Oszustwo (KrK)

5 0 0
                                    

" Nina nie posiadała się ze złości, że Genya przeformowała nie tylko Wylana, lecz także Kaza, a jej nie było dane tego oglądać.

Kaz pozwolił Genyi nastawić nos, zmniejszyć opuchliznę na oku na tyle, żeby był w stanie coś nim widzieć, i połatać najgorsze obrażenia. Na nic więcej się nie zgodził.

- Ale dlaczego? - zapytała Nina. - Genya mogła...

- Nie wiedziała, kiedy przestać - odparł Kaz.

Nina nabrała podejrzeń, że Genya zaproponowała mu uzdrowienie kalekiej nogi.

-Wyglądasz jak najgorszy zakapior z Baryłki - stwierdziła. - Trzeba było przynajmniej pozwolić, żeby usunęła ci resztę siniaków.

- Ja jestem najgorszym zakapiorem z Baryłki i jeżeli nie będę wyglądał tak, jakbym przed godziną rozprawił się z dziesiątką największych mięśniaków Haskella, to nikt w to nie uwierzy. Bierzmy się do roboty. Nie da się wyprawić przyjęcia, jeśli nikt nie dostanie zaproszenia.

[...]

- Takie już moje szczęście - powiedział. - Zgodzili się. 

Inej położyła mu dłoń na ramieniu.

 - Jeszcze możesz się wycofać. 

- Już nie. Już od bardzo dawna nie. 

Nina milczała. Polubiła Colma i martwiła się o Jespera, ale aukcja dawała największe szanse powodzenia, jeśli mieli przerzucić Kuweia do Ravki i ocalić griszów.

- Kupcy to idealni frajerzy do oskubania - powiedział Kaz. - Bogaci i sprytni. Dlatego łatwo ich wykiwać. 

- Jak to? - zdziwił się Wylan.- Zamożni ludzie lubią sobie wyobrażać, że zasłużyli na każde posiadane kruge, przez co są skłonni lekceważyć wpływ przypadku. A spryciarze zawsze i wszędzie szukają furtek i luk; wyczekująokazji, żeby oszukać system. 

- Kogo w takim razie najtrudniej jest okantować? -  zainteresowała się Nina.

 - Ludzi uczciwych - odparł Kaz. - Których, na szczęście, nie ma zbyt wielu.

[...]

Na jej widok Matthias stanął w drzwiach jak wryty. W jego niebieskich oczach malował się szok. Stali tak długą chwilę w milczeniu, zanim w końcu wykrztusił:

- Wyglądasz przepięknie.

- Chciałeś powiedzieć, że wyglądam jak wróg.

- Jedno i drugie zawsze było prawdą - odparł i podał jej ramię. 

[...]

- Panno Zenik? 

- Tak? 

- Podobno pracowała pani w Domu Białej Róży - powiedział kupiec, krzywiąc się przy tym lekko, jakby samo wypowiedzenie nazwy burdelu było przejawem rozpasania.

-  Owszem. 

- Ludzie mówią, że tamtejsza ciałobójczyni współpracuje czasem z Kazem Brekkerem. 

- Zdarzało się - przytaknęła swobodnie Nina. - Najlepszą obroną jest atak. Ujęła dłoń Van Ecka w swoją zachwycona dreszczem odrazy, jaki przeszył jego ciało. - Może mi pan jednak wierzyć, że gdybym wiedziała, dokąd zabrał pańskiego syna, nie omieszkałabym poinformować o tym władz. 

Van Eck zesztywniał. Najwyraźniej nie przewidział takiego biegu rozmowy. 

- Ja... dziękuję pani. 

- Nawet sobie nie wyobrażam, jak pan musi teraz cierpieć. Jak w ogóle doszło do tego, że Brekker zdołał uprowadzić chłopca? Przy takiej ochronie jak pańska... 

- Nie mieszkał w domu. 

- Nie?

 - Studiował muzykę w Belendt.

 - Co jego nauczyciele mówią o porwaniu? 

- Ehm... - Van Eck zerknął z niepokojem na Drydena. - Oni również nie wiedzą, co o tym myśleć. 

- Może zadał się z niewłaściwymi ludźmi? 

- Być może. 

- Oby tylko nie zadarł z Kazem Brekkerem - powiedziała Nina i wzdrygnęła się. 

- Wylan? Nie, na pewno nie... 

- Ależ oczywiście. - Nina strząsnęła mankiety kefty. - Tylko głupiec by to zrobił. "

strona 431, 433, 436

Moje ulubione fragmenty i cytaty: Szóstka Wron i Królestwo KanciarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz