Zaczął się trzeci dzień.
Jak wcześniej wstałam, rozruszałam ciało i poszłam się wykąpać.Woda była tak ciepła, z resztą jak temperatura w całej jaskini że nie chciało mi się z niej wychodzić. Plecak służył mi za poduszkę, na kocu spałam. W nocy było za gorąco żeby być okrytym.
Z mokrymi włosami związanymi w kitkę wyszłam na dwór.
Chciałam poszukać coś do zjedzenia, ale bałam się że znajdę coś trującego! Wczoraj cały dzień siedziałam na dworze i badałam teraz wokół jaskini. Było gorąco więc robiłam to bez bluzki,ale zawsze trzeba być ubezpieczonym - miałam stanik.
Zaznajomiłam się z zwierzętami, chodź były dość płochliwe. Zaśmiałam się na ich wspomnienie. Pamiętam kameleona który wspinał się po gałęzi zaraz obok mojej głowy. Chciałam go pogłaskać, ale wtedy zmienił kolor na biało. Przestraszyłam się wtedy, ale zaraz okazało się czemu to zrobił. Wskoczył mi na głowę gdzie miałam zawiniętą koszulkę.
Pamiętam jak się wtedy roześmiałam i jak tym przestraszyłam zwierzątko.Wczepiło delikatnie pazury w moje włosy, ale chwile potem puścił.
Takie wspomnienia są miłe - i miałam nadzieję że tylko takie mi zostaną.
Gdy zrobiłam jeden krok zza wyjście i się wyprostowałam - w moje nozdrza wpadł miły zapach lasu. Było tu wilgotno, chodź tego nie odczuwałam fizycznie... ale można było to czuć gdy wiał wiatr.
Zrobiłam kółka ramionami, rozciągnęłam się i poszłam na zwiady.
Długo tak chodziłam, nie ukrywam. Ale nie bolały mnie już nogi -przyzwyczaiłam się.
Szłam przez jakiś czas, manewrowałam między wystającymi korzeniami.Parę razu ugrzęzłam w błocie, ale na szczęście nie były to poważne wypadki.
Idąc,miałam czas na myślenie. Bo co mnie może zaatakować? Przecież walczyłam z grizli, pokonam wszystko. Ale prawda była inna - jestem zwykłym mięczakiem i ucieczką załatwiłam sprawę niedźwiedzia.
Poczułam się winna.... w głębi serca chciałabym zaimponować Seanowi, nie mogę tego urywać. Bolało mnie gdy kręcił się wokół Cece,chciałam być na jej miejscu... bardzo.
Przyszedł mi do głowy głupi pomysł - a gdybym zabiła takiego zwierza i pokazał go mu? Na pewno zrobiłoby to na nim nie lada wrażenie,prawda?
Uśmiech zagościł na mojej twarzy i czułam jak się rozszerza coraz bardziej na myśl o pochwałach Seana, a nawet jego zachwycie moją osobą.
Chciałabym żeby czuł do mnie to co ja do niego - ale tak nie będzie, wiec muszę się dobrze ukrywać z uczuciami.
Opadłam w duchu na myśl o tym że zawiodłam Seana... nie chciałabym tego.
Poczułam się tak źle, że łza zakręciła mi się w oczach, lecz przed tym jak dałam jej popłynąć szybko ją starłam.
Nie będę płakać, robiłam to wystarczająco długo. Nie będę wylewać łez przez takiego faceta który na to nie zasługuje!
Chodź tak sobie wmawiałam, wiedziałam że myślę inaczej. Wiedziałam że chciałam być przez niego zauważona. Bo co? On widzi we mnie tylko głupią dziewczynę którą wyciągnął z Więzienia, przywiózł do matki - i ukradł matce by mnie oddać mojej. Był lojalny mojej rodzinie - jakby nie musiał zostawiłby mnie na pastwę Królowej.
Odsunęłam od siebie te głupie myśli - nie chciałam się teraz nimi zadręczać. Miałam inne problemy na głowie jak na przykład zdobycie jedzenia!
Spacerowałam sobie, wiedząc że na zegarku jest równo dwunasta - idealna pora najedzenie.
Nie jadłam nic od rana, więc nie dziwiłam się czemu jestem taka głodna.
Gdy zauważyłam wielkie drzewo, na którym rosły jakieś owoce,postanowiłam się trochę po wspinać.
Nie było to łatwe, ześlizgiwałam się z pnia. Na szczęście miał grubsze gałęzie na których mogłam oprzeć się nogami.
Wreszcie,czując niezwykłe zmęczenie, doszłam do końca pnia.
Usiadłam na gałęzi by odpocząć... ale nie dano mi tego zrobić. Gdy odchyliłam głowę by dotknęły mnie promienie słońca, usłyszałam z dołu warkot. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, bo identyczny słyszałam dwa dni temu...
Szybko spojrzałam w dół i aż nie wierzyłam oczom: Stał tam ten sam niedźwiedź.
Od razu poznałam skurczybyka, wciąż był brudny.
Stał na dwóch nogach, warczał. Od razu zastanawiałam się jak się wydostać z drzewa by znów go przechytrzyć - tym razem się nie dało.
Lecz....zorientowałam się że stoi po przeciwnej stronie niż leży moja jaskinia.. Jednak nie był taki cwany!
Chciałam to zrobić, szykowałam się do skoku.. gdy okazało się że od ziemi mam dobre pięć metrów. Nie ma opcji żebym skakała, złamię sobie coś i dopiero będę idealnym kąskiem dla zwierzęcia!
Lecz nie zdążyłam wymyślić nowego planu - niedźwiedź złapał oburącz drzewo zaczął nim bujać. Nie miałam okazji się złapać.- spadłam.
Były to dwie, może trzy sekundy. Siedziałam bezpiecznie na drzewie, apotem leżałam na ziemi cała obita.
Miałam tylko chwilę by zorientować się w sytuacji. Potem wstałam tak szybko że prawie znów się wywaliłam i od razu zaczęłam uciekać.Słyszałam jak mnie goni, więc już żegnałam się z życiem....
Lecz po chwili zdałam sobie sprawę że nic nie słyszę za sobą.Stwierdziłam że to pewnie przez mój przyśpieszony oddech.
Skręciłam za wybawiające ogromne drzewo i liczyłam sekundy do mojej śmierci... lecz po dwunastu odliczeniach coś mi się nie podobało.Z sercem w gardle odchyliłam się by zobaczyć co się stało i oniemiałam.
Ogromne cielsko leżało jak długie i się nie ruszało. Bałam się, więc nie podeszłam.
-Już drugi raz to się zdarzyło! Ile można?! - usłyszałam. Czułam się bardzo rozkojarzona, bałam się że mam omamy. Lecz nie musiałam się bać, bo chwilę potem z skały skoczył mężczyzna.Szybko podszedł do mnie i mnie obejrzał. - Nic ci się nie stało?- zapytał szorstko.
-Sean.... - a potem zemdlałam.
CZYTASZ
Zczłowieczenie.
Teen FictionAlex przeszła wiele starań by z Niewolnicy stać się Królową. Czy jej się to uda? Ps. Na wasze życzenie przywróciłam książkę.