Wykłady Kaza (SzW)

2 1 0
                                    


"Inej miała wrażenie, że ona i Kaz stali się parą bliźniaczych żołnierzy, maszerujących, udających, że dobrze się czują, ukrywających rany i siniaki przed resztą zespołu.

[...]

Jesper spojrzał na talerz i jęknął.

- Kaz, jeśli chcesz mnie zabić, to wolę kulkę niż truciznę.

Nina zmarszczyła nos.

- Kiedy ja nie chcę jeść, to wiadomo, że jest problem.

[...]

Kaz sięgnął do kieszeni płaszcza.

 - Proszę - powiedział i wręczył Jesperowi cienką książkę z ozdobną okładką.

- Będziemy sobie czytać na głos? 

- Otwórz na końcu.

 Jesper otworzył książkę i zerknął zdumiony na ostatnią stronę. 

- No i?

 - Podnieś ją, żebym nie musiał patrzeć na twój paskudny pysk. 

- Moja twarz ma charakter. Poza tym... Ojej!

 - Doskonała lektura, prawda? 

- Kto by pomyślał, że zasmakuję w literaturze. 

Jesper podał książkę Wylanowi, który wziął ją ostrożnie do ręki. 

- Co tam napisano? 

- Sam spójrz - powiedział Jesper. 

Wylan zmarszczył brwi i podniósł książkę, a potem uśmiechnął się szeroko.- Skąd to wytrzasnąłeś? 

Teraz przyszła kolej Matthiasa, który aż mruknął z zaskoczenia. 

- To się nazywa książka bez okładki - powiedział Kaz, kiedy Inej wzięła tomik od Niny i podniosła.

[...]

Inej oddała książkę Matthiasowi i kiedy tomik znowu przechodził z rąk do rąk, wyczuła, że obawy grupy rosną. Tylko Kaz robił wrażenie nieporuszonego. 

- W kapturach, łańcuchach i w kajdanach? - zapytał Jesper. - Jesteś pewien, że nie chcemy wejść jako artyści? Słyszałem, że Wylan naprawdę zabójczo pomyka na flecie.

 - Wejdziemy jako my - odrzekł Kaz - czyli przestępcy.

Nina zerknęła przez soczewki książki.

- Liczą wszystkich.

Matthias pokiwał głową.

- O ile procedura się nie zmieniła, szybko policzą wszystkich przy pierwszym posterunku, a potem drugi raz przy następnym, gdzie i sprawdzą pod wozem, czy nic nie jest przemycane do środka. 

Nina podała książkę Inej.

- Woźnica zauważy sześcioro dodatkowych więźniów, kiedy otworzy drzwi.

- Rety, szkoda że wcześniej na to nie wpadłem - rzucił oschle Kaz.  - Od razu widać, że nigdy nie obrobiłaś nikomu kieszeni.

- A ja od razu widzę, że nigdy się nie zastanowiłeś nad doborem fryzury.

Kaz nachmurzył się i zawstydzony przesunął ręką po głowie.

- Z moją fryzurą nie jest aż tak źle, żeby nie naprawiły tego cztery miliony kruge.

Jesper przechylił głowę i zabłysły jego szare oczy.

- Zrobimy to na papatacza, co?

- Jak najbardziej.

- Nie wiem, co to jest ten "papatacz" - przyznał Matthias, z trudem składając sylaby.

Nina posłała Kazowi kwaśne spojrzenie.

- Ja też nie. Nie jesteśmy takimi cwaniakami z ulicy jak ty, Brudnoręki.

- I nigdy nie będziecie - odrzekł swobodnie Kaz. - Pamiętacie naszego przyjaciela jelenia? - Wylan się skrzywił. - Powiedzmy, że nasz jeleń to turysta, który spaceruje po Baryłce. Słyszał, że to dobre miejsce, żeby dać się oskubać, więc cały czas poklepuje portfel, upewniając się, że jest na swoim miejscu, i winszując sobie, jaki jest czujny i ostrożny. Żaden z niego głupiec. Oczywiście za każdym razem, kiedy klepie się po tylnej kieszeni spodni albo frontowej płaszcza, co robi? Informuje dokładnie wszystkich złodziei przy Klepce, gdzie trzyma kasę. 

- Na wszystkich świętych... - mruknęła Nina. - Pewnie sama tak robiłam.

- Wszyscy tak robią - wtrąciła Inej.

Jesper uniósł brew.

- Nie wszyscy.

- Bo ty masz zawsze pusty portfel - odgryzła się Nina.

- To złośliwe.

- To fakty.

- Fakty są dla ludzi pozbawionych wyobraźni - odparł Jesper machając lekceważąco ręką.

- Dobrze. Kiepski złodziej - wykładał dalej Kaz - taki, który nie wie, jak się wziąć do rzeczy, po prostu zabiera fant i próbuje z nim uciec. To dobry sposób, żeby dać się przyskrzynić stadwatchcie. Jednakże prawdziwy złodziej, taki jak ja, buchnie portfel i podłoży coś na jego miesjce.

-  Drożdżówkę?!

- Papatacz to tylko nazwa przewału. To może być kamień, kostka mydła, nawet stara bułka, jeśli jest odpowiedniego rozmiaru. Porządny złodziej zorientuje się, ile portfel waży, widząc, jak jego ciężar obciąga jeleniowi płaszcz. Robi podmianę i biedny frajer idzie dalej, poklepując się po kieszeni, zadowolony z siebie. Dopiero kiedy próbuje zapłacić za omlet albo obstawić zakład przy stoliku, orientuje się, że go wyrolowano. A złodziej już dawno siedzi gdzieś bezpiecznie i liczy kasę.

 Wylan wiercił się niespokojnie na krześle.

- Oszukiwanie niewinnych ludzi to nie powód do dumy.

- Przeciwnie, o ile jest się w tym dobrym. - Kaz skinął głową na więźniarkę, która turkotała teraz w stronę Lodowego Dworu i drugiego posterunku. - My będziemy papataczem.

- Chwileczkę - powiedziała Nina. Drzwi są zamknięte od zewnątrz. Jak wsiądziemy i zamkniemy je za sobą? 

- To kłopot tylko wtedy, kiedy nie znasz prawdziwego złodzieja. Zamki zostaw mnie.

Jesper wyciągnął długie nogi.

- Czyli musimy otworzyć drzwi, zdjąć łańcuchy i obezwładnić szóstkę więźniów, zająć ich miejsce, a potem zamknąć wóz tak, żeby nie zorientował się żaden strażnik ani inny więzień?

- Właśnie.

- Przygotowałeś dla nas jeszcze jakieś niewykonalne zadania? 

Usta Kaza musnął ledwie cień uśmiechu.

- Zrobię wam listę."

strona 279, 282-287, Szóstka Wron

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz