Rozdział Szesnasty

334 5 0
                                    

                           - NICHOLAS -

- Dzień dobry Nicholasie, dawno się nie widzieliśmy. Vincent powiedział kiedy usiedliśmy w sali konferencyjnej. Nie byłam tak jak on zadowolony z tego ale chodzi tylko o projekt i nic więcej. Maja weszła do sali siadając obok mnie. - Ach, i jest Panna White, wyglądasz pięknie i zjawiskowo. Zanim mogłem coś powiedzieć poczułem jej mała rękę w mojej..

- Dziękuję Vincent ale, nie chce żebyś mnie tak komplentowal jest to nie na miejscu. Powiedziała szokujac mnie i jego.

- Dla czego?

- Mam kogoś i nie chcialabym żebyś mnie komplentowal.

- Nie ma go tutaj wiec czemu nie?

- A może jest? Powiedziala patrząc na mnie..... Wreszcie ten dureń wie że jest moja i nie będzie nigdy jego. - Nie wiem czy byłby zadowolony z tego.

- Vincent chyba zrozumiał kochanie. Odpowiedzialen widząc jej uśmiech. Więc chciała żeby wiedział. Też miała go dosyć.

- Ach więc ty i.... Nicholas?

- Ma Pan jakiś problem z tym? Maja spytała go czego nie spodziewałem się po niej.

- Nie... Ale...

- Więc lepiej żebysmy zaczęli spotkanie bo mam dużo pracy. Możemy zacząć kochanie? Maja spytała patrząc na mnie tak kurwa niewinnie i słodko. Pokazała dzisiaj klasę... I do kogo należę tak jak ona należy do mnie.

- Tak, możemy, prawda Vincent?

Spotkanie minelo bardzo szybko ale i profesjonalnie. Vincent nic nie powiedział do Maji ani razu. Na co chyba się ucieszyla.

- Więc mamy wszystko uzgodnione możemy zakończyć spotkanie. I widzimy się na imprezie firmowj.

- Tak, oczywiscie do zobaczenia niedługo.

- Chyba wreszcie zrozumiał do kogo należę. Jak myślisz? Maja spytała kiedy Vincent wyszedl.

- Raczej zrozumiał. Byłaś bardzo szczera z nim dzisiaj kochanie.

- Mam dosyc jego zagrywek. Nie chce żeby za mną łaził.

- Dobrze zrobiłas. Mam pytanie do ciebie. Czy poszłabyś do moich rodziców na obiad ze mną? Chcą żebym wreszcie pochwalil się tobą. Moja matka nie jest najmilszym człowiekiem ale mój ojciec jest inny i chce cie poznać.

- Moge iść.... Ale trochę się stresuję.

- Nie masz czym.

                        - MAJA -

Ubrałam najlepsza sukienkę jaka miałam na siebie.... Chciałam żeby mnie polubili. Chciałam wyglądać przyzwoicie dla jego rodziny. Ale nie spodziewałam się że beda mieszkać w willi.. I to takiej wielkiej. Nicholas nie wyglądał na zdenerwanowego. Wręcz przeciwnie. Chwycił mnie za rękę i pewnym krokiem poprowadził mnie do środka willi.

- Nie mówiłeś że twoi rodzice aż tak mieszkają. Szepnalam kiedy starsza kobieta weszła do pomieszczenia.

- Nie denerwuj się kochanie. Nie ma czym. Marianne milo cie widzieć. Powiedział przytulając kobietę. Była miła naprawde miła.

- Zaniedbujesz mnie Nick... A to jest zapewnie ta jedyna?

- Tak, to jest Maja ta jedyna a to jest Marianne gosposia rodzicow. I w sumie moja druga matka.

- Milo mi cie poznać. Powiedzialam kiedy mnie przytuliła mocno do siebie.

- Mnie też jesteś jeszcze ładniejsza niz przypuszczałam. Taka urocza i drobno. Dziecko czy ty wogule jesz coś, na pewno Nick cie pilnuje z jedzeniem co nie?

- Tak, nie martw się. A gdzie są rodzice?

- Czekają na was w jadalni.

Nicholas wzial mnie za rękę kierując do jadalni.... Tu mogły byc organizowane bale. Weszliśmy do środka kiedy zastygłam widząc chyba jego rodziców i ta kobiete która widziałam u Nicka w biurze ostatnio. Nicholas zaklnal ale nic nie powiedzialam. Czułam się tak nie na miejscu kiedy pewna kobieta podeszła mierząc mnie jak kiedyś moja macocha.

- Nicholas widzę że przyszłes z nią. Powiedziała chłodno. Trzymałam się kurczowo jego ręki.

- To Maja moja dziewczyna a nie ona. Mówiłem co przed tą kolacja.

- Tak, tak, miło mi cie poznać.

- Mnie też prosze Pani.

- Chociaż ma maniery. Burknela odchodząc kiedy raczej jego ojciec do nas podszedł.

- Nie przejmuj się nią ona taka jest. Powiedział miło.... Miał oczy i maniery nicka.. Usiedliśmy czując wzrok tej kobiety na mnie. Kim ona tak naprawdę była?

Kolacja była niezręczna i bardzo dziwna. Jego matka nawet nie patrzała w moja stronę, za to tylko jego ojciec ze mną rozmawial. Jego matka gadała z kobietą naprzeciwko nas....

- Tato możemy pogadać? Nicholas wreszcie zapytał po jakimś czasie na co mężczyzna poszedł za nim...... A ja zostałam sama z nimi.

- Więc pracujesz u Nicka tak? Jego mama spytała.

- Tak, od ponad pół roku może i więcej.

- A twoi rodzice?

- Nie żyją....

- Więc nie masz nikogo tak jak sierota. Powiedziala co mnie naprawdę zabolało. Nie byłam sierota ale zanim cokolwiek powiedzialam ta druga się zaśmiała.

- Skoro wasz związek z Nickiem jest taki prawdziwy zapewne wiesz ze jestem jego była narzeczona?

- Słucham?

- Mówiłam że nie wie.... To jest była narzeczona i największa miłość Nicka. Byli razem dwa lata, mieszkali razem i mieli wziąść ślub....... Może wasza miłość nie jest... Prawdziwa że nic nie powiedział.

Czułam się jak idiotka... Mówił że to ja byłam jego prawdziwa miłością. Mówił mi że..... Może uwierzyłam za szybko...zaufalam. Chwycilam swoją torebka i kurke wychodząc.

- Maja? Maja zaczekaj o co chodzi? Nicholas krzyknął za mną.

- Jesteś kłamca.... A ja ci ufałam i zwierzyłam się.... powiedziałes że mnie kochasz... Że nigdy tak nie kochałeś.

- Nie kłamałem to prawda.

- A teraz dowiaduje się że jak taka idiotka siedzę przy stole z twoja była narzeczona i największą miłościa kiedy twoja matka nazywa mnie sierota i smieje mi się z twarz. Cały czas klamiesz....

- Kochanie to nie tak.... Chciałem Ci powiedzieć ale...

- Ale co? Jestem za mloda czy nie zrozumiem co?

- Maja.....

- Zrobiłeś ze mnie idiotke... Ufałam ci i że mnie kochasz.. Że ty akurat ty mnie pokochałeś. A  Jednak kiedy ja ci się zwierzam siedzisz cicho i robisz ze mnie idiote. Mam dosyc byciem obiektem drwin. Mam dosyc, tego wszystkiego. Nie chce kłamstw i nie domówien. Nie chce już tego.

Stworzeni Dla Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz