ROZDZIAŁ 47

413 18 1
                                    

Kiedy zobaczyłem, że Diana upadła, od razu ją chwyciłem. Bałem się strasznie, zwłaszcza, że przed chwilą usłyszałem strzał. Kiedy zobaczyłem, że po lewej dłoni spływa krew, zrozumiałem co się wydarzyło.

-Diana!- krzyknąłem spoglądając na jej twarz.- Proszę, nie!- jęknąłem, gdy widziałem, że ma zamknięte oczy.

-Kocham cię.- powiedziała słabym głosem, nie otwierając oczu, a obok mnie pojawił się Liam.

-Dzwonię po pogotowie.- powiedział, a ja nie odezwawszy się, czułem że ją tracę.

Nie wiem nawet jak reagowali goście, bo byłem zajęty moją ukochaną, która bezwładnie leżała na moich kolanach, a ja patrzyłem i głaskałem jej coraz bardziej bladą twarz, a plama na sukni staje się większa. Po kilku chwilach poczułem jej krew na moim garniturze.

-Diana, Diana, kochanie, kotku...- szeptałem w kółko, chcąc aby się obudziła, ale na to szans nie było.

Nie umiałem zdefiniować tego jak się czułem. Obawa była straszna. Obok mnie kucał Liam, Sophia i Lou. Nie długo później pojawiła się karetka. Chyba zapomniałem jak się mówi, bo to Liam tłumaczył to co się stało. Lekarz podszedł i sprawdził jej puls, którego już nie było.

-Co z nią?- zapytała Sophia ze szklistymi oczami.

-Przykro mi.- odpowiedział, a ja w tej chwili pękłem i po prostu się rozpłakałem. Patrzyłem na nią, a po moich policzkach lało się coraz więcej łez. Nie umiałem się opanować. Po raz ostatni, pocałowałem jej już zimne usta i podniosłem głowę. Wszystkich oczy były skierowane na mnie. Liam przytulał Sophię, która swoimi łzami moczyła jego koszulę.

-Nie zostawiaj mnie Diana.- powiedziałem sam do siebie przez łzy.

Niestety w końcu podszedł do mnie mężczyzna, który powiedział, że muszą ją zabrać, więc musiałem ją oddać. Kiedy to zrobiłem, popatrzyłem na moje siostry, które również płakały.

-Pan Malik?- zapytał mężczyzna.

-Tak.- odezwałem się w końcu.

-Jestem z policji. Mógłbym porozmawiać z panem?- zapytał, a ja lekko skinąłem głową.

Zadał mi kilka pytań dotyczących tego, co się stało. W końcu podziękował i odszedł, a ja nadal stałem nieruchomo.

-Zayn, jedźmy do domu.- powiedział Lou.- Chodź.- powtórzył, kiedy nie zareagowałem, ale tym razem poszedłem, po drodze przytulając moje siostry. Razem wsiedliśmy do samochodu, a ja podałem kluczyki Lou, aby ten prowadził. Nikt się nie odzywał. Słyszałem tylko cichy szloch mojej najmłodszej siostry, która nie powinna była widzieć tego, co się stało. Dla mnie to nie był aż tak przerażający widok, ale najstraszniejsze było to, że to była moja Diana. No właśnie była. W końcu dojechaliśmy do domu. Wyszedłem pierwszy z samochodu i otwierając dom od razu udałem się do naszej sypialni. Położyłem się na łóżku i powąchałem jej poduszkę, która pachniała jej ukochaną perfumom. Czując ten zapach znów się rozkleiłem. Ktoś zapukał do drzwi. Nic nie powiedziałem, bo nie miałem ochoty z nikim rozmawiać.

-Zayn, mogę?- usłyszałem głos Doniy.

-Wejdź.- otarłem łzy i usiadłem na łóżku.

-Ja wiem, że to trudne, ale Diana nie chciałaby, żebyś płakał.- łzy same wypływały z moich oczu.

-Znajdę tego, kto to zrobił.- powiedziałem twardo.- Nikt nie miał prawa zabrać mi szczęścia, jakim było moje kochanie. To dla niej żyłem.- dodałem, a Doni mnie przytuliła.

-Chodź na dół, Liam przyjechał z Soph, Lou jest i proszę cię, porozmawiaj z Safaą, bo ona się bardzo wystraszyła.- powiedziała, a ja skinąłem głową.

-Przebiorę się i zejdę.- udałem się do garderoby, a tam zrobiło mi się bardzo smutno, bo zobaczyłem jej wszystkie ubrania.

Nie chciałem już płakać, więc szybko rozebrałem mój garnitur i ubrałem dresy oraz podkoszulek i zszedłem na dół. Od razu podeszły moje siostry, które mnie zamknęły w szczelnym uścisku. Kiedy odkleiły się, zabrałem głos.

-Dla nas wszystkich jest to trudne, ale jakoś trzeba dać radę.- sam nie wierzyłem w to, co mówiłem.- Wiem, że to moja wina. Domyślam się nawet, kto to mógł być, więc się zemszczę, choćbym sam miał zginąć, bo dla niej warto.- dodałem i znów się rozkleiłem.

-Chociaż ty nie odchodź Zayn.- pisnęłam Safaa, a ja ją przytuliłem.

-Tak wielu rzeczy, nie zdążyłem jej powiedzieć.- jęknąłem.

Później siedzieliśmy wszyscy na dole. Doniya powiedziała, że zostaną do poniedziałku. Liam z Soph też chcieli zostać, ale kazałem jechać im do domu. Lou został, bo powiedział, że jego nie wygonię. Wieczór spędziłem przeglądając nasze zdjęcia, więc nie obyło się bez kolejnej porcji płaczu.


Illegal (Zayn Malik)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz