Rozdział 33.

3.2K 175 1
                                    

Gdy dojechaliśmy do groty, ja miałam już przemyślane całą moją przeszłość.

Rozmyślanie zaczęłam od początku : Więzienia Niewolników.

Siedziałam tam tak długo, tak boleśnie przeżywam każde wspomnienie stamtąd.Siedziałam w tej klatce, jakbym była dzikim zwierzęciem. Co ja mogłam takiego zrobić? Nie miałam siły na chodzenie, a już dopiero na bójkę... Pff...

Potem trafiłam do Seana.... całkiem innego Seana niż tutaj. W grocie zachowuje się jakby się bał, lecz również niezwykle swobodnie.Ale u siebie w domu miał władzę, tu się zmienił.

Otacza się tą władczą aurą, ale wraz czuć że nie jest taki jak wcześniej.

Dni w szpitalu, gdy byłam ofiarą zamachu.... były szczęśliwe. Czułamjak się mną opiekuje, jak mu zależy. Wspólne spanie, kąpiele,pływanie w jaskini... takich rzeczy nie robią obcy i nic nieznaczący dla siebie ludzie.

Musiałam wysiąść z samochodu, więc to zrobiłam. Gdy opadłam na ziemię,a obłoczek kurzu podniósł się przy moich kostkach, usłyszałam wołanie. Podniosłam głowę i zobaczyłam swoją mamę i ojca, na czele z wszystkimi. Czekali na nas.

Nie oglądałam się na Seana, chodź miałam pewne obawy. Wciąż instynkt podpowiadał mi że byłam jego. Może zgadzałam się na te czułości z tego powodu? Może po prostu bałam się że mnie uderzy za nieposłuszeństwo?

Biegłam,ciężkie buty obijały się o piach.

Rzuciłam się w rozwarte ramiona ojca i czułam jak wraz z mamą obejmują mnie ciasno. Mimo że był to tylko jeden tydzień, stęskniłam się za nimi. Nie wiem ile tak klęczeliśmy, ale do rzeczywistości przywołały nas słowa Seana.

-Królowo, może dość tych czułości? Spędziliśmy siedem dni w spartańskich warunkach. - mówił to bez krzty szacunku. Tak jakby moja matka była następnym przelewającym się człowiekiem i chodź wiedziałam że nikogo tak nie szanuje jak moich rodziców, to nie okazywał tego przy ludziach. Ale czemu się dziwiłam, on nigdy nie okazuje uczuć publicznie.

Moja mama tylko się uśmiechnęła i pokiwała głową na znak zrozumienia.

-A gdzie Cece? - rozejrzała się, szukając jej wzrokiem. Mi znów  łzy stanęły w oczach, a gdy je spostrzegła, wiedziała już co się stało. Wciągnęła powietrze i spojrzała po naszych twarzach,mojej, bliskiej płaczu i kamiennej. - Seana. - Potem o tym porozmawiamy. - mój partner pokiwał głową i wskazał mi wejście.

Nie chciałam odchodzić, ale wiedziałam że musiałam. Poszłam za Seanem do groty, a za nami cały orszak. Gdy wszyscy rozeszli się by skończyć swoją pracę, ja poszłam za Seanem.

Gdy tylko skręcił w jeden z korytarzy wiedziałam że idziemy do mojego pokoju. Szłam więc posłusznie, nie wydając ani jednego dźwięku i udając że mnie nie ma... tak jak w powrocie z lasu.

Wreszcie doszliśmy do moich drzwi. Otworzył je i zaczął odchodzić.

-Czekaj! - powiedziałam podniesionym głosem. Gdy się odwrócił pożałowałam tego, ale nie było odwrotu. - Sean... nie będzie tak jak wcześniej, prawda? - cicho zapytałam się o to co mnie męczyło.On tylko pokiwał głową.

-Nie. - i odszedł.

Minęły  dwie godziny, a ja nie wiem co ze sobą zrobić. Chodzę od kąta do kąta, ścierając skórę stóp i czekając na jakiś znak że mogę wyjść.

Aż wreszcie się doczekałam. Do mojego pokoju weszła Aurora i od razu rzuciła mi się w ramiona. Obejmowałyśmy się tak długo, obie powstrzymując łzy.

Zczłowieczenie. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz