Rozdział 37.

3.3K 185 0
                                    

Czemu jest tak ciemno... ?

Czułam jak coś mnie przygniata, coś bardzo ciężkiego. Uciskało mi płuca, więc oddychanie było niezwykłą trudnością. Nie chciało mi się otwierać oczu, ale niestety, musiałam.

Najśmieszniejsze było to że ów ciężarem okazał się nie kto inny, jak sam Sean w własnej osobie. Myślałam że ja się kręcę przez sen, lecz najwidoczniej się myliłam. Gdy szliśmy spać, byłam odwrócona do niego plecami i czułam jego mięśnie brzucha. - teraz on leży całkowicie na mnie. Nie chce narzekać, było mi dobrze. Czułam każdy mięsień jego ciała na mnie, plus to że nie miał ani grama tłuszczu na sobie, było czymś ekscytującym.

Lecz wszystko ma swoje granicę, bo byłam przyciśnięta przez dziewięćdziesiąt kilo mięśni!

Zaczęłam się kręcić, chciałam go obudzić, ale niestety, okazało się to czego bałam się najbardziej. - Sean ma głęboki sen ...

Poddałam się i wypuściłam nadmiar powietrza. - był to błąd, bo gdy moje ciało przez chwilę stało się miękkie, a ja nie miałam nad nim najmniejszego panowania. - zapadło się, powodując jeszcze większy nacisk ciała Seana. Jeśli myślałam że wcześniej na mnie naciskał. - pomyliłam się niemiłosiernie.

Zaczęłam się dusić, nie mogłam powiedzieć ani jednego słowa. Musiałam zrobić to, czego robić nie chciałam.

Wyciągnęłam rękę i wszystkimi paznokciami z całej siły przeciągnęłam przez długość jego pleców.

Zamruczał coś przez sen i przekręcił się na plecy, a ja nie miałam pojęcia jak wielką ulgę może sprawić powrót powietrza w płucach.

Leżałam na plecach, wciągając łapczywie powietrze.

-Yhymhymhym.... - słyszałam od strony Seana. Odwróciłam głowę w jego stronę i widok ten rozczulił mnie niemiłosiernie.

Leżał na boki w moją stronę. Usta miał lekko rozchylone a na twarzy wyglądał o wiele tak młodziej. Po prostu... wyglądał bezproblemowo, jakby nie musiał bać się o następny dzień.

Tak,następny dzień....

Gdy w mojej głowie pojawiły się te słowa, uderzyła we mnie świadomość. Świadomość tego że za kilka minut, godzin lub dni możemy być martwi, leżeć trupami porozrzucani po całym świecie.

Bałam się przyszłości i chodź Sean udawał twardego, wiedziałam że go też zżera paniczy strach.

Zachciało mi się płakać na myśl o tym silnym mężczyźnie który nie wie co ma zrobić by innym było lepiej, który chce oddać własne życie za życie niewinnych osób.

Postanowiłam odsunąć chodź na chwilę te straszne myśli o nas, nie chciałam by znów przejmowały nas nami kontrolę.

Uklękłam obok Seana i powoli położyłam go na plecach. Zaczął mamrotać coś pod nosem, lecz nie rozumiałam ani słowa. Trwało to chwilę,potem znów zamilkł. Patrzenie na jego idealnie wyżłobione mięśnie i napiętą skórę powodowało u mnie nieznane uczucia. Czułam jakbym chciałam ubrać go w skórzany płaszcz i pozwolić zdejmować go tylko jak jesteśmy sami... wiedziałam że jest to głupie, bo on nie czuł do mnie takich uczuć.

Pokręciłam głową i odsunęłam od siebie myśl o Seanie i innej kobiecie, apotem przypomniała mi się Vanessa.

Zaraz,zaraz... czy ona przypadkiem nie miała się z nim wczoraj wiedzieć?

Zakryłam usta by ukryć szeroki uśmiech. Zamiast spotkać się z nią, został ze mną?! Chciało mi się skakać do sufitu ze szczęścia!

Wciąż z uśmiechem na twarzy postanowiłam się uspokoić.

Zczłowieczenie. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz