Gdy otworzyłam oczy, pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam to półmrok panujący w pokoju.
Pod policzkiem poczułam ciepło ludzkiego ciała i jego twardość.Przestraszyłam się, lecz w tej samej chwili przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku godzin.
Uniosłwszy głowę, zobaczyłam szyję i podbródek Seana.
Prawą ręką dotykałam brzucha i przez materiał czułam że ćwiczył. I to ostro ćwiczyć, jak mniemam...
Ostrożnie,by go nie obudzić, usiadłam i gdy przetarłam oczy, cicho ziewnęłam.
Sean poruszył się obok i przestraszyłam się że cichym odgłosem go obudziłam, lecz przewrócił się tylko na drugi bok i znów zasnął jak dziecko spragnione snu.
Rozczuliłam się na ten widok, że taki pewny siebie i arogancki mężczyzna,wygląda tak przeuroczo.
Dotknęłam jego policzka i nie spodziewając się jego nagłej reakcji. Oczy się otworzyły a zaspana zieleń patrzyła się przez parę sekund na mnie z taką dzikością, że nie widziałam równie niezwykłej u nikogo. Po chwili dzikość ustąpiła miejsca spokojowi.
Bałam się jego reakcji, bałam się że stwierdzi że źle zrobił... ale moje wątpliwości poszły w dal gdy na jego twarzy zagościł uśmiech. Zaspany uśmiech, który napełni każdego pozytywną energią.
Odwzajemniłam go.
I teraz nie wiedziałam co robić. Czułam jak oblewam się rumieńcem.Mam się oddać?! Uciec?!
Jakby czytając mi w myślach, Sean rozłożył ramiona. Od razu zrozumiałam przekaz i wróciłam do swojej poprzedniej pozycji,wtulona w niego.
Podniosłam wzrok do góry i patrzyliśmy sobie w oczy. Tak po prostu, nic innego nie robiąc.
Gdy myślałam że minął rok, zrobił to, czego tak bardzo chciałam.
Pocałował mnie.
Długo nie czując jego ust, teraz przypomniałam jakie są cudowne w dotyku. Wiedziałam że nie czuje tego co ja, lecz sama znając idealnie swoje uczucia pozwoliłam sobie na chwile zapomnienia. Ręka na moim biodrze pociągnęła mnie tak że leżałam na jego boku,cały czas otrzymując pocałunki. Były one niezdecydowane, jakby chodź świadom co ze mną robi, bał się kroku dalej.
Nie mogąc wytrzymać, podciągnęłam się do góry, tym samym pogłębiając pocałunek.
Rozsunęłam mimowolnie usta, a potem poczułam jego język muskający mój. Jego wargi manewrowały niezwykłym ruchami, a ja niemal boleśnie odczuwałam każdy z nich.
Wreszcie,nie mając już powietrza odsunęliśmy się od siebie. Patrzyłam mu długo w oczy, a na jego twarzy chwilowy dziecięcy wygląd zmienił się w powagę.
Oczy zmieniły swój wygląd, pociemniały i zeszkliły się.
Widziałam że chce coś powiedzieć, marzyłam o tym... lecz tą chwile zniszczył dzwonek telefonu.
W całym pokoju rozbrzmiała piosenka Green Day "American Idiots".Pamiętam, słyszałam ją kiedyś w radio...
Sean odwrócił się i siadając na brzegu łóżka, odebrał ów telefon.
-Cross, słucham. - użył takiego tonu, jakiego nie słyszałam od dawna. Władczy, arogancki i chłodny. Podniosłam się i na klęczkach usiadłam za Seanem. Dotknęłam rękoma jego ramion, a jego głowa przychyliła się na bok, dając mi miejsce do popisu.Nie wiedząc co zrobić zabrałam ręce. W słuchawce słyszałam cukierkowy głos. Vanessa. Trochę, by się nie zorientował,pochyliłam się by lepiej słyszeć. Najpierw słyszeć było jedynie szum, który potem zamienił się z pojedynczych słów na zdania.
-Sean... - zagłuszenie. - Sean, jak tak możesz? Wiesz przecież codo Ciebie czuję, on nic dla mnie ni... - tu rozmowa się urwała. Po chwili zorientowałam się że to Sean zakończył rozmowę.
Czyżby coś do niej czuł?!
-Sean, stało się coś? - zapytałam przestraszona. On tylko uśmiechnął się, wstał i dając mi całusa w czoło, wyszedł zsłowami rzuconymi na wiatr.
-Nic się nie stało.
Chciałam krzyknąć, pobiec za nim.. ale mój honor był silniejszy. Jak mogłam z nim spędzić całą noc, wiedząc jak bardzo mnie skrzywdził?! Na myśl o tym, znów zakręciła mi się łza w oku, aja robiłam wszystko by nie wydostała się na zewnątrz. Na policzki, bo to by pokazało moją rezygnację, pokazałoby że się poddaję. Otarłam je by gdy były w kącikach oczu i wstałam z łóżka.
Pobiegłam go łazienki, odświeżyłam się i już gotowa, wyszłam z pokoju.
Jedno wielkie lustro w przedpokoju pokazało mi że dobrze wybrałam strój.
Przewiewny kombinezon na ramiączka. Na nogi włożyłam sandały, i tak ubrana zeszłam na dół. Miałam nadzieję na paru godzinne sprzątanie,lecz okazało się że służba się nie leniła.
W każdym kącie nie było ani grama kurzu, a ja żałowałam że tak było. Sprzątanie odsunęłoby mnie od przykrych wspomnień ostatniej godziny.
Nie miałam pojęcia gdzie podział się Sean i ta myśl zajęta moją głowę. Bałam się że zaraz wyjdzie zza zakrętu, zejdzie po schodach, a wtedy ja będę musiała spojrzeć mu w oczy, jakby nic nigdy się nie stało...
-Sean gdzieś pojechał.
Odwróciłam się do Aurory, która stała w drzwiach wielkiego salonu, a obok jej stała Cece. Na ich widok uśmiechnęłam się. Starsza jak zwykle opanowana nie pokazywała swoich uczuć, lecz Cece podbiegła do mnie, objęła ramionami i zaczęła wypytywać, patrząc w oczy.
-Jak było? Nie zrobiłaś tego, prawda? A może jednak? Nie wiem co myśleć! On jest taki piękny.. ma tak wyćwiczone ciało jak widać pod ubraniami? A może to tylko złudzenie... - nie nadążałam nad jej pytaniami.
-Cece!- zaczekałam aż dotrą do niej moje słowa. - Nie zrobiłam niczego... -zawahałam się. - My po prostu.... spaliśmy.
Na jej ładnej twarzyczce najpierw pojawiło się zdziwienie, a potem wybuchła śmiechem. Gdy po chwili się opanowała, spojrzała mi w oczy i z ogromnym uśmiechem, oznajmiła.
-Alex, przecież możesz mi powiedzieć! Przy takim mężczyźnie nie da się tylko... spać. -zachichotała. Nie mogąc wytrzymać,również się zaśmiałam i zaraz obie chichrałyśmy jak głupie.Bolał mnie brzuch, więc złapawszy się za niego, próbowałam się opanować. Było to trudne, gdyż Cece za każdym razem rozśmieszałam nie jeszcze bardziej.
Po kilku minutach i kilku prośbach Aurory o spokój, przestałyśmy się śmiać.
Spojrzałyśmy na nią z minami niewiniątek i doczekałyśmy się tylko kręcenia głową w geście dezaprobaty.
Aurora zabrała nas do centrum.
Miasto było ogromne, niczym Nowy Jork z obrazów. Wysokie budynki piętrzyły się do chmur, a ulice były zapełnione. Wiele się nie zmieniło,ale z informacji jakie usłyszałam, Ziemia jest o pięćdziesiąt procent mniej zanieczyszczona, a liczna ta wciąż rośnie.
Podobno samochody są o wiele mniej szkodliwe, a ich budowa jest specjalnie do tego stworzona. Chodź i tak na planecie jest o wiele mniej zanieczyszczeń, ludzie wciąż udoskonalają auta, maszyny przemysłowe... wszystko.
Gdy podziwiałam miasto, które było tak odległe od posiadłości Crossa, usłyszałam głośny pisk opon, a potem krzyki. Dużo krzyków.
Odruchowo spojrzałam w górę, gdzie czarny samolot latał nad największym budynkiem.
Samolot nie był duży, może trochę większy od helikoptera. Ale to nie od mnie zaniepokoił... tylko to co miał przyczepione do spodu.
Wielki karabin, ciskał pociskami z łatwością. Nie wiedziałam jakiej były wielkości, lecz sam widok szkód pokazywał że były duże.
Sparaliżowana widokiem odstraszającego samolotu, nie zdawałam sobie sprawy że celuje blisko nas.
Usłyszałam jak Aurora krzyknęła a potem tylko ogłuszający dźwięk uderzającego w drogę pocisku.
Przed omdleniem ostatnią moją myślą było że kiedyś trzeba zginąć.
CZYTASZ
Zczłowieczenie.
Teen FictionAlex przeszła wiele starań by z Niewolnicy stać się Królową. Czy jej się to uda? Ps. Na wasze życzenie przywróciłam książkę.