13

403 29 0
                                    

Spadłam z nieba, pfff...

- Daha, proszę tu przyjść!

Czarny wszedł do jaskini.

- Przyszedłem.

- Ślepy nie jestem.

- Zwołano już radę?

- Co? Nie... ale masz rację. Klan zachodu wciąż zabiera nam terytorium... ale o polityce potem. To jest Chalize. Jakbyś mógł, nie zjedz jej.

- Skoro nalegasz... - Daha przewrócił oczami - jaki ma przydział?

- Beta.

- Nie jest źle

- Łowca i patrole.

- Gorzej być nie może.

- Z powodu braku terenów zamieszka u ciebie. To ułatwi naukę.

- Cofam to, może być gorzej.

- Zachodni klan wkroczył na nasz teren i szykujemy się d wojny masz czas do jesieni. Tydzień.

- Czy to wszystko?

- Nie, widzisz trzeba przeprowadzić egzekucję.

- Właśnie mnie dobili.

- Z klanu wydalona zostanie twoja siostra. Mawi.

Zobaczyłam jak te niebieskie oczy zachodzą mgłą, a czarny drży.

- Pozostawie to bez komentarza. Za pozwoleniem...

Daha wyszedł. To było smutne. Nie lubi mnie i będzie musiał mnie znosić. Do tego z klanu wylatuje jego siostra. To było mocne. A ja myślałam, że to mój świat się wali. Co zrobić? Współczuć mu?

- Na mnie też chyba pora. - powiedziałam powoli cofając się - Zawołać Kartha?

- Jeśli możesz.

Przywódca posłał mi słaby uśmiech. Chyba jemu też nie było łatwo.

- Ktoś cię woła.

Uśmiechnęłam się do Kartha. Szary skinął głową i ruszył. Ja poszłam śladem czarnego. To będzie piękny wieczór. Miło by było, żeby miał coś do żarcia. Głodna jestem...

Jestem wilkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz