Powrót (KrK)

4 1 0
                                    


"Wylan nie miał złudzeń co do tego, dlaczego Kaz się nim za opiekował, ale miał też świadomość, że bez tej opieki długo by nie przetrwał. A poza tym Kazowi nie przeszkadzało, że Wylan nie umie czytać. Owszem, drwił czasem z niego, jego ludzie również pozwalali sobie na kpiny, ale dali mu szansę, żeby się wykazał. Doceniali jego umiejętności, zamiast karać go za ich brak.

Teraz jednak doszedł do wniosku, że dzięki Kazowi będzie mógł pomścić matkę, że mimo majątku i ogromnych wpływów ojca ekipa Kaza - a teraz także jego ekipa - może się równać z Janem Van Eckiem. Tymczasem jego ojciec znów próbował sobie z niego zadrwić. 

[...]

Na widok Niny Matthias zerwał się z obszernej ciemnofioletowej sofy i chwycił ją w ramiona.

- Nie mogliśmy się przebić na Słodką Rafę - wyjaśnił. - Przez blokady. Obawiałem się najgorszego. 

A potem już wszyscy ściskali się ze wszystkimi i Wylan ze zgrozą stwierdził, że łzy napływają mu do oczu. Zamrugał, żeby je powstrzymać, tego tylko brakowało, żeby Jesper znów zobaczył go płaczącego. Snajper był cały umazany sadzą i śmierdział jak las po pożarze, ale oczy błyszczały mu radośnie, jak zawsze po walce. Wylan o niczym innym tak nie marzył, jak o tym, by stanąć jak najbliżej niego i napawać się poczuciem bezpieczeństwa.

Do tej pory chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, jak wiele dla niego znaczą. Ojciec kpiłby sobie z tej bandy złodziei i zabijaków, ze zhańbionego żołnierza, z hazardzisty, który nigdy nie wychodzi z długów, ale Wylan, dla którego byli pierwszymi i jedynymi przyjaciółmi, wiedział, że gdyby mógł przebierać choćby i w tysiącu towarzyszy, to właśnie tych by wybrał.

Tylko Kaz trzymał się z boku i w milczeniu spoglądał przez okno na pogrążone w mroku ulice.

- Kaz?! - zawołała go Nina. - Może ty się nie cieszysz, że żyjemy, ale my się cieszymy, że ty żyjesz. Chodźże tutaj!

- Daj mu spokój - mruknęła Inej. 

- Na wszystkich świętych, Zjawo! - wykrzyknął Jesper. - Ty krwawisz!

- Mam wezwać lekarza? - zaniepokoił się jego ojciec.

- Nie! - odpowiedzieli wszyscy jednym głosem.

- Nie, oczywiście, że nie. - Colm westchnął. - To może zamówię kawę?

-Tak, bardzo proszę - odparła Nina.

Colm zamówił kawę, gofry i butelkę brandy. Czekając na obsługę hotelową, Nina zagoniła wszystkich do poszukiwań: potrzebowała nożyczek do pocięcia hotelowych ręczników na bandaże. Kiedy nożyczki się znalazły, obie z Inej zaszyły się w łazience, żeby opatrzyć rany.

[...]

- Przepraszam cię, Matthiasie, ale właśnie postanowiłam uciec z ojcem Jespera. Tylko on zapewni mi smakołyki, do jakich przywykłam.

[...]

- Nino... - wtrąciła łagodnym tonem Inej. - Parem przywiodła cię na skraj śmierci; może kiedy z niego wróciłaś, przyniosłaś coś ze sobą? 

- Nędzna ta pamiątka, nie uważasz? 

- A może Djel zgasił jedno światełko i zapalił inne? - podsunął Matthias.

 Nina spojrzała na niego z ukosa. 

- Uderzyłeś się w głowę? 

Wziął ją za rękę. Wylan nagle poczuł się jak intruz będący świadkiem bardzo intymnej sceny. 

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz