Bolało.
Znałam go? Nie. Widziałam go codziennie, ale tylko miesiąc...
Atak bardzo bolało.......
Jego słowa huczały w mojej głowie gdy parkowaliśmy na parkingu. Nie widziałam drogi bo mnie nie obchodziła.
Zajęta byłam myśleniem. Myśleniem nad tym po co ja mu jestem?
W mojej głowie huczało tak bardzo, że nie słyszałam słów Seana.... przepraszam! Pana Crossa.....
Nie wiem jak mam do niego mówić. Jak on sobie życzy bym mówiła?!
Jego nieskazitelny głos psychopaty wszedł do mojego umysłu, koił wszystkie rany....
-Aleksandro, wyjdź z samochodu, proszę. - nie patrzył się na mnie gdy to mówił. Nie. Spoglądał w przestrzeń, zasłaniając mi drzwi. Stał i po prostu mi zasłaniał, lecz gdy wybudził się jakby ze snu, odsunął się i pomógł mi wysiąść.
Poczułam to że nie umiem chodzić na szpilkach.... dwie godziny nie wystarczą na naukę!
Gdy szłam z nim, trzymając rękę pod jego łokciem, przypomniało mi się jedno, kluczowe słowo w jego prośbie. "Proszę". On mnie poprosił.
Pan nie prosi.... Pan karze.
Tak mi mówiono... i miałam nadzieję że wreszcie dowiem się gdzie jest moje miejsce w tej układance.
Zaprowadził mnie przez długość parkingu do jakiegoś budynku, który można było określić mianem ekskluzywnego. Dla bogatych. Dla patrycjuszy.
Szklane drzwi otworzył nam jakiś starszawy pan, za co podziękowałam uśmiechem.Widać było że się zdziwił i zdałam sobie sprawę że pewnie pierwszy raz miał taką sytuację.
Weszłam do sali... i autentycznie miałam identyczny wyraz twarzy.
Ja,która całe życie przesiedziałam w celi, jestem w pięknej sukni w wejściu do sali balowej, gdzie są stoły, parkiet a nad nim wisi kryształowy żylandor, mieniący się wieloma kolorami tęczy.
Czułam się przez chwilę jak w bajce... ale tylko przez chwilę, bo przypomniałam sobie że jestem Niewolnicą i nie mam prawa mieć uczuć. Jestem tylko zabawką.
Całe życie mi to powtarzano, i teraz wiem co robić.
Ale boję się.... popełnić błąd. Głupi błąd który zniszczy wszystko.
Pan. Cross prowadzał mnie od osoby do osoby, od starszej do młodszej, od kobiety do mężczyzny.
Byłam jak zombie... aż nie podeszliśmy do jakiegoś wysokiego pana w sędziwym wieku.
- Dziadku,chciałbym przedstawić ci Aleksandrię Brow... - Dziwnie było usłyszeć swoje nazwisko... bardzo dziwnie. Tak dawno go nie słyszałam.... Ale zaraz, zaraz! Dziadek? Czemu przedstawia mnie swojemu dziadkowi?! Ale to co usłyszałam chwile potem,przelało czarę wszystkiego... - Moją kobietę.
Na twarzy mężczyzny, równie rosłego jak mój Pan, najpierw pojawiło się zdziwienie, które odeszło w niepamięć chwile potem i dało miejsce uśmiechowi tak radosnemu, że nie wiedziałam iż da się tak bardzo cieszyć. Spojrzał na mnie i objął w swych potężnych ramionach, zgniatając mnie całkowicie.
-Henry, cóż to za dziecko tak ściskasz? - słyszeliśmy delikatny głos, który wyszedł z starszej blondynki, a ona sama wyrosła obok nas. Uściskała Seana (Mogę go tak nazywać? Bo przecież akurat on nie ma dostępu do mojej głowy...) a ja usłyszałam ciche powitanie: "Wnusiu!". Spojrzała na swojego męża a następnie na mnie. - kimże jesteś, drogie dziecko?
Chciałam odpowiedzieć. Wypowiedzieć chodź jedno słowo! Cóż... nie udało się.
-To moja kobieta,babciu!
Starsza kobieta, chodź nie było tego po niej widać, najpierw spojrzała na niego a potem wybałuszyła oczy na mnie.
-Jak to?! Och, Bogu niech będą Dzięki! - a potem poczułam jej ramiona oplatające mnie. Tuliła mnie do piersi, a ja wreszcie poczułam się bezpieczna. Odwzajemniłam uściska, i słyszałam wymianę zdań między mężczyznami.
-Kiedy wracają matka?
- Za tydzień! Na pewno będzie szczęśliwa z Twojego wyboru, synu!
-Dziękuję za dobre słowa, dziadku, ale wiesz jaka ona jest...
-Tak, ale zawsze jest Twoja matka!
Potem,cały bal byłam rozchwytywana przez przyjaciółki Any, babki Seana.Zabijana wzrokiem przez młode kobiety i zażenowana obserwowaniem przez zgromadzoną tam płeć męską.
Bolały mnie nogi, stopy, ramiona.
Pan Cross chyba to zauważył bo zabrał mnie stamtąd, pod pretekstem zmęczenia... i chodź byłam zmęczona rozbudził mnie fakt że będę z nim wracać.
Wsiadłam do samochodu, a on zaraz po mnie, izolując nas od kierowcy, jak wcześniej. Ruszyliśmy.
*
Byłam w celi. Było mi zimno. Trzęsłam się.
Byłam w samochodzie. Było mi ciepło. Ogrzewał mnie.
Raptownie otworzyłam oczy, by dowiedzieć się która myśli jest prawdą.
Spałam.
Alenie czułam skóry fotela...
Czułam materiał płaszcza...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam że siedzę....
JEGO KOLANACH?!
Chciałam się podnieść, przeprosić, błagać o wybaczenie.. ale po co? I tak dostanę karę. Zawsze tak jest.
Poruszyłam się, błagając by mnie odłożył. Nie zrobił tego, wręcz przeciwnie! Położył rękę na moim biodrze, przyciskając mnie bardziej do siebie, a moje nogi układając na miejscu obok nas.
Bałam się. Znałam go miesiąc! Chyba nie powinnam tego robić?
Chodź siedziałam mu na kolanach to i tak byłam mała. Mając takie podwyższenie, siedziałam z nim równo, twarz w twarz.
Czułam na skroni jego oddech, czułam zapach mięty, czułam gorąco na biodrze....
Mimo strachu,odwróciłam twarz ku niemu. Pożałowałam tego wystarczająco.
Musnął moje usta swoimi.Delikatnie. Jakby badał moją reakcję. Ale była ona akceptująca.Mogłabym wmawiać sobie że nie, że robiłam to z konieczności..ale nie oszukując się, cieszył mnie dotyk jego warg.
Widząc że chcę się zgodzić, że odwzajemniam ten delikatny dotyk, złapał mnie mocniej za biodro i przycisnął do siebie. Nie wiedziałam co robić, pierwszy raz miałam jakikolwiek kontakt z mężczyzną! Nie chcąc zrobić czegoś źle, nie zbłaźnić się, pozwoliłam mu więc na to czego chciał. Dotykał mnie ustami, ale wreszcie poczułam coś mokrego, co po sekundzie zinterpretowałam jako język.... język?!
Otworzyłam usta, nie wiedząc co robić, a on skorzystał z okazji. Penetrował moje usta, a mi sprawiało to przyjemność. Bezwiednie, jakbym niebyła to ja, objęłam go za szyję i pogłębiłam pocałunek.Mogłam poczuć jak się uśmiecha, a chwilę potem jego ręce podniosły mnie tak że wylądowałam okrakiem na nim.
Boże.... nie powinnam tego robić!
Chodź tak bardzo chciałam.....
Nie, chodź czułam niesamowitą ochotę na pocałunki, odsunęłam się,a on uszanował moją decyzję. Chodź trzymał mnie w ramionach do końca jazdy, nie próbował znów pocałować.
Było mi tak dobrze że usnęłam, a obudziłam się dopiero gdy przekraczaliśmy właśnie drzwi frontowe. Niósł mnie.
Widziałam każde tak dobrze znany mi już drzwi, wiedziałam co za którymi jest. Doszliśmy wreszcie do jednych z nich i wkroczyliśmy do środka. Mój pokój... podszedł do łóżka i tam odłożył mnie na miękką pościel. Gdy sprawdził już czy jest mi wygodnie,zbierał się do wyjścia, lecz ja zatrzymałam go krótkimi słowami.
- Sean...
Apotem zdałam sobie sprawę z mojego błędu. Odwrócił się do mnie z płomiennymi oczami, a ja czekałam tylko na jakiś ruch od niego.Ruch ukazujący agresję. Nie doczekałam się.
Podszedł do mnie i z uśmiechem uśpił całusem w czoło.
CZYTASZ
Zczłowieczenie.
Teen FictionAlex przeszła wiele starań by z Niewolnicy stać się Królową. Czy jej się to uda? Ps. Na wasze życzenie przywróciłam książkę.