-Ej, mała! Wstawiaj! Przespałaś dwa dni! -Potrzebowałam kilku chwil by przemyśleć to co usłyszałam. Ja? Ale z jakiej racji mam wstawać?Przecież jestem w swojej klatce! Obskurnej, brzydkiej klatce, ale chociaż mojej... czego oni chcą? Poruszyłam się czując twardość podłogi... ale problemem było że to nie było twarde. To na czym leżałam było jak delikatny puch. Jak przez niewidzialną mgiełkę,dotknęłam tego na czym leżałam i nie mogłam uwierzyć swoim zmysłom! By poprzeć to również wzrokiem, otworzyłam oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzę. To co pierwsze zobaczyłam to zasłony przy łóżku, które z mojej strony były otwarte. Jakaś starsza kobieta uśmiechała się do mnie a z jej pomarszczonej twarzy wnioskowałam że miała około siedemdziesiątki. Obejrzałam się i zobaczyłam że leżę na jakiejś ślicznej pościeli w ogromnym łóżku. Podniosłam się i chciałam stamtąd uciec, lecz zakręciło mi się w głowie i znów opadłam na wielkie poduchy.Kobieta zacmokałam - Mówiłam że tak będzie! Jezusie, uszanuj tą gąskę! - i zwróciła się do mnie - nie wstawaj. Długo leżałaś,zaraz dam ci leki byś nie miała kręciąłków.
Poczłapała do jakiejś szafeczki i wyjęła stamtąd dziwne opakowanie. Jednym kliknięciem wypadła z niego tabletka, a ona podała mi go z szklanką wody.... chyba wody.
-Trzymaj to i połknij. Przyda Ci się, biedaczko, coś na przywrócenie sił!Pięć lat w tamtym obskurnym miejscu siedzieć?- tupnęła nogą- To absurd! Dziecko małe że go prawie nie widać zza krzesła, a oni do Więzienia wysyłają! - ofuknięta kazała zaczekać i pośpiesznie wyszła z pokoju.
A ja nie miałam pojęcia co się stało! Rozejrzałam się po pokoju, widocznego zza przezroczystego materiału. Czułam się bezpieczna. Naprawdę bezpieczna. Nie wiem z jakiej racji, nie wiem czemu, ale pierwszy raz od dawna nie mam chęci umrzeć. Bałam nazwać się to Nadzieją,ale w głębi siebie wiedziałam że to właśnie czułam. Nadzieję.Nadzieję na lepsze jutro, chodź nie wiedziałam czy mój Pan ma w głowie zatrzymanie mnie czy raczej oddanie komuś innemu.
Nagle wszystko co mnie otacza, cały ten wielki pokój w bieli... to nie miało sensu, gdy po głowie kotłowały się myśli. Bałam się, że może zaraz umrę? Albo przyjdzie pięciu mężczyzn i wykorzystają mnie? Nie wiem o czym w tym chodziło, ale z opowiadani słysząc... nie było przyjemne.Chciało mi się płakać. Ta chwila w której pozwoliłam sobie na chwilę pomyśleć o dobrych stronach zabrania mnie z Więzienia..daleko minęły. Nie zauważając że nie kręci mi się już w głowie, wyczołgałam się z gorącej pierzyny i stojąc pośrodku pokoju, szukałam drogi wyjścia.
Właśnie zobaczyłam okno gdy drzwi się otworzyły i weszła starucha z idealnie złożonymi ubraniami na rękach. Spodziewałam się że zacznie krzyczeć o pomoc, lecz ona spokojnie podeszła do komody,zamykając drzwi, i odezwała się do mnie.
-Śliczne masz ciało i dosyć jędrne piersi jak na osobie tak głodzoną. - Mrugnęła do mnie okiem, a później znów wróciła do ubrań.
Nie miałam pojęcia skąd ona to wie. Tak, miałam jędrne i spore piersi... zawsze miałam.Ale skąd ona wie takie rzeczy... i wtedy podmuch wiatru wpuszczone go przez otwarte okno, uświadomiło mi że stoję naga i niczym nieosłonięta. Wpadłam w panikę i chciałam bardzo szybko stamtąd uciekać, lecz jedynym wyjściem by się zakryć był powrót do łóżka. Pośpieszyłam do niego i zapadłam się w pościeli, gdy słowa staruszki przyprawiły mnie o dość rozległy rumieniec zażenowania.
- Misiu, nie bój się. Jestem stara, co oznacza że robiłam i widziałam rzeczy bardziej nieprzyzwoite niż oglądanie nagiej panienki! - W uśmiechu ukazała proste zęby- A teraz, kochaniutka, ubierzemy Cię i opowiem Ci wszystko przed spotkaniem z Panem Cross! Och, to jest mężczyzna...-rozmarzyła się.- takiego to ja bym nie puszczała! Pamiętaj,dostałaś niezłą okazję! Bogaty, młody, przystojny.... mało tu takich, skarbie! Bierz, bo wiesz ile niezamężnych na niego czyha?Ha, żeby tylko niezamężne.. te z chłopem też czyhają! Ja go pilnuję, ale no, no... on to taki niedostępny to nie jest, o nie!Jak już mu się spodoba któraś to bierze i nie puszcza przez całą noc! - Zaśmiała się. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wigor buchający z tej osoby. Widać, starość nie zawsze jest tylko problemem! - Och, nie, nie! Maleńka, ja zawsze byłam żywiołowa iw dzień śmierci na narty pojadę, zobaczysz! Nie dam się tak śmierci!
Spojrzałam na nią jak na UFO. Skąd ona wie że o tym myślałam?!
-Bo czytam w myślach. Jesteś na tyle inteligentną dziewczynką że wiesz co to jest, prawda? -chciałam odpowiedzieć, ale stwierdziłam że i tak wyczyta to z moich myśli. -Oczywiście że to zrobię!Myślisz że czemu to akurat mnie Sean kazał Cię pilnować? Dobra,szkoda gadać o mnie! Sean wraca za kilka godzin a ja mam Ci tyle do przekazania!
*
-Więc tak, słuchaj uważnie bonie będę powtarzać. Nie przerywaj mi, bo tego nie lubię!-siedziałyśmy po turecku na łóżku, a ja miałam właśnie dostać wskazówki na całe moje życie. -Masz się Go słuchać. Tak, robić wszystko co Ci będzie kazał! Powie: "Zrób mi obiad".Masz go zrobić! Bez gadania idziesz i robisz, jasne? -wiedziałam że to pytanie retoryczne, więc milczałam. - Jest on pięknym mężczyzną, więc nie będzie mógł odgonić się od kobiet. Ty je masz tak odstraszać, by czuły że nie mają u niego szans. Będziesz chodzić z nim na te wszystkie bankiety i Bóg wie jeszcze co. Masz wtedy być ostrzejsza niż brzytwa, lecz dla niego masz ociekać słodyczą. Masz pokazać przed jego przyjaciółmi że jesteś posłuszna. On to lubi. Lubi pokazywać że ma władzę, dziecko.Nieważne czy będziesz go nienawidzić, czy się w nim zakochasz.Ty, Alekso, zawsze będziesz dla niego niewolnicą. Nikt nie może się dowiedzieć skąd jesteś, lecz on wie i to mu wystarczy. Jesteś z niższej półki, z resztą jak ja! Nie wiem czemu tu jestem...pamiętam tylko że wszystkich w moim domu pozabijano, takie długi mieliśmy. A potem byłam już tutaj, i to Sean uratował mnie przez Więzieniem. Umarłabym tam. Sama tam przecież byłaś, widziałaś jak tam jest. -miała rację, nie przeżyłaby tam nawet godziny. -Ja przeżyłam tylko dzięki wzrostowi. - i taka prawda. Jesteś tak malutka że nikt Cię nie widzi i nie interesowali się Tobą! Ale z jakiegoś powodu Cross wybrał akurat ciebie i niech Bóg ma Cię w opiece, jeśli będziesz się go słuchać, masz załatwione cudowne życie. - Nie rozumiałam. Skoro jest on taki cudowny... czemu cały czas mówią o nim tak źle?! Nie musiałam się pytać... Mam w głowie Kogoś! - Tak. Masz mnie i dziękuj za to. A wracając do twojego trybu rozumowania, on jest dobrym człowiekiem, lecz kiedyś się zgubił. On nie ma kochającej rodziny, oprócz babki którą kocha całym sercem. Matka... szkoda gadać. Ale wracając do babki to cudowna kobieta! Tylko że Sean stosuje czasem.... agresję. - to słowo stworzyło burzę mózgu w mojej głowie, lecz zanim dałam jej upust, staruszka znów zaczęła mówić.- Znaczy nigdy na służbie, nikogo z nas nie uderz! Broń Boże! Mógł, ale tego nie zrobił. Ale kiedyś słyszałam pogłoski... -nie skończyła, bo nagle złapała się za ucho i słuchając, patrzyła się na mnie.Następnie wstała z łóżka i agresywnie podprowadziła mnie pod drzwi. Obejrzała mnie całą i musiałam przyznać że nieźle wyglądałam. Złota sukienka opinała mnie tam gdzie powinna i nigdy nie czułam się tak... pięknie? - Ok, to jak wyglądasz... musi wy starczać! - i pociągnęła mnie za rękę i ciągnęła i ciągnęła... aż poszłyśmy do masywnych drzwi. Spojrzała mi w oczy. -Dziewczyno, polubiłam Cię. Ni pozwól mu Cię mi zabrać! -nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc zapytałam się ona głupszą rzecz jaka mi przyszła do głowy.
-Jak masz na imię? - ona się tylko zaśmiała i popychając mnie w otwarte już drzwi, szepnęła cicho.
-Aurora.
CZYTASZ
Zczłowieczenie.
Teen FictionAlex przeszła wiele starań by z Niewolnicy stać się Królową. Czy jej się to uda? Ps. Na wasze życzenie przywróciłam książkę.