39

686 49 91
                                    

Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony chciałam pojsc tam do nich i uspokoić sytuacje ale z drugiej strony przecież przeze mnie się kłócą.
Mój wzrok skupił się na Patryku którego było mi starsznie szkoda, łzy w jego oczach sprawiały że chciałam wziąć wszystko co mu sprawia przykrość na siebie. Oh, czy to normalne że tak myślę?

Chwile później kłótnia ucichła , spojrzałam w strone Kingi która zauważyła mnie najwidoczniej i gapiła sie na mnie. Aż do momentu w którym wyruszyła w moja strone, wszyscy którzy byli przy mnie odsuneli się oprócz Kubickiego. Kinga stanęła naprzeciwko mnie, teraz jeszcze bardziej widziałam jak była wkurwiona. Patrzyła tak na mnie az nagle uderzyła mnie. Osunęłam sie na podłogę czując niesamowity ból w nosie.

-Ty głupia suko! Psujesz wszystko!- obok siebie zauważyłam Bartka który był zszokowany oraz przerażony tym co mi się stało. Przyłożyłam rękę do nosa i zauważyłam że z nosa leciala mi krew.

-Czemu ty się wogóle tu pojawiłaś?!- poczułam ból w brzuchu, znow mnie uderzyła. Ból w nosie był coraz gorszy do tego zaczynałam mieć mroczki przed oczami. Kingi przede mną już nie było, wybiegła stąd. Kubicki obok mnie krzyczał coś ale ja nie rozumiałam, spojrzałam w strone Patryka który nadal był na dworze i stał wyryty patrząc na mnie. I nagle straciłam przytomność.
_

Pov: Mortalcio

Nie mogłem sie ruszyć z miejsca widząc Yn. Chciałem tak bardzo pobiec do niej i zrobić cokolwiek. Jej powieki sie zamknęły, krew z nosa ciekła jej na koszulkę robiąc plame.
To przeze mnie, mogłem na spokojnie porozmawiać z Kingą kiedy indziej i gdzie indziej a moja Yn by na tym nie ucierpiała.

Widząc Kubickiego przy niej poczułem sie jeszcze gorzej, przecież ja powinienem być przy niej, cokolwiek zrobić a stoje i patrze się na nią. Nie jestem wart Yn.

Zauważyłem ratowników medycznych wchodzących do pomieszczenia i odrazu zajeli się Yn a wtedy ja wreszcie się ruszyłem i weszłem do salonu szybko.

-Zabieramy dziewczyne do szpitala na ulicy *****, mógłby ktoś z was poinformować jej rodziców czy kogoś z jej bliskich o tym?- zapytał jeden ratownik i nastała cisza. Nic nie wiem o rodzicach Yn a co mówić dopiero o innych.

-A jeżeli tutaj w okolicy nie ma nikogo z jej rodziny?- odezwałem sie wreszcie.

-W takim razie jeżeli nie ma to trudno- powiedział i wyszedł wraz z 2 innymi ratownikami i Yn. Nie zastanawiając się wziełem kluczyki od mojego auta i ruszyłem do mojego auta. Znaczy miałem taki zamiar lecz zatrzymała mnie rękę Kubickiego na moim ramieniu.

-Jedziesz do Yn?- spytał mnie.

-Tak, a co?-

-Moge jechać z tobą- wkurzyło mnie to, czemu? Nie wiem. O boże czy ja byłem zazdrosny?

-Tak- powiedzialem po czym wreszcie poszłem do mojego auta a Bartek ze mna. Ruszyliśmy wreszcie w strone szpiatala w którym była Yn.

_

Gdy dotarliśmy na miejsce wybieglem odrazu z auta i pobieglem w strone recepcji.

-Przepraszam , może mi pani powiedzieć na jakiej sali leży Yn *****?- pani która tam była spojrzała na mnie dziwnie ale po chwili dostałem numer sali w której leżała Yncia. Udałem się z Kubickim pod sale w której był właśnie lekarz, weszłem odrazu lecz zostałem wyrzucony odrazu przez jakąś pielęgniarkę. Usiadłem na plastikowym krześle na przeciwko sali i zaczęłam czekać na wyjście lekarza.

-Mam nadzieje że z Yn będzie wszystko dobrze. Niespodziewalem się po Kindze takiego czegoś- zaczął mówić Bartek, kiwnęłem lekko głową na znak że zgadzam sie z nim. A co jeśli Yn odworci się ode mnie przez to, bo przecież przeze mnie Kinga ją uderzyła, przeze mnie leży w szpitalu. Nie Patryk nie myśl tak.

Po kilkunastu minutach z sali wreszcie wyszedł lekarz, wstałem z krzesła odrazu i podszedłem do niego.

-Co z Yn?- spytałem go odrazu.

-A kim pan dla pacjentki jest?-

-Chłopakiem- cóż mam nadzieje że kiedys nie będę musiał kłamać w tym temacie już. Co ja gadam? Lekarz spojrzał na mnie podejrzliwie ale po chwili zaczął mówić.

-Pani Yn ma złamany nos, ogarnęliśmy już sprawe z tym nosem jednak gdy pacjentka sie obudzi jeszcze sprawdzimy czy wszystko dobrze. Na brzuchu jest tylko siniak, szczęście że nic poważniejszego. Aktualnie czekamy tylko na wybudzenie sie Yn i wtedy podejmiemy też decyzje o jej powrocie do domu- (od autorki: nigdy nie miałam doczynienia z szpitalem więc sorka za to jak ten lekarz gada)

Słuchałem dokładnie lekarza i odetchnęłam z ulgą że nic poważniejszego dla Ynci nie jest. Po chwili lekarz odszedł ode mnie a ja weszłem do sali. Usiadłem obok łóżka i przyglądałem sie dziewczynie, przyciągała mnie do siebie sama sobą. Kochałem ją, bardzo ją kochałem. To ja powinienem leżeć tutaj , nie ona. Wziełem do ręki jej dłoń i powoli głaskałem. W czasie tego do sali wszedł też Bartek aby powiedziec ze musi spadać do domu. Sam się już robiłem senny ale jednak nie chciałem zostawić Yn i tak jakoś wyszło że zasnęłem na tym krześle , trzymając dłoń Ynci.
___

Pov:Yn

Zaczęłam powoli się budzic, zauważyłam biały sufit. Jestem w szpitalu? Za oknem robiło sie już jasno, nie wiedziałam jaka jest godzina bo nie mialam przy sobie telefonu. Odwróciłam sie w bok gdzie zauważyłam śpiącego na krześle Patryka, uśmiechnęłam się odrazu na jego widok i sięgnęłam po jego telefon ktory leżał obok niego aby sprawdzić godzine. Na jego tapecie byłam nadal ja, co mnie ucieszyło. Jednak zauważyłam że ma nieodebrane polaczenia i wiadomości od Kingi , jednak ich nie zobaczyłam. Wreszcie spojrzałam na godzine, była 6 rano. Dość wcześnie więc postanowiłam ze pojde dalej spac jednak jeszcze postanowilam obudzić Patryka.

-Ej Patryk obudz siee- zaczęłam trząść jego ręką która trzymala moja i tak udało mi sie obudzić chłopaka.

-Yn? O jezu obudzilas sie!- krzyknął z umiechem i odrazu wstał z krzesła.

-Tak duzo czasu nie minęło, już sie stęskniłeś?- zaśmiałam sie cicho.

-No wiesz nie było mi miło patrzeć na ciebie nieruszającą się- wziął telefon do ręki.

-Serio obudzilas mnie o 6? Myślałem że jakaś 9 jest- powiedział "obrazony" a ja sie zaśmiałam.

-Aha? To idz spac dalej, specjalnie cie obudziłam abyś wiedział ze żyje-

-Podsuń sie troche Yncia- spojrzałam na niego zdziwiona ale podsunelam sie po czym patryk położył się obok mnie.

-O jezu jak ty mnie nie zwalisz z tego łóżka to to będzie sukces- jego twarz była na przeciwko mojej, spojrzał mi w oczy a chwile pozniej na usta i tak w kółko. Chcąc sama poczuć wreszcie jego usta pocalowalam go a on odwzajemnił pocałunek.

-Dobranoc Patryś- powiedziałam cicho zamykając oczy.

-Dobranoc Ynuś- uśmiechnęłam się i niedługo później zasnęłam.

__
Daj gwiazdke dla motywacji⭐️⭐️
___
Hejkaa!!

Znow długo nie było rozdziału za co przepraszam😓😓. Ale za to dostaliście pov Patryka🤩

Mam nadzieje że spodobał wam się rozdział i do następnego!!❤️❤️

1100 słów

Zawsze będę  tu dla ciebie - Mortalcio x ynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz