Po jedzeniu wymyśliłam jakiś powód i wyszłam. Pobiegłam do Lokiego. Uwielbiam ten wiatr. To wzgórze, las. Wszystko jest tu idealne.
No więc kiedy dotarłam di granicy Loki już tam był.
- Aleś ty niepunktualna.
Stwierdził.
- Miałam niemałe problemy, dzisiaj pełnia i moja przyjaciółka...
- Nie no, spoko, ja też się spóźniłem. Całe 15 minut.
- Mhm. Szczęśliwi czasu nie liczą.
Zaśmiał się.
- To co u ciebie?
- Niewiele, choć wasza watacha daje nam takie lanie...
- Widać się należy.
- Ha-ha-ha, ale śmieszne.
- I jak z tą wodą?
- Wysłaliśmy kogoś na rozmowy, ale jeszcze nie wrócił i raczej już nie wróci. I kto tu jest agresywny? Czasem mam wrażenie, że jesteście kanibalami. Bez obrazy ale Daha jest kanibalem trochę bardziej niż chyba.
- Spoko - przed oczami pojawił mi się obraz jak uciekałam przed Dahą, a inne wilki krzyczały, żeby mnie nie zjadł i zostawił coś dla nich - mnie też chciał zjeść, a przynajmniej tak to wyglądało.
Loki uśmiechnął się. Znaczy chyba. Wilcza mimika jest dla mnie jak ocean niezmierzonych dziwactw.
- To co u ciebie? - zapytał.
Usiadłam, on też. Mam co opowiadać.
- Eleni się hajtnęła. Doszła do nas nowa wilczyca, stara znajoma Dahy z tej dobrej watachy. Jest strasznie chuda, tak jakby głodziła się przez pół roku. No i Daha jeszcze nic nie mówił, ale oprócz dzisiaj jest smutny, a to znaczy że zabili już jego siostrę z omegi.
Oboje spóścilismy głowy i milczeliśmy przez jakiś czas. Ciekawe, czy wilki są wierzące? Chyba nie, ale potrafią uczcić zmarłych. Ech...
Potem przeszliśmy do milszych tematów. Trochę się pośmialiśmy i rozeszliśmy. Trochę późno wrócę, ale Daha zrozumie. Na pewno.
CZYTASZ
Jestem wilkiem
WerewolfHistoria nigdy nie zostanie zakończona. Nigdy nie zostanie poprawiona. Na Wattpad wchodzę od święta. To pamiątka postępu - mojego aktualnego stylu nie zobaczycie nigdzie na W., jeśli ktoś chce coś poczytać, musi napisać prywatnie o próbkę mojej pisa...