Rozdział 2.

13.8K 540 14
                                    

Odsunęłam się w kąt klatki i kołysałam w przód i tył. Prosiłam wszystko co mi zostało by nie chodziło o mnie. Ale chodziło. Nic mi nie zostało. Z głową między nogami i łzami w oczach usłyszałam zgrzyt klucza w drzwiach. Słabe światło żarówek strzeliło mi w oczy, oślepiając mnie, a tłuste paluchy mężczyzny złapały mnie za włosy. Zacisnęłam oczy z całej siły, bojąc się bólu oślepienia. Cebulki moich brudnych włosów protestowały, ale tonie przekonało strażnika przed ciągnięciem mnie w stronę drzwi.Nogi mi się plątały. Nie myśląc otworzyłam oczy i ostatni raz mignęła mi moja mała salka, a potem, równie boleśnie, byłam prowadzona przez dobrze oświetlony korytarz. Źrenice protestowały,ale musiałam mieć otwarte oczy, gdyż mogłam upaść.

Wreszcie, doszliśmy do jakiś drzwi i facet który mnie prowadził wrzucił mnie tam bez krzty delikatności.

Pod wpływem jego siły, upadłam, jęcząc z bólu, a do głowy wpadł mi huk zamkniętych drzwi. Powstrzymując myśl o bólu, rozejrzałam się. Pokój był duży, obłożony śliczny marmurem. Oczy naszły mi łzami, bo pierwszy raz od lat widziałam kolory i coś innego niż kurz, pleśń czy robaki. Chciałam odetchnąć głęboko i nie czuć już tej zgnilizny, gdy przez drzwi, których nie zauważyłam,weszło pięć kobiet. Miały specyficzny wygląd, głowy ogolone na zero, w długich do kolan sukienkach. Wiedziałam że były to kąpielowe Panny. Nigdy nie zamężne, ogolone by włosy nie przeszkadzały w kąpaniu innych. Słyszałam o nich. Podeszły do mnie, lecz tylko jedna zrobiła krok bliżej.

Uśmiechnęła się do mnie, a niebieskie oczy, pod blond brwiami, śmiały się do mnie.

-Witaj.Jestem Anna i będę dzisiaj Twoją służącą jak i moje przyjaciółki.

I przedstawiła mi je. Miały dziwne imiona.. Gloria, Fraska, Xenia iJaganinga.

Chciałam powiedzieć jak się nazywam, cokolwiek.. ale nie mogłam. Z mojego gardła nie wydobył się ani jeden dźwięk i chodź wiedziałam że to wynik nie mówienia przez lata, wpadłam w panikę. Anna położyła mi rękę na ramieniu, uspokoiła i pomogła wstać.

Troszkę się kiwałam, lecz za pomocą wszystkich kobiet, weszłam do wanny.Moje zsiniałe, zrogowaciałe i poranione ciało dotknęło wody. W każą ranę, cały bród z paru lat zostawił moje ciało i odszedł razem z wodą. Rozpłakałam się ze szczęścia. Z cudownej euforii która mnie opanowała. Zaraziłam moim szczęściem także kobiety,więc wreszcie śmiałyśmy się wszystkie. One ślicznym, śpiewnym śmiechem, ja chrapliwym i chorym od nieużywania. Nie przejmowałam się tym że woda z olejkami szczypie moje rany. Cudownie było wreszcie zmyć z siebie brudy tak długiego okresu. Tak byłam zachwycona kąpielą że dwie godziny minęły jak pięć minut.Kobiety z przestrachu szybko wysuszyły mnie, wyczesały włosy, tak,że opadały na plecy, a były rzeczywiście długie. Czarne i długie dziwnie wyglądały przy bladej skórze moich ramion. Wreszcie posadziły mnie przed lustrem by dokończyć szczegóły. A ja obserwowałam co się ze mną stało. Moje ciało wyglądało jakby było jakby wypompowane z życia. Twarz była sina a kości policzkowe były zapadnięte. Zielone oczy patrzyły się na mnie, a w nich widziałam chęć śmierci lecz również nadzieję. Nadzieję że pójdę do miłej staruszki i będę zajmowała się nią i jej kotami. Małe rączki były szczupłe i można było zobaczyć niebieskie żyłki. Nogi i ręce, zawsze krótkie, teraz były szczupłe i z wyglądu przypominały gałązkę, którą można łatwo złamać. Bez żadnego problemu.

Wzięto mnie pod boki i kazano udawać mdlejącą. Byłam mdlejąca. Wyszłam po latach z małej klatki i nie miałam siły wrobić nawet jednego kroku. Anna dałam mi do picia jakieś świństwo, po którym nie czułam już bólu. Całe moje gardło jakby odżyło, i przez chwile czułam jak rany spowodowane suchością i brakiem picia przez lata sklepiały się w jedną gładką skórę. Zaniosły mnie pod następne drzwi, a ja nie widziałam ile ta krótka droga trwała.Znów opadłam z sił a chwilowy zastrzyk adrenaliny przygasł.Widziałam jak wystrój się zmieniał. Z metalowych i niczym nieosłoniętych krawędzi zmienił się na drewniany i pełen głębokich kolorów. Wiedziałam że nie jestem już na samym dole Więzienia,tylko że jadę na górę, do Władz. Poruszyłam się z strachu i Anna delikatnie pokręciła głową dając mi znam bym nie robiła nic, jeśli chce żyć. Nie wiedziałam czy chciałam. Wyszłyśmy z windy, jak mniemam, i ruszyłyśmy przez bogaty korytarz a każda mijana mnie osoba przyglądała mi się jakbym była egzotycznym zwierzątkiem. Może jestem? Nie wiem już kim lub czym jestem. Mogę być śmieciem. Już nim byłam.

Wreszcie  doszłyśmy do ogromnych drzwi które były prawdopodobnie celem naszej podróży. Weszłyśmy przez nie i wreszcie oderwałam się od tego wzroku każdej osoby. Wiedzieli skąd jestem. I to ich tak interesowało. Jak ja znalazłam się na górze. Jeszcze sama tego nie wiem, ale mam nadzieję się dowiedzieć czemu akurat JA.

Pokój za drzwiami był ogromny. Miliony książek pod ścianami, biurko i grupka mężczyzn stojąca obok dwóch siedzących. Najpierw przykuł moją uwagę Pan odwrócony w moją stronę. Zobaczył mnie jako pierwszy i ruszył w moją stronę. Mył niziutki, cal wyższy ode mnie. Ziemny kolor skóry pasował do szarości garnituru. Nie jakiegoś z wypożyczalni. Nie. To był drogi ubiór, prawdopodobnie z najdroższych sklepów. Podszedł do mnie i agresywnie pociągając mnie za rękę postawił przed drugim siedzącym mężczyzną.

-Panie Cross, oto ona!

Nie musiałam podnosić wzroku ku górze bo był na tyle wysoki byśmy byli w równej wysokości. Widziałam tylko brązowe i zadbane loki,rysujące się pod czarnym garniturem silne i sprężyste ciało. Ale gdy wstał i górując nade mną prawie dwoma metrami, zobaczyłam jego twarz. Zielone oczy, były niesamowitego koloru. Mogłam zobaczyć w nich duszę psychopaty, lecz mój mózg był zbyt zmęczony by kazać mi uciekać.. zresztą i tak nie miałoby to sensu. Dolna warga była pełniejsza i chodź nienawiści jaką wyrobiłam sobie wobec tego mężczyzny w tak krótkim czasie,podniecał mnie. Sądziłam że nie jestem zdolna do takich uczuć,lecz wiedziałam że jestem młodą kobietą.

Odwróciłam wzrok i od razu dostałam w twarz od małego człowieka.

-Jak śmiesz robić cokolwiek bez zgody, suko?

Bałam się dotknąć piekącego policzka by chodź trochę zminimalizować ból. Ten czas spędzony tutaj nauczył mnie żeby być posłuszną by przeżyć. Opuściłam głowę za co znów wymierzono mi policzek i tak zostałam. Dawno nie byłam uderzona bo nie było ze mną problemu. Siedziałam cicho w swojej celi i czekałam na jedzenie,lecz inaczej jest być uderzoną bez świadków a inaczej przy grupie mężczyzn. Gdy zobaczyłam uniesioną rękę Pana Karła czekałam na trzeci cios, który nie został wymierzony. Zatrzymał go Pan Cross, jak wcześniej usłyszałam. Nie chciałabym wdzięczna,nienawidziłam tego uczucia, lecz byłam. Nie wiem czy powstrzymałabym łzy za trzecim razem.

-Flood, wystarczy. -uśmiechnął się. Ten drań się Uśmiechnął!- Sądzę że zrozumiała. - Spojrzał się na mnie i obejrzał od góry do dołu. Cieszyłam się że miałam na sobie suknię do ziemi, zakrywającą moje sine ciało. Odwrócił się do grupy mężczyzn i wydał rozkaz. - Uśpić ją.

Któryś z osiłków przyłożył mi szmatkę do twarzy i ostatnią moją myślą było: Nienawidzę Mężczyzn.


Zczłowieczenie. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz