Jak miał na imię? (KrK)

4 0 0
                                    


"- Wylan! - wykrzyknął Jesper na widok ran i szybko rozlewających się siniaków na ciele przyjaciela. - Na świętych, to wszystko prawdziwe?

- Anika i Keeg trochę go portubowali.

- Chciałem, żeby to wyglądało wiarygodnie - wyjaśnił Wylan.

- Podziwiam twoje poświęcenie - przyznał Kaz. - Jesper, zostań z nim. Będą chcieli go przesłuchać.

- Nic mi nie jest - zaperzył się Wylan, chociaż spomiędzy obrzmiałych warg wydobyło się raczej coś na kształt: "Bic bi bie jezd".

[...]

- Sekret polega na tym, żeby niczego nie kochać, Rollins.

[...]

- Ty śmieciu z Baryłki! - warknął Rollins. - Czego ode mnie chcesz, do diabła?!

Kaz poczuł, jak w jego wnętrzu otwierają się drzwi prowadzące w ciemność. Cała jego wesołość ulotniła się w mgnieniu oka. 

- Chcę, żebyś sobie przypomniał - odparł.

- Co mam sobie przypomnieć?

- Siedem lat temu wykiwałeś dwóch chłopców z południa, dwójkę dzieciaków ze wsi, za głupich, żeby się zorientować, kiedy się ich kantuje. Przygarnąłeś nas, zdobyłeś nasze zaufanie, razem z rzekomą żoną i córką nakarmiłeś nas hutspot... Zaczęło się od zaufania, potem odebrałeś nam pieniądze i wszystko, co mieliśmy.

Było widać, że Rollins wytęża pamięć.

- Jeszcze sobie nie przypominasz? No tak, tylu ich było... Mam rację? Ile takich przewałów robiłeś rocznie? Ilu frajerów ogoliłeś od tamtej pory?

- Nie masz prawa... - złościł się Pekka. Jego pierś unosiła się i opadała gwałtownie, wzrok co rusz padał na porzuconego szydełkowanego Iwa.

- Nie martw się, twój syn żyje. Na razie. - Kaz bacznie obserwował twarz Pekki. - Czekaj, pomogę ci. Podałeś się za Jakoba Hertzoona. Zatrudniłeś mojego brata jako gońca. Prowadziłeś interesy w kawiarni.

- Naprzeciw parku - dopowiedział pośpiesznie Pekka. - Tego,w którym rosną wiśnie.

- Zgadza się. 

- To było dawno, chłopcze. 

- Oszukałeś nas i okradłeś ze wszystkiego. Wylądowaliśmy na ulicy i umarliśmy, obaj, każdy na swój sposób. Ale tylko jeden z nas zmartwychwstał. 

- To o to ci chodzi? Od początku o to ci chodziło? To dlatego patrzysz na mnie z taką żądzą mordu w tych rekinich ślepiach? - Rollins pokręcił głową. - Byliście frajerami, których przez przypadek akurat ja wykiwałem. Nie byłoby mnie, znalazłby się ktoś inny. 

Drzwi wiodące w mrok otworzyły się szerzej. Kaz chciał przeznie przejść. Na zawsze stracił cząstkę siebie. Jordie nie wróci. AlePekka może przynajmniej zaznać tej samej bezradności, którastała się ich udziałem.

 - Masz pecha, że padło na ciebie - odparował. - Obaj maciepecha, ty i twój syn. 

- Myślę, że blefujesz. 

Kaz uśmiechnął się w odpowiedzi. 

- Pogrzebałem twojego syna - wychrypiał śpiewnie, rozkoszując się każdym słowem. - Pochowałem go żywcem sześć stop pod ziemią na kamienistym polu. Przez cały czas słyszałem, jak płacze i błagalnie nawołuje ojca. „Tato", lamentował, „tato...".W życiu nie słyszałem słodszego dźwięku. 

- Kaz... - wykrztusiła pobladła Inej. Czegoś takiego nigdy by mu nie wybaczyła. 

Rollins go dopadł, chwycił za klapy płaszcza i grzmotnął nim o ścianę. Kaz nie stawiał oporu. Rollins był zroszony potem jak śliwka rosą, twarz miał czerwoną ze zgrozy i rozpaczy. Kaz napawał się tym widokiem. Chciał na zawsze wyryć sobie w pamięci każdą sekundę tej sceny. 

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz