.

- Jak dla mnie to możesz nawet w dresach iść. I tak jesteś piękna. Jak się czujesz?

- Dobrze... Bardzo dobrze. Powiedzialam kiecy mój telefon znów zadzwonił.

- Odbierz to może coś ważnego. Muszę iść na chwilę do recepcji ale zaraz wrócę po ciebie.

- Dobrze.

Poczekalam aż wyszedł z pokoju zostawiając mnie sama. Wzięłam telefon do ręki widząc kto się do mnie dobijał. Humor mi się gwałtownie zmienił kiedy odebralam telefon.

" Widzę że zapomniałaś już o swojej matce i siostrze?" nie była moja matka i nigdy nią nie będzie.

" Jestem na wyjeździe służbowym nie mogę teraz rozmawiać."

" Pewnie z tym swoim szefem co? Nie interesuje mnie to tylko kiedy mi zapłacisz."

" Zrobię przelew dzisiaj wieczorem na jutro będziesz miała pieniędze"

" Mam nadzieje inaczej nie skończy się to za dobrze dla ciebie."

" Wiem o tym jutro rano będziesz miała te pieniądze."

Rozłączyła się szybko dostając to co chciała. Postanowiłam jednak nie czekać do wieczora i zrobiłam ten cholerny przelew teraz. Kiedys myślałam że dadzą mi spokój. Że będę wolna od nich. Ale się myliłam. Odkąd mój ojciec odszedł nie dają mi spokoju. I to się nigdy nie skończy. Boję się że kiedy Nicholas ich spotka czy pozna będzie wolal Stacy.... Że nie będzie tak samo. Zeszłam na dół do recepcji gdzie Nicholas byl gadając. Nie chciałam siedzieć już sama w pokoju. Trzymałam w rękach teczki na dzisiejsze spotkanie.

- Panna White, jak miło cię znów widzieć. Vincent powiedział wchodząc do hotelu. Jego ojciec pokierował się do Nicholasa. Czułam jego palace spojrzenie na mnie.

- Mnie też miło cię znów widzieć. Opowiedzialam kiedy pochylił się całując mój policzek. Odsunęłam się czując jak Nicholas nie spuszczał ze mnie wzroku. Vincent szedł obok mnie w stronę mężczyzn.

- Panno White, witam. Starszy mężczyzna powiedział.

- Dzień dobry Panu. Pana teczki szefie. Powiedziałam do Nicholasa dając mu teczki. Kiwnął głowa biorąc je ode mnie.

- Nicholasie nie obraził byś się jak byśmy porozmawiali najpierw sami? Mężczyzna zapytał na co Nicholas przystał. Nie zawsze byłam potrzebna mu na każdy Spotkaniu. Poszłam więc razem z Vincentem na spacer dopóki nie będziemy potrzebni. Nie był akurat kimś z kim chciałam spędzac czas ale nie miałam wyboru.

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz