Spadłam z nieba, pfff...
- Daha, proszę tu przyjść!
Czarny wszedł do jaskini.
- Przyszedłem.
- Ślepy nie jestem.
- Zwołano już radę?
- Co? Nie... ale masz rację. Klan zachodu wciąż zabiera nam terytorium... ale o polityce potem. To jest Chalize. Jakbyś mógł, nie zjedz jej.
- Skoro nalegasz... - Daha przewrócił oczami - jaki ma przydział?
- Beta.
- Nie jest źle
- Łowca i patrole.
- Gorzej być nie może.
- Z powodu braku terenów zamieszka u ciebie. To ułatwi naukę.
- Cofam to, może być gorzej.
- Zachodni klan wkroczył na nasz teren i szykujemy się d wojny masz czas do jesieni. Tydzień.
- Czy to wszystko?
- Nie, widzisz trzeba przeprowadzić egzekucję.
- Właśnie mnie dobili.
- Z klanu wydalona zostanie twoja siostra. Mawi.
Zobaczyłam jak te niebieskie oczy zachodzą mgłą, a czarny drży.
- Pozostawie to bez komentarza. Za pozwoleniem...
Daha wyszedł. To było smutne. Nie lubi mnie i będzie musiał mnie znosić. Do tego z klanu wylatuje jego siostra. To było mocne. A ja myślałam, że to mój świat się wali. Co zrobić? Współczuć mu?
- Na mnie też chyba pora. - powiedziałam powoli cofając się - Zawołać Kartha?
- Jeśli możesz.
Przywódca posłał mi słaby uśmiech. Chyba jemu też nie było łatwo.
- Ktoś cię woła.
Uśmiechnęłam się do Kartha. Szary skinął głową i ruszył. Ja poszłam śladem czarnego. To będzie piękny wieczór. Miło by było, żeby miał coś do żarcia. Głodna jestem...
CZYTASZ
Jestem wilkiem
WerewolfHistoria nigdy nie zostanie zakończona. Nigdy nie zostanie poprawiona. Na Wattpad wchodzę od święta. To pamiątka postępu - mojego aktualnego stylu nie zobaczycie nigdzie na W., jeśli ktoś chce coś poczytać, musi napisać prywatnie o próbkę mojej pisa...