Cuda (KrK)

5 0 0
                                    

"Nie miała siły wejść po schodach do sypialni. Jak to się stało, że przesiedziała tyle czasu przy kolacji z Jesperem i Wylanem?

[...]

Wylan grał na fortepianie, a Jesper śpiewał najbardziej sprośne szanty, jakie w życiu słyszała. Bardzo tęskniła za Niną. Żadne listy nie przychodziły i mogła tylko mieć nadzieję, że Nina bezpiecznie dotarła do Fjerdy i znalazła na lodzie spokój. Pomyślała, że kiedy w końcu kupi statek, może w pierwszy rejs uda się do Ravki; mogłaby potem udać się lądem do Os Alty, poszukać swojej rodziny na jednym ze starych szlaków, które od lat przemierzali, spotkać się z Niną...

Pewnego dnia tak właśnie zrobi.

A na razie postanowiła zatrzymać się w domu Wylana; wróciła do Listewki tylko po to, żeby zabrać swoje nieliczne drobiazgi osobiste. Odkąd jej kontrakt został wykupiony, a konto w banku pękało w szwach, nie bardzo umiała znaleźć sobie miejsce.

Zaczęła się interesować dobrze uzbrojonymi statkami na sprzedaż, próbowała też wykorzystać znajomość sekretów miasta do namierzenia handlarzy niewolników, którzy prowadzili interesy w kercheńskich portach. Umiejętności, które nabyła jako Zjawa, okazały się nadzwyczaj użyteczne. Tej nocy marzyła jednak tylko o tym, żeby się wyspać.

Powlokła się schodami na piętro i wczołgała do swojego cudownie wygodnego łóżka. Dopiero sięgnąwszy ręką do lampy, zauważyła liścik: zapieczętowany, skreślony niechlujnymi gryzmołami Kaza, lakoniczny.

Piąta Przystań. O wschodzie słońca.

No oczywiście: Kaz bez trudu dostał się do zamkniętego na siedem spustów domu, unikając spotkania ze służbą i trojgiem głupków, którzy w tym czasie zdzierali sobie gardła przy fortepianie. Uczciwy układ, pomyślała. Sama wpadała do Listewki, kiedy tylko miała okazję, zakradała się przez okna albo drzwi, czasem podrzucała Kazowi jakieś okruchy informacji. Owszem, mogła po prostu pójść i zapukać do drzwi jego biura, ale tak było łatwiej

Kaz się zmienił. Siatka. Wykupienie jej kontraktu. Nadal czuła na skórze muśnięcie jego warg, dotknięcie nagich dłoni, gdy mocował się z jej bandażami. Odkąd przez mgnienie oka ujrzała go takim, jakim mógłby być, gdyby tylko sobie na to pozwolił, nie chciała go więcej oglądać w pancerzu, oziębłego i zapiętego pod szyję w jednym z tych swoich nieskazitelnych garniturów. Nie chciała słuchać, kiedy mówił do niej w taki sposób, jakby Lodowy Dwór i wszystko, co wydarzyło się później, były po prostu kolejnym zadaniem do wykonania, przekrętem, jakich wiele, jeszcze jedną rozgrywką, którą należało rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Nie zamierzała jednak zignorować jego listu. Najwyższy czas położyć kres temu, co nie miało szansy się rozpocząć. Powie mu, czego dowiedziała się o Rollinsie, zaproponuje, że podzieli się z Roederem swoją wiedzą o mieście, tajnych ścieżkach i kryjówkach, i to będzie koniec.

[...]

Rano nie mogła zwlec się z łóżka. Przez ostatnie trzy tygodnie nabrała złych nawyków: spała, kiedy miała na to ochotę, jadła, kiedy się jej zachciało. Nina byłaby z niej dumna.

[...]

Pekka Rollins wyjechał z Ketterdamu, Van Eck był w więzieniu, ale nawet bez kontraktu wiążącego ją z Szumowinami, dopóki Kaz miał w mieście wrogów, ona również ich miała. 

 Stał na nabrzeżu zapatrzony na wodę. Czarny płaszcz opinał mu ramiona, słony morski wiatr mierzwił czarne, kręcone włosy. Wiedziała, że nie musi mu ogłaszać swojego przybycia, stanęła więc przy nim bez słowa i również zagapiła się na panoramę portu. Wyglądało na to, że od poprzedniego dnia na przystaniach przybyło statków. Być może miasto odzyskiwało dawny rytm.

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz