Rozdział 1.

21.9K 567 25
                                    

Cela była obskurna, a pod nagimi stopami czułam zimno kamiennej posadzki. Po marmurowej ścianie chodziło robactwo, prawdopodobnie nie odkryte jeszcze w XXIII wieku.

Straciłam rachubę ile czasu siedzę w tym pokoiku, metr na metr. Za ścianą słyszę lamenty, wołania, płacze i modlitwy które chyba z tej zapomnianej części Więzienia Niewolników nie dochodzą do żadnego bóstwa. Z resztą zapomniałam już jak brzmi modlitwa. Wydaje mi się że siedzę tu już parę lat, ale na mojej nagiej i niczym nieubranej skórze czuję że jeszcze mam młodzieńcze ciało. Na początku, pierwsze miesiące dostawałam histerii, płakałam i z nudów ocierałam swoim ciałem o chropowatą powierzchnię ścian. Bolało, lecz dawało mi wyładować całą nabytą energie. Było to pracochłonne i bolesne, więc robiłam to wolno. Cywilizację pokazywało mi jedynie malutkie okienko. Przez nie widziałam że Więzienie jest ma środku tego ogromnego jeziora. A raczej miniaturowego morza. Dało się zobaczyć jak dwie mile, może więcej, było miasto. Jedyne, w którym zgromadziła się cała ocalała ludzkość. Po III wojnie światowej ludzie oszaleli, niektórzy zabijali się masowo, by nie zostać zabranym do obozów.Niektórzy zabijali się przed torturami. Niektórzy ginęli na wojnie. Ale ginęli i to było najstraszniejsze. Rzeź która odprawiała się w te parę lat była straszniejsza od dwóch poprzednich. Po wojnie, ludzie stworzyli swój rząd. Zebrał on wszystkich ocalałych, wysprzątał cały świat i za to ludzie go pokochali. Ale nie widzieli w jaki sposób on sprawował władzę nas najbiedniejszymi. - Za długi, które były jedynym problemem,zabierał najsilniejszego członka rodziny i tworzył z niego Niewolnika.

Tak więc jestem. Aleksandria Brow, od niewiadomego czasu: Niewolnik nr287.

Dano mi numerek i żyje. W klatce, dostając rano kawałek chleba i wodę.Czekałam na śmierć. Ale wolałam żyć w tej ciasnej komorze, niż iść do niewoli. Słyszałam jeszcze gdy byłam wolna co się dzieje jak pójdę do Pana. Nie mam żadnych praw. Może mnie bić, maltretować, gwałcić a ja nie mogę nic zrobić. Może wydać mnie za starucha i kazać rodzić dzieci. Może zrobić ze mnie tarczę do gry w strzałki a ja mam być posłuszna.

Przeszłam na drugi koniec mojej klatki, by chodź trochę się poruszyć.Robiłam to od czasu do czasu, bo widziałam co zrobiło się z człowieka który, myśląc że będzie siedział w bezruchu i umrze,nie poruszył się przez lata. Żył. Ale jego ciało stało się mięsem, a nie mieszkaniem dla duszy. Zwykłym, niepotrzebnym mięsem.Pamiętam krzyk starca, który tak zrobił. Na naszych oczach wystawiono go i dano żywcem zjeść tym Niewolnikom, którzy są tu od dwudziestu lat? Pięćdziesięciu? Zjedli go. Oskubali do ostatniej kości, a potem z głodu zjedli jeszcze je.

Nie zobaczyłam potem takiego czegoś. Każdy odpuścił sobie, widząc karę jaka spotkała buntownika.

Moja rodzina nie zapłaciła długu i siedzę tu już od niepamiętnych czasów, zważywszy że ojciec, nałogowy pijak, nie potrzebny był tutaj a mamy nie znałam... po prostu zostawiła mnie, ale ojciec, w czasie swych nieczęstych trzeźwości, opowiedział mi że była z Patrycjuszy. Czyli tych z wyższych sfer. Tych bogatych, pięknych, zadbanych.

Przyciemnionymi oczami spojrzałam na drzwi przede mną i moja cela była tak ulokowana że widziałam zegar przez okienko w stalowych drzwiach.Była 17. Zbliżał się wieczór. Wiedząc że i tak za godzinę zgasną słabe światła, pozwoliłam usnąć sobie na brudnym i wiekowych kocu, moim jedynym dobytku. Właśnie miałam iść spać,gdy usłyszałam otwieranie drzwi do sali.

Padłam do mojego okienka i zobaczyłam że każdy zrobił to samo. Czekałam aż tłusty strażnik podejdzie do jakiś drzwi. Ruszył do moich. Chodź mogłam mieć nadzieję że podejdzie do kogoś innego,wiedziałam że przyszedł po mnie.


Zczłowieczenie. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz