Rozdział 36.

3K 181 0
                                    

Gdybym powiedziała że był to pocałunek jak pocałunek to bym skłamała?

Na sto procent.

Wbił się ustami w moje wargi, podgryzając lekko dolną.

Nie mogłam wytrzymać, czułam jak bardzo ciągnie mnie do niego, jak bardzo chcę zlać się ciałem z jego ciałem.

Wspięłam się na palce, założyłam ręce na jego szyję i pogłębiłam pocałunek. Było to tak nadzwyczajne że mimowolnie podkurczyłam palce u stóp.

Nagle usłyszałam hałas na korytarzu. Chciałam się odsunąć, ale nie pozwolił mi na to.

-Sean, przestań... - wydyszałam, gdy całował moją szyję.Wymruczał tylko coś w odpowiedzi i dalej zaczął wsysać się w moją skórę. Nie mogłam wytrzymać i zamknęłam oczy w ekstazie.

Hałas uderzających butów o podłogę był coraz głośniejszy, lecz zagłuszało go moje tętno. Czułam w głowie jak krew zaczyna mi się przelewać.

Zaskoczyła mnie rzecz którą zrobił Sean. - Złapał mnie za uda i podniósł do góry. Pisnęłam cicho, ale zaraz zakrył mi usta swoimi.

Czułam jak idzie, a potem na czymś mnie położył. Odwróciłam głowę by zobaczyć że siedzę na stole, lecz zaraz odwrócił mi ją znów w swoją stronę.

-Patrz się na mnie. - i znów zaczął mnie całować. Bolały mnie wargi, lecz zaraz poczułam jego język. Wiedząc co mam robić,otworzyłam usta i dałam mu wolną drogę z której od razu skorzystał.

Lizał mnie od środka, rękoma głaskał biodra i boki.

Wreszcie nie mieliśmy już powietrza i odsunęliśmy się od siebie. Bałam się że będzie tego żałował, że usłyszę coś w stylu "Wybacz, to był błąd, nie wiem czemu to zrobiłem " ale na moje szczęście tego nie zrobił.

Patrzył mi się prosto w oczy, aż wreszcie na jego szerokich ustach wypłynął uśmiech. Był on tak rzadki że nie mogłabym zrobić nic innego jak go odwzajemnić.

Pokręcił głową i zaczął się odsuwać. Przestraszyłam się tego, więc zacisnęłam uda między którymi stał, lecz on objął je dużymi dłońmi i łagodnie od siebie odsunął.

Zrobił krok w tył i niczego nie mówiąc wyciągnął rękę. Przyjęłam ją z ochotą.

Zaprowadził mnie przed drzwi i kazał czekać, rozejrzał się czy nikt nie chodzi po korytarzach.

Wrócił dwie minuty później z uśmiechem na twarzy.

Wyszliśmy na korytarze i zaczęłam iść za nim na oślep. Było tak ciemno że na pewno nikt już nie spał, co świadczyły ciemnie pokoje i wszechogarniająca cisza.

Szliśmy tak może kilka minut, aż wreszcie się zatrzymał. Nie spodziewałam się tego, więc wpadłam na jego plecy, co nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia.

Pokręcił czymś w zamku drzwi, a potem z zgrzytem się otworzyły.

Wkroczył tam i zostawił mnie samą w framudze, więc zrobiłam to samo co on.

Stałam sama, nie wiedząc czego się spodziewać, lecz chwilę potem otworzyło się jedno okno, a raczej zostało odsłonięte.

Nie dawało za dużo światła, tylko promienie księżyców wpadające do wnętrza. Widziałam kontury jego ciała gdy zbliżał się do mnie.

Idąc,niczym kot w czasie polowania, zdjął koszulkę i cisnął nią w kąt.

Zabrakło mi tchu gdy znów zobaczyłam tą klatkę piersiową i szerokie ramiona.

Zczłowieczenie. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz