Bogowie (SzW)

12 1 0
                                    

" Wiedział, że Inej go śledzi. Towarzyszyła mu przez całą drogę z Giełdy. Nie zawołał jej. I tak nie pokazałaby się podczas pracy. Zwykle lubił ciszę, właściwie to z radością zaszyłby usta większości ludzi, jednak kiedy Inej chciała, potrafiła dać człowiekowi odczuć swoje milczenie. Grało mu wtedy na nerwach.

Znosił to przez całą drogę wzdłuż żelaznych balustrad Zentz- bridge, krat pokrytych kawałkami lin zawiązanych w wyrafinowane węzły modlitwy żeglarzy o bezpieczny powrót z morza. Przesądne brednie. Wreszcie się poddał i powiedział:

- Powiedz to wreszcie, Zjawo.

-Nie wysłałeś nikogo na Burstraat - rozległ się głos w ciemnościach.

- A po co miałbym wysyłać?

- Jeśli Geels nie dotrze tam na czas...

- Nikt nie podpali domu pod numerem dziewiętnaście przy Burstraat.

- Słyszałam syrenę...

- Szczęśliwy zbieg okoliczności. Szukam inspiracji wszędzie, gdzie się nadarzy.

- Czyli blefowałeś! Nic jej nie groziło.

Kaz wzruszył ramionami, nie mając ochoty udzielać odpowiedzi. Inej zawsze próbowała wycisnąć z niego okruchy przyzwoitości.

- Kiedy wszyscy wiedzą, że jesteś potworem, nie musisz marnować czasu na popełnianie każdej potworności.

- Dlaczego w ogóle zgodziłeś się na spotkanie, skoro wiedziałeś, że to pułapka?

Znajdowała się gdzieś na prawo od niego i poruszała się bezszelesnie. Słyszał, jak inni członkowie mówią, że Inej porusza się jak kot, ale podejrzewał, że gdyby dać kotom szansę, siedziałyby u jej stop i z uwagą uczyłyby się jej metod.

- Moim zdaniem ta noc okazała się sukcesem. A twoim nie? 

- Omal nie zginąłeś. Tak samo jak Jesper.

- Geels opróżnił szkatułę Czarnych Palców na bezużyteczne łapówki. My pozbyliśmy się zdrajcy, umocniliśmy naszą pozycję w Piątej Przystani, a ja nie mam nawet jednego zadrapania. To była dobra noc. 

- Od jak dawna wiedziałeś o Dużym Bolligerze?

- Od tygodni. Zabraknie nam ludzi. A skoro o tym mowa, trzeba pożegnać się z Rojakkem.

- Dlaczego? Nie ma drugiej takiej osoby przy stole jak on. 

-Mnóstwo sukinkotów radzi sobie z talią kart. Rojakke jest trochę za szybki. Podkrada. 

-To dobry krupier i ma rodzinę na utrzymaniu. Możesz dać mu ostrzeżenie, odciąć palec.

-Wtedy już nie będzie takim dobrym krupierem, co?

 Kiedy krupiera przyłapywano na okradaniu domu gry, szef odcinał mu mały palec. To jedna z tych idiotycznych kar, które z jakichś powodów stały się prawem w gangach. Odcięcie palca pozbawiało człowieka równowagi, zmuszało do ponownej nauki tasowania i zdradzało każdemu przyszłemu pracodawcy, że trzeba mieć na gościa oko. Sprawiało to także, że był gorszy przy stole. To znaczyło, że musiał skupiać się na prostych rzeczach, takich jak mechanizm rozdawania, zamiast obserwować graczy.

Kaz nie widział twarzy Inej w ciemnościach, ale wyczuwał jej dezaprobatę.

- Chciwość jest twoim bogiem. Kaz.

Na te słowa prawie się roześmiał.

- Nie, Inej, to chciwość kłania się przede mną. To mój sługa i środek nacisku.

- A jakiemu bogu ty służysz?

- Każdemu, który zapewni mi dobry los.

- Niestety bogowie tak nie działają.

- Niestety mam to w nosie.

 Westchnęła rozdrażniona. Mimo wszystkiego, co przeszła, nadal wierzyła, że jej sulijscy święci nad nią czuwają. Kaz o tym wiedział i z jakiegoś powodu uwielbiał ją drażnić. Żałował, że nie może czytać teraz z jej twarzy. Zawsze znajdował coś nadzwyczaj satysfakcjonującego w drobnej zmarszczce między jej czarnymi brwiami.

- Skąd wiedziałeś, że dopadnę Van Daala na czas?

- Bo zawsze zdążasz.

- Powinieneś był wcześniej mnie ostrzec.

-  Myślałem, że twoi święci docenią wielkość wyzwania. 

Przez chwilę nic nie mówiła, a potem usłyszał ją gdzieś za plecami. 

- Ludzie kpią z bogów, dopóki ich nie potrzebują.

 Nie widział, jak odchodzi, ale wyczuł jej nieobecność. Pokręcił z irytacją głową. Gdyby powiedział, że ufa Inej, przesadziłby, ale mógł przyznać się przed sobą, że nauczył się na niej polegać. Instynkt podpowiedział mu, żeby wykupić jej kontrakt z Menażerią. Szumowiny słono za to zapłaciły. Pera Haskella trzeba było długo przekonywać, ale Inej była jedną z najlepszych inwestycji Kaza. Dzięki temu, że doskonale radziła sobie z po zastawaniem niewidoczną, była doskonałym złodziejem sekretów, najlepszym w Baryłce. Jednakże fakt, że potrafiła zwyczajnie zniknąć, budził jego niepokój. Ona nawet nie pachniała. Każdy człowiek pachniał, a te zapachy wiele mówiły: zapaszek fenolu na palcach kobiety albo palonego drewna we włosach, woń wilgotnej wełny na męskim garniturze albo odrobiny prochu strzelniczego, który został na mankietach koszuli. Jednak nie Inej. Jakimś cudem opanowała niewidzialność. Była cennym nabytkiem. Dlaczego nie mogła robić swojego i oszczędzić mu humorów?"

strona 53-55, Szóstka Wron

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz