-Cross.
Sean poderwał się, w ogóle nie wyglądając jak osoba przed chwilą pogrążona w tak głębokim śnie. Rozkojarzony, dopiero po chwili zorientował się że kto do niego mówił. Odkręcił twarz do drzwi, w których stała wysoka kobieta.
Chodź wysoka to chyba złe określenie. Była olbrzymia, równająca się wręcz Crossowi i strasznie chuda. Drogie ubranie wisiało na niej i wyglądało to dobrze. Wysokie obcasy dodawały jej jeszcze wzrostu,a białe włosy współgrały z bladą skórą.
Jednym słowem: Ideał kobiety.
Zimnymi oczami obejrzała całą scenę i prychając pod nosem odkręciła się na szpilkach. Skręciła w prawo, gdy korytarz prowadził do gabinetu.
Gdy usłyszeliśmy trzask drzwi, Sean obudził się jakby z transu i pędem wyleciał z łóżka. Wyglądało to jakby się czegoś bał.
Byłam strasznie zdziwiona jego zachowaniem i wręcz z przerażeniem oglądałam jak biegał po pokoju szukając ubrań. Nie chciałam się wtrącać, więc siedziałam tylko na łóżku, przyglądając się tej scenie.
Wreszcie się wyprostował wygładzając koszulę i spodnie. Nie zwracając na mnie uwagi ruszył do drzwi i zaraz za nimi zniknął.
Ta sytuacja była na tyle dziwna że pogubiłam się we własnych myślach.
Po pierwsze muszę znaleźć Aurorę i dowiedzieć się o co chodzi w tym wszystkim. To był mój priorytet.
I chodź miałam już plan moje ciało nie chciało się ruszyć. Po prostu... nie wiedziałam jak.
Siedziałam tak, sekundy, minuty, godziny, wpatrywałam się w przestrzeń,czekając na coś...
Widziałam jak przez mgłę jak małe ciało staruszki wpadło do pokoju i podbiegło do mnie.
Słyszałam Aurorę, gdy przestraszonym głosem zaczęła wypytywać mnie co się stało.
Spojrzałam w jej twarz i nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Po prostu wzruszyłam ramionami. Bo... co miałabym zrobić?
Jej twarz pokazywała zmieszanie, a jednocześnie strach że nie wie co się dzieje. Ona zawsze wie! Jest przerażona tą niewiedzą... zresztą ja też.
Wstałam z łóżka, trochę się chwiejąc i poszłam za Aurorą do skrzydła gospodarczego. Dom był ogromny, więc zajęło nam to więcej niż pięć minut, chodź się śpieszyłyśmy.
W kuchni, weszła na stół i otworzyła klapę w suficie. Trochę się z tym mocowała, lecz wreszcie jej się udało.
Wyciągnęła drabinę i odwracając się na chwilę do mnie, kazała iść za sobą. Potem wspinając się, zniknęła na strychu.
Nie tracąc czasu sama wspięłam się na stół a potem na strych.
Czekałam tam na mnie i zaraz znów zaczęłyśmy sprint, tym razem wolniej.Przedostanie się między wszystkimi gratami w strychu było wyczynem, lecz Aurora znajdowała idealne miejsca by szybko się przemieścić pomiędzy.
Nie wiem ile czasu tak szłyśmy, ale byłam już zmęczona. Musiałam wspinać się po schodach, następnym drabinach... wiedziałam że wspinamy się na strach nad pokojami Crossa.
Wreszcie,gdy miałam zamiar prosić ją by się zatrzymała, zrobiła to.Postałam chwilę w jednym miejscu i otworzyła ostatnią klapę.
Była tam drabina, tym razem na dół. Zeszłyśmy po niej, a ja błagałam moje nogi by wytrzymały ten ostatni wysiłek.
Znalazłyśmy się w ciemnym pomieszczeniu, bardzo ciemnym. Widziałam tylko zarysy ciała Aurory i wiedziałam że ona mnie widzi identycznie.
Gdy miałam zacząć panikować, zobaczyłam małe źródło światła.Była to świeca i oświetlała twarz Aurory. Przyłożyła palec na usta w prośbę i ciszę i podeszła do ściany. Pomacała trochę,poświeciła... i otworzyła zasuwkę.
Wpadło światło i poraziło moje oczy. Zmrużyłam je i całą wolą siebie powstrzymałam się od prośby zamknięcia tego.
Gdy już wreszcie przyzwyczaiłam się do rażącego światła,zobaczyłam że mnie przywołuje do siebie. Cicho podeszłam i zgodnie z instrukcją, popatrzyłam.
-Seanie. - zaśmiał się jedwabisty głos. - Ty mi mówisz takie rzeczy?! Wiesz jak matka zareaguje?
-Wiem. - słychać było że nie jest zadowolony. Ktoś obok mnie prychnął i oglądając się zobaczyłam moją opiekunkę, również z przyciśniętą twarzą do ozdobnej kratki. - Ale, Tesso... - jego głos kazał mi wrócić do podsłuchiwania. - Co jej da że będę miał ją blisko ciebie? Ona nie wie kim jest, nie zagrozi jej.
Słyszałam jak ktoś stuka obcasem o podłogę i mogłam wywnioskować że stoi.- Skąd wiesz że się nie dowie?! Co?! Chcesz żeby matka straciła władzę, prawda, braciszku...? - szydziła z niego. Jej głos ociekał sarkazmem i obrzydzeniem. - Jesteś taki sam jak ojciec.Naiwny. Słaby. Zakochany. - każde słowo wypowiadała perfekcyjnie,by doszło do niego ich znaczenie.
-Dość tego! - słyszałam jak się podniósł. - Nie masz prawa mówić tak o mnie w moim domu, siostro. Wyjdź.
Zaśmiała się.
-Boi się, braciszku? Czego? Przecież matka cię kocha! - przeszła w krzyk. - Kocha Ciebie, zawsze słabo i bezbronnego. Czy ona nie widzi mnie?! - zawołała z żalem. - Czemu kocha Cię bardziej ode mnie?!- słyszałam jak podchodzi do niej, a potem usłyszałam szloch.
Nie widziałam ich. Miałam na widoku tą część gabinetu, w której się nie znajdowali.
-Tesso, nie kocha mnie bardziej.. ona nie kocha żadnego z nas.
Zapadła cisza, a potem usłyszałam szyderczy śmiech, wręcz chory, mrożący krew w żyłach.
-Nie, ona Cię kocha. Ale nie długo. Nie da się przecież kochać trupa, prawda, kochaniutki?
-Tess, jesteś chora! Dobrze o tym wiesz, nie powinnaś o tym myśleć.
-Sam jesteś chory! - wywrzeszczała. - Nigdy. Nie. Będę. Dla.Ciebie. Siostrą. - syczała. Nienawidzę Cię.
-Dobrze wiemy że tak nie jest.. - ale jego głos już nie brzmiał tak pewnie.
-Dobrze wiemy że tak nie jest, bla, bla, bla.... - zarechotała. -Wiemy, wiemy, cukiereczku! Nie będzie cię! A jak cię nie będzie to kto zajmie twoje miejsce? No kto?! - nie doczekała się odpowiedzi. - Kto się pytam?! - zaczęła znów krzykiem. Mijały kolejne sekundy. - Nie odpowiesz? No tak... psychicznej siostrze się nie odpowiada, tak? Uważasz się za lepszego, Sean? Naprawdę nie wiesz kto zajmie twoje miejsce? Hm? Powiedzieć Ci? - jej głos przeszedł z opryskliwego na przesłodzony. Jakby mówiła do dziecko. - Tak, chcesz wiedzieć.. - stwierdziła sama do siebie. -Ja. Ja zajmę twoje miejsce, braciszku. Bo Ciebie nie będzie.. puf,i nie ma braciszka! - zaśmiała się. Słyszałam jej ciężkie kroki i obcasy obijające się o podłogę, jakby...tańczyła?
Zdziwiło mnie to i nie chciałam uwierzyć, lecz w tej chwili jej ciało pojawiło się w moim zasięgu wzroku. Zgrabnie kręciła się wokół i piskiem pokazywała że jej się to podoba.
Aż w końcu zatrzymała się i popatrzyła na Seana. Wycelowała w niego palcem i zniknęła. Po prostu jej nie było.
Przetarłam oczy by zobaczyć czy mi się to nie przewidziało, ale jedno spojrzenie Aurory przekonało mnie że nie mam omamów.
_________________________
- Auroro.... co tu się dzieje?Kim była ta kobieta? I gdzie się podziała?! - nie wiedziałam o co wpierw zapytać, miałam ich tak wiele....
Uśmiechnęła się smutno.
Po całym tym spektaklu który zaoferowała nam 'Tess', poszłyśmy do kuchni i zamknęłyśmy się na klucz. Nikt nam nie przeszkadzał, aja miałam wreszcie okazję zapytać się czy nie zwariowałam.
-Alexo, kochana.... - złapała mnie za ręce. - To długa historia.
-Mam czas. - nie dawałam za wygraną.
Ona tylko pokręciła głową i wiedziałam że wygrałam.
Spojrzałam i w oczy i mimowolnie spoważniała.
-Alexo, Sean nie jest normalnym człowiekiem. Nikt z nas nie jest! -zaśmiała się. - Jest on księciem, niedługo przejmie władzę w Państwie. Wiesz że jesteśmy tylko my, prawda? A wiesz kto zrobił ten zamach? - zapytała.
-Sean mi coś mówił.....
-Tak, mówił. Ale na pewno nie wszystko. Była tu inna królowa. Ale gdy zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, raptownie do władzy zaczęła się pchać Jenner, matka Seana. Była wtedy jedną z służek, lecz gdy wszyscy byli pochłonięci, wręcz przerażeni zniknięciem Kalissini... ona doszła do władzy.
-Ale kto zrobił zamach?!
-To proste. - prychnęła. - Ci, którzy wiedzą prawdę. Połowę zamordowała bo jej zagrażała, a ci którzy uciekli... nie mają łatwego życia. Muszą ciągle uciekać, chować się... a i tak od czasu do czasu znajdą grupkę i wyrżną jak zwierzęta. - tu niewytrzymała i rozpłakała się. Widząc jej stan nie pytałam się o jego siostrę. Wiem że te łzy lały się za śmierć tych niewinni ludzi, przez to że tak łatwo można tu zginąć. Objęłam ją i stałyśmy tak, każda myśląc to samo: Co będzie jutro.....
CZYTASZ
Zczłowieczenie.
Teen FictionAlex przeszła wiele starań by z Niewolnicy stać się Królową. Czy jej się to uda? Ps. Na wasze życzenie przywróciłam książkę.