65. I jak, podoba się? 😉

42 5 14
                                    

Godzina 5 rano trzeba było się zbierać do szpitala, po swój wypis.

- Minnie - pogłaskałem go po głowie.

- Mmm - ten tylko wymamrotał coś w moją koszulkę.

- Muszę już iść - powiedziałem.

- Nieeee - ścisnął mnie mocniej, wczepiając się w mój bok.
Zaśmiałem się cicho.
Cały alkohol jeszcze z niego nie zszedł.

- Minnie muszę wracać - przeczesałem jego włosy.

- A przyjdziesz później? - zapytał unosząc głowę.

- Oczywiście, że przyjdę - uśmiechnąłem się.

- Dobra - usiadł obok mnie z burzą włosów na głowie - Ale musisz się ze mną ładnie pożegnać - uśmiechnął się szeroko po czym zrobił dziubek.
Zaśmiałem się cicho cmokając go w usta.
- Nie podoba mi się takie pożegnanie - skrzyżował ręce na piersi.

- Więc jakie pożegnanie byś chciał? - zapytałem.

- Takie - mówiąc to pociągnął mnie za koszulkę i pocałował.
Okej chyba zaraz naprawdę zejdę na zawał..
Moje serce przyspieszyło w sekundę jeszcze bardziej niż normalnie a przy nim moje serce zawsze wygrywa dźwięk perkusji na rockowym koncercie.
Kiedy się ode mnie odsunął przytulił mnie mocno i kazał przysiąc, że do niego przyjdę.
Po tym jak położył się spać założyłem na siebie wcześniejsze ciuchy i po cichu opuściłem dom Kimów jadąc z powrotem do szpitala.

---

Wróciłem do szpitala pierwszą osobę którą spotkałem była moja mama z ostrą reprymendą dla mnie..
Tyle przekleństw ile dziś powiedziała w złości nigdy od niej nie usłyszałem, była wściekła.
Uspokoiła się i wybaczyła mi dopiero kiedy dowiedziała się, że byłem u Jimina..
Czy naprawdę wszyscy mi wybaczą jeśli powiem że byłem wtedy u Jimina i nie mogłem z nimi siedzeć?

Dotarłem do sali po jakieś niespełna godzinie postanowili przeprowadzić badania, ostatnie badania które zaważą na tym czy w końcu stąd wyjdę, wszystko było w porządku więc jedyne co zostało to zabranie wypisu i swoich rzeczy z tego miejsca.

Kiedy opuściłem szpital była godzina 11 postanowiłem od razu napisać do Hoseok'a żeby ogarnąć nasze spotkanie na 14.
Sam chwilę później wróciłem do domu żeby umyć się i zrobić sobie krótką 2 godziną drzemkę.
I spał bym dalej gdyby nie telefon który brzęczał mi nad uchem.
Odebrałem, a tam nie kto inny jak krzyczący na mnie Hoseok bo spóźniam się już ponad pół godziny.

- Yoongs jak nie jesteś umierający i nie masz dobrej wymówki to szykuj sobie trumnę - powiedział od razu kiedy przyłożyłem telefon do ucha.

- Ale miło się ze mną witasz mój najdroższy przyjacielu - uśmiechnąłem się sarkastycznie.

- Dobra wybacze ci jeśli w ciągu 10 minut się tu pojawisz - użył swojego wyższego tonu jakby rozmawiał ze swoimi młodszymi kuzynami bo znowu zrobili coś złego, czy on chce wzbudzić we mnie poczucie winy?
Nie czuję się niczemu winny.
Chyba źle trafiłeś Hope.

- To se poczekasz - prychnąłem do słuchawki wstając z łóżka.

- Yoongi! Masz jebane 10 minut! - krzyknął, dobrze, że rzuciłem telefon na pościel otwierając szafę, bo słyszę go z 3 metrów..

- Dobra, nie dramatyzuj - znowu prychnąłem.

- Ja ci kurwa pokaże dramaturgię! - znowu krzyknął - Przez ciebie ludzie patrzą tu na mnie jak na debila.

- To jakaś nowość? - zapytałem ubierając bluzę.

- Jak cię zobaczę dostaniesz po ryju - powiedział poważnie.

Rodzinka jak z obrazka °•Yoonmin/Namjin•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz