Czekam, Kaz (KrK)

4 1 0
                                    


"Nie próbowała sobie wmawiać, że się nie boi; dawno temu, po wyjątkowo nieszczęśliwym upadku, ojciec powiedział jej, że tylko głupcy nie znają strachu.

"My wychodzimy strachowi na spotkanie" - mówił. - "Witamy niespodziewanego gościa i słuchamy, co ma nam do powiedzenia. Bo kiedy pojawia się strach, to wiadomo, że za chwilę coś się wydarzy".

[...]

Wykiwał Kaza, upomniała się w duchu. To zdecydowanie przemawia za głupotą.

[...]

- Shevrati - odparła bardzo wyraźnie. "Ignorant".

Nieraz tak właśnie nazywała Kaza.

Przypomniała sobie Jespera bawiącego się rewolwerami; Ninę, która ruchem nadgarstka potrafiła wydusić z człowieka życie; Kaza w czarnych rękawiczkach otwierającego zamek wytrychem. Opryszki. Złodzieje. Mordercy. A każde z nich warte tysiące takich Van Ecków.

Na pewno? Gdzie się  w takim razie podziali? To pytanie rozdarło jakąś pośpiesznie pozszywaną ranę w jej wnętrzu. Gdzie podziewał się Kaz?

Nie chciała zbyt dokładnie analizować tego pytania. Kaz był nade wszystko pragmatykiem. Po co miałaby ją ratować, jeśli mógł po prostu zatrzymać najcenniejszego zakładnika na świecie i zniknąć Van Eckowi z oczu?

[...]

A gdybyś choć trochę znał Kaza, nie byłbyś taki pewien, że dojdzie do wymiany, dodała w duchu.

W długich godzinach samotności próbowała odpoczywać i koncentrować się na ucieczce, jej myśli jednak nieuchronnie zwracały się ku Kazowi i pozostałym. Van Eck chciał ją wymienić na Kuweia Yul-Bo. chłopca z Shu Hanu, którego wykradli z najlepiej strzeżonej twierdzy na świecie. Tylko Kuwei miał szansę podjąć dzieło ojca i odtworzyć wyprodukowany przez niego narkotyk zwany jurda parem. Okup uzyskany za Kuweia dałby Kazowi wszystko, czego kiedykolwiek pragnął - pieniądze i prestiż niezbędne do zajęcia należnego mu miejsca wśród przywódców z Baryłki, a także możliwość zemszczenia się na Pekce Rollinsie za śmierć brata. Fakty składały się w logiczny ciąg, w armię wątpliwości burzących nadzieję, której płomyk Inej starała się w sobie podtrzymać.

Zamiary Kaza były oczywiste: wystawić Kuweia na sprzedaż, zgarnąć za niego okup i znaleźć sobie nowego pająka, który wspinałby się na mury domów w Baryłce i wykradał dla niego sekrety.  A ona przecież sama mu powiedziała, że zamierza wyjechać z Ketterdamu, gdy tylko dostaną pieniądze. "Zostań ze mną", powiedział. Mówił poważnie? Jaką wartość miał jej życie wobec potencjalnej nagrody za Kuweia?

Nina by jej nie porzuciła; walczyłaby ze wszystkich sił o jej uwolnienie, nawet tkwiąc w szponach parem. Matthias - wielkoduszny i honorowy -  trwałby przy niej. A Jesper... No, Jesper na pewno by Inej nie skrzywdził, ale pilnie potrzebował pieniędzy, jeśli nie chciał pozbawić ojca środków do życia. Zrobi, co w jego mocy - tyle że to akurat nie musi być najlepsze z jej punktu widzenia. Poza tym , czy któreś z nich mogło bez Kaza stawić czoło Van Eckowi, z jego okrucieństwem i majątkiem?

Ja mogę, odpowiedziała sobie w duchu. Może nie mam sprytu Kaza, ale niebezpieczna ze mnie dziewczyna.

[...]

Nie, nie była aż tak naiwna. Uczyła się od najlepszych.

Lepsza straszna prawda niż miłe kłamstwa.

Kaz nigdy nie zaproponował, że da jej szczęście - i teraz też nie wierzyła mężczyznom, którzy je jej obiecywali. Jej cierpienie nie poszło na marne. Święci sprowadzili ją do Ketterdamu w określonym celu: statek tropiący handlarzy niewolników, misja, która nada sens wszystkiemu, przez co przeszła. Nie zdradzi tego celu ani swoich przyjaciół w imię jakiś snów o przeszłości.

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz