ROZDZIAŁ 2

1.6K 79 3
                                    

Do końca jedzenia pizzy nie odzywaliśmy się do siebie. Wiem, że Liam martwi się o mnie, ale ja już jestem dorosła, więc niektóre decyzje podejmuję sama.

-Będę się zbierał.- wstał z kanapy i ja też.- Diana, pamiętaj jutro jest kolejny wyścig. Rano przyjadę sprawdzić auto.- pocałował mnie w policzek na pożegnanie.- Pa.

-Do zobaczenia.- zamknęłam za nim drzwi i poszłam na górę.

Postanowiłam wziąć długą kąpiel. Moje myśli wciąż krążyły wokół bruneta. Chciałabym poznać go bliżej. Mam nadzieję, że jutro będzie się ścigał oraz mam nadzieję, że moje odpicowane Porsche mnie nie zawiedzie i pozwoli mi znów zgarnąć nagrodę. Jutro stawka jest większa o 100000, więc jest o co walczyć. Kiedy ubrałam piżamę i wysuszyłam włosy, dostałam sms.

NIEZNAJOMY: Mam nadzieję, że jutro się znów zobaczymy na wyścigu, ale tym razem mam ochotę na zwycięstwo.

Wiadomość nie była podpisana, ale domyślałam się, że to Zayn. Nie pozwolę mu wygrać.

JA: Zobaczymy się, ale nie myśl, że wygrasz Zayn. Ze mną nie tak łatwo.

NIEZNAJOMY: Domyślasz się, że to ja. Jestem facetem, muszę być lepszy. Zobaczymy kto okaże się lepszy...

JA: To, że jestem kobietą, nie znaczy, że nie jestem od Ciebie lepsza. Jutro zobaczymy...

Nie odpisał mi już. Udowodnię mu, że wygram. Nie przegrałam praktycznie żadnego wyścigu. Nie kojarzę go z wcześniejszych, ale mógł się ścigać kiedy indziej niż ja. Ja wybieram tylko te wyścigi, gdzie jestem się pewna. Wolę w jakimś nie wystartować i przygotować się lepiej do następnego. Poproszę Liam'a, aby jeszcze udoskonalił moje auto. Nie dam satysfakcji Zayn'owi, że jest lepszy. Poszłam spać. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.

-Hej, śpiochu.- Liam mnie przytulił.- Mogę?

-Tak, wchodzić. Poczekaj, ogarnę się i zejdę do ciebie.- powiedziałam i poszłam na górę.

Z mojej garderoby wybrałam zestaw, który składał się ze skórzanych spodni i kurtki, a pod kurtką miałam opiętą bluzkę. Zrobiłam makijaż i ogarnęłam włosy, spinając je w wysokiego kucyka, którego blond pasma sięgały mi za połowę pleców.  Zeszłam na dół do kuchni, gdzie Liam przygotowywał mi śniadanie.

-Jedz.- podał mi talerz z kanapkami.- Jak skończysz to idziemy popatrzeć na twój samochód.

-Ok. Podrasuj mi go, żebym miała pewność wygranej. Muszę komuś udowodnić moją przewagę.

-Niech zgadnę, Malikowi?- zapytał z uniesioną brwią.

-Może. Będziesz dzisiaj na wyścigu?

-Przepraszam, ale  nie, bo mam randkę.- powiedział drapiąc się po karku.

-Z kim? Znam ją?- zapytałam z uśmiechem, ze wreszcie sobie kogoś znalazł.

-Tak. To Sophia. Ona jest naprawdę idealna.- powiedział rozmarzony, na co zagwizdałam.- No co?

-Nic. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.- odparłam.

-Teraz trzeba kogoś tobie znaleźć.- zaśmiał się.

-Ja już wybrałam, ale nie wiem czy mi się uda.- powiedziałam bez zastanowienia.

-Zakochałaś się w Maliku?- zapytał zirytowany.

-On ma imię. Nie zakochałam się, ale mi się podoba i nic Ci do tego.- wycedziłam.

-Rób jak chcesz, ale nie mów, że nie ostrzegałem.- ostrzegł mnie.

-Ok. Chodź popatrzeć na auto.- pociągnęłam go do garażu, gdzie stało moje cudeńko.

Po sprawdzeniu i dopracowaniu kilku rzeczy, byłam gotowa na wyścig. Obecnie była 11, więc do wyścigu zostało mi sporo czasu, bo on zaczynał się o 20. Postanowiłam, że pomogę Liam'owi przygotować się na randkę.

-Gdzie idziecie ?- zapytałam podając mu kubek kawy i siadając obok.

-Kino, a później kolacja.- powiedział popijając kawę.

-A później śniadanie.- dodałam z uśmiechem.

-Możliwe.- odpowiedział z głupim uśmieszkiem.- Co mam ubrać, żeby się jej spodobało?

-Proponuję nic.- zaśmiałam się.- Będzie zachwycona.

-Pytam serio.- odpowiedział z pełną powagą.

-Rurki do tego koszulę i marynarkę. Możesz dodać conversy.- powiedziałam.

-Ok. Dzięki. Jesteś wielka.- przytulił mnie.

-Spoko. O której idziecie?- spytałam.

-Kino mamy na 18, a restaurację na 20, bo chcę ją jeszcze wziąć na spacer.- rozmarzył się.

-I do łóżka.- dodałam, ale on zgromił mnie wzrokiem.

-Nie dzisiaj. – odparł z udawaną powagą.

Wspólnie zjedliśmy obiad, który składał się z kurczaka i ryżu. Około 15 Liam pojechał do siebie się przygotować. Ja nie mogłam się już doczekać wyścigu, który musiałam wygrać. Innej opcji nie przewidziałam i nie przewiduję. Oglądnęłam jakiś głupi film i pojechałam na miejsce wyścigów. Dotarcie tam zajęło mi pół godziny, więc zostało mi trochę czasu do wyścigu. Zaparkowałam auto przy starcie i otrzymałam trasę. Była bardzo łatwa. Dostałam sms od Liama, w którym życzył mi powodzenia na wyścigu, a ja jemu na randce. Nagle usłyszałam czyjś głos.

-Cześć.- rozpoznałam głos Zayn'a.- Dalej taka pewna.- zapytał siedząc za kierownicą swojego Porsche.

-Tak. Zobaczysz, że wygram.- zaśmiał się.

-Nie, kochanie. Dziś ja zgarnę nagrodę.- odparł.

Usłyszeliśmy komunikat, że za chwilę rozpocznie się wyścig. Na dźwięk startu wcisnęłam gaz do dechy, ale pozwoliłam prowadzić na razie Zayn'owi. Dopiero przed końcem wyścigu go wyprzedzę. Jechał szybko. Miałam go zaraz przed sobą. Teoretycznie tylko on był dla mnie zagrożeniem. Reszta nie miała ze mną szans. Kiedy zbliżaliśmy się do mety, wcisnęłam gaz do dechy i wyprzedziłam Zayn'a, wjeżdżając na metę pierwsza.

Wysiadłam z samochodu i podeszłam do opartego o maskę swojego samochody Zayn'a.

-Miałam rację. Nie mam sobie równych.- powiedziałam.- Ale byłeś niezły.

-Przyznaję rację. Nie masz sobie równych. W ramach przeprosin, proponuję kawę.- powiedział.

-Ok. Gdzie i kiedy?- zgodziłam się bez wahania.

-12  koło London Eye, pasuje?- zapytał.

-Tak. Do zobaczenia.- pożegnałam się z nim i poszłam po moją nagrodę.

Nie chcą przeszkadzać mu w randce napisałam mu tylko sms, że wygrałam, ale nie odpisał. Miał lepsze zajęcia. Wróciłam do domu wraz z moją torbą pieniędzy. Schowałam je do sejfu.

Illegal (Zayn Malik)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz