39

200 14 17
                                    

- Jak to nie z północą? Jest ktoś jeszcze?

- Podobnie jak Gavin jesteś człowiekiem. Kolejna bitwa będzie z kłusownikami. Chodzi o to, że jest nadmiar wilków, a zauważono że byliście poza rezerwatem. Powiązano to z wścieklizną u 5 uśpionych psów z okolicy.

- Że niby mam wściekliznę? - niebieskooki przytaknął. - To jakiś żart!

Wiedziałam, że nie.

- Musicie dożyć pełni i się odmienić.

- Co z Hayley?

- Jej ojciec to z nimi przegada, jeśli nie chce ona zostać wdową, to musi puścić Gavina. Zaślubiny zostaną zerwane i wiązanie zniknie. Kiedy o północy zmienicie się w ludzi otrzymacie instrukcje.

No, teraz to się robi nieciekawie. Kłusownicy chcą mnie zabić, Gavin tuż po weselu musi odwołać ślub i porzucić ukochaną. Za miesiąc muszę żyć. Nie wiem na ile jest to skomplikowane, ale jedno jest pewne. Nie odejdę tak po prostu.

Powiedziałam czarnemu, że nie ma opcji, żebym odeszła, ale szybko odparł moje argumenty ważnym faktem. Odstrzelą więcej wilków, jeśli uznają, że stanowią zagrożenie. Nie chcę ich śmierci.

- W ciągu prawie roku pobytu tutaj nauczyłaś się już wszystkiego. Ja wierzę w przeznaczenie, a to oznacza, że nie przypadkiem tu jesteś. Twoja przeszłość była ciężka. To możesz potraktować jako okres nauki.

- Został mi tylko miesiąc! Nie chce wracać na Słowację.

- Każdy z nas musi czasem robić rzeczy, których nie chce. Ogarnij się Chalize, życie to nie bajka. Wiedziałaś, że kiedyś będziesz znów człowiekiem i pewnie na początku bardzo Ci się to podobało, prawda?

Wbiłam wzrok w ziemię. Miałam niewiele marzeń, zakochać się, skończyć szkołę, założyć rodzinę, a potem doszło jeszcze marzenie aby to wszystko stało się pod postacią wilka. To całe pouczenie zabolało mnie.

- Przykro mi. Po prostu nie zmarnuj tego miesiąca.

Gdy tylko Daha oddalił się dotarło do mnie, że z nikim jeszcze tak nie rozmawiałam. Nawet jako wilk.
Rozejrzałam się. To ten moment, kiedy chcę się schować. Mój humor poprawi mi chyba tylko polowanie.

W ogóle czemu brzydzę się krwi i poluje? Morduje? To obrzydliwe... Bleee...

Z tą myślą truchtem pobiegłam w stronę przeciwną od polany watachy bet wschodnio-zachodnich. Tam znajdowało się idealne miejsce na króliki. Małe, kicające, puchate kulki smakujące przepysznie. Tak je zapamiętam. Wystawiłam język aby ochłodzić się dyszeniem. Gruba sierść to koszmar.

Biegałam spokojnie, aż wychwyciłam zapach króliczka. Zaszeleściły lekko liście, więc dalej skradałam się z brzuchem przy ziemi. Gdy byłam dostatecznie blisko skoczyłam na białą kulkę zatapiając w niej zęby. Słodka krew zabarwiła futro, a królik powoli tracił dech. Życie uciekało z niego powoli, a ja napawałam się każdym jego nerwowym drgnięciem. Gdy moja ofiara była martwa, rozszarpałam ją. Naokoło widziałam krew, ale nie była ona obrzydliwa, wręcz przeciwnie. Wnętrzności małego zwierzątka walały się wokół mnie. Zapominając o tym wszystkim naokoło rozkoszowałam się zapachem trupa...

Z transu wyrwał mnie Karth.

- Chalize, co z tobą? - szarak zmartwiony przyjrzał się mi, a potem królikowi.

- Ja... - teraz dopiero do mnie dotarło co zrobiłam. - Ja nie wiem co się stało...

Karth nie czekał, aż znajdę wymówkę zaciągnął mnie do przywódcy. Tam alfa już czekał.

- Czy miałaś kontakt z kimś chorym na coś?

- Nie.

- To nie wyklucza. Mamy pierwsza ofiarę. Trzeba ją uśpić.

- Jak to uśpić? Na ile? Po co? Ofiarę czego?

Jestem wilkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz