ROZDZIAŁ 19

531 27 1
                                    

Całą drogę się nie odzywaliśmy. Każdy był pogrążony wewłasnych myślach. W pewnym momencie zadzwonił Liam.

-Cześć Di.- przywitał mnie.

-Hej, co tam?- zapytałam.

-Spoko. Wpadniecie dzisiaj na kolację do nas?- teraz onzapytał.

-Wiesz w najbliższym czasie, nie dam rady, bo Zayn zabieramnie na wakacje.- wyjaśniłam.

-A na ile?- dopytywał.

-Coś koło 10 dniu.- odpowiedziałam, bo tyle pokazał mi naplacach Zayn.

-Ok, to nie będę przeszkadzał. Odezwij się czasem, młoda.Pa.- rozłączył

się.

-Genialnie kłamiesz.- skomentował Louis.

-Jakie miasto, kochanie?- spytał Zayn kiedy parkowaliśmy nalotnisku.

-Los Angeles.- odpowiedziałam, kiedy wysiadłam z samolotu.

-To idę po bilet.- odparł, kiedy weszliśmy na lotnisko.

-Mogę zadać ci pytanie?- zwróciłam się do Louis'ego, kiedyzostaliśmy sami, a on skinął głową.- Jaka jest szansa, że wrócicie z tego żywi?Proszę, bądź szczery.

-Jeden wróci na pewno, natomiast drugi to będzie zależeć.-westchnął.- Obiecuję jedno, że spróbuję zrobić ile dam radę, aby Zayn wrócił.-powiedział.- Muszę przezwyciężyć jego upartość.- dodał.

-Dziękuję.- przytuliłam go i wtedy przyszedł Zayn.

-Lot masz za godzinkę. Za chwilę będą wołać na odparwę.-powiedział podając mi bilet.

-Nie mogę jechać z wami?- spytałam.

-Chyba zwariowałaś. Nie ma takiej opcji.- zaprzeczył odrazu Zayn.

Siedzieliśmy na lotnisku i chłopcy próbowali mnierozśmieszyć, ale ja nie dałam radę się śmiać. Bałam się cholernie o Zayn'a.Wolałabym jechać tam z nimi, czułabym się lepiej. Niestety ten dupek jestuparty. Szczerze wolałabym, żeby nie musiał nigdzie jechać. Muszę go zapytaćjeszcze o jedną rzecz.

-A tak właściwie to co mu zrobiliście, że teraz sięnienawidzicie?

-Wolałbym, żebyś nie wiedziała.- odparł Zayn, a ja muposłałam spojrzenie, któr go zmuszało do tego.- To jest ta przeszłość o którejcały czas mówi Liam. Zajmowałem się nielegalnymi rzeczamii to gorszymi niżwyścigi. Nie chcę do tego wracać.

-Nie mogłeś tak od razu. Domyśliłam się i tak, że to byłonielegalne. Kochanie, nie chcę znać szczegółów.

Chwilę później usłyszeliśmy komunikat, że muszę iść.

-Kocie ja nie chcę, cię zostawiać.- teraz płakałam.

-Przestań płakać.- sam miał łzy w oczach.- Zaraz po akcji,zadzwonię. W przeciągu najbliższych dni, przylecimy, bo będziemy musielizniknąć, żeby nie było na nas.- szeptał.

-Kocham cię.- wyłkałam słabym głosem.

-Kocham cię.- pocałował mnie ostatni raz i zabierając swojąwalizkę, poszłam. Przed samymi bramkami odwróciłam się i pomachałam Zayn'owi.Widziałam, że płakał. Jestem pewna, że jest gorzej niż mi powiedzieli. Wsiadamdo samolotu, ale nie mam najlepszych przeczuć. Przed wylotem dostałam sms.

PERSPEKTYWA ZAYN'A

Kiedy się żegnałem z Dianą, zdawałem sobie sprawę z tego, żemoże więcej się nie zobaczymy. Kiedy pocałowałem ją i odeszła od nas kawałek,rozbeczałem się jak małe dziecko. Kiedy doszła do samych bramek odwróciła się ipomachała, co zaraz również zrobiłem. Później poszliśmy na parking.

-Nie martw się.- powiedział Lou wsiadając do auta.

-Zamknij się. Ty tego nie rozumiesz. Nie dość, że mogę jejnigdy nie zobaczyć więcej to jeszcze zapomniałem ją przeprosić.

-Bierz telefon i pisz.- zrobiłem tak.

JA: Kochanie,przepraszam za wszystko. Teraz zdałem sobie sprawę, co Ci robiłem. Nigdy więcejtego nie zrobię, obiecuję. Kocham Cię...

DIANA: Wybaczam. Niepisz jakbyś się żegnał. Kocham Cię...

Kiedy to przeczytałem, znów łzy płynęły w dół mojej twarzy.

-Zawsze jesteś profesjonalny.- westchnął.- Zayn ogarnij się,bo w tym stanie to ty na pewno do niej nie wrócisz.

-Oboje wiemy, że mamy małe szanse wrócić.- wytarłem oczy ipostanowiłem się ogarnąć.

-Zrobimy wszystko, co się da.- odpowiedział.

Reszta drogi w tamto miejsce minęła nam na samodzielnymmyśleniu.

B��B��~�ཀྵ�

Illegal (Zayn Malik)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz