Podążyłam za Eleni. Okazała się białą wilczycą z rudymi końcówkami uszu i ogonu. Jest śliczna. Ma fiołkowe oczy. Jest dość niska jak na betę. Ma łagodny charakter jest cicha i nieśmiała, ale za to miła i pomocna.
- Teraz będziemy szły do kamieni na wodzie. Naszego posterunku.
Spojrzałam na nią. Ale jestem głupia i nachalna! Trudno.
- Masz już kogoś?
- Nie. Nigdy nad tym nie myślałam.
- Ja też... ale... trochę dziwne, jesteś za ładna, żeby nie mieć nikogo.
- Na... n... naprawdę?
- Tak.
- Ty również.
- Nawet jeśli, to do klanu należę od dwóch dni. Jakieś wątpliwości czy powinnam kogoś mieć?
- N... nie. W sumie to dwa dni to faktycznie trochę mało. Trzeba mieć trzy, w dodatku jeśli nie znajdziesz kogoś w ciągu tygodnia, to przywódca ma prawo cię związać z dowolnym wilkiem twojej rangi.
Panika. To czułam. Straciłam dwa dni. Mam tydzień, bo znając szczęście... którego z resztą nie mam... dostanę jakiegoś zdrowo jebniętego z niższej watachy.
Kogo znam? Daha? Nie, dziękuję. On mnie usiłował zeżreć! Jest bardzo... poważny... pesymista... chwila, przecież ja też jestem pesymistką. Poprawka. BYŁAM.
Karth? W sumie... przystojny... zabawny... szczery... nieeeeee... dziękuję.
On bardziej by pasował do Eleni.Nagle poczułam ziemię w zębach. Brawo Cathrine potknęłaś się. Fajtłapa.
- Wszystko okej? Totalnie odpłynęłaś Chalize. Patrzyłaś w niebo powłucząc łapami. No i trafiłaś w korzenie.
- Nic mi nie jest. Dzięki za troskę.
- Nie ma za co...
- Wiesz, ty i Karth stworzylibyście ładną parę.
- K... Karth? T... Ten szary?
- Mhm. Powinnaś coś z tym zrobić. A tak właściwie, to nie powinnaś być związana?
- Nie, jutro mija tydzień.
W mojej głowie przątały się niebezpieczne myśli. Zrobię wszystko, aby jeszcze dziś Karth związał się z Eleni. To moje powołanie. A jutro zacznę się rozglądać za kimś dla siebie. W pewnym sensie oddaję najlepszą partię, ale to nic. Przynajmniej ona ułoży sobie życie... ja mam jeszcze czas...
- Jesteśmy.
Pośrodku lasu, którym szłyśmy było źródełko z czystą wodą. Naokoło drzewa były jeszcze bardziej soczyście zielone. Przez środek przechodziła dróżka z kamieni. Tak właściwie była to głęboka kałuża zasypana gałązkami i kamieniami, z pomiędzy których tryskała woda.
Eleni podeszła do kałuży i zaczęła pić wodę. Ja przechodziłam między drzewami. Wiem co zrobię. Zawyłam dwa razy, krótko i krótko. Zanim ruszyłam z Eleni ustaliłam z Karthem, że w razie co to będzie nasze zawołanie. Po kilku minutach usłyszałam odpowiedź. Jestem dumna z siebie... Eleni szykuj się, bo jak zobaczysz kto nas dziś odwiedzi...

CZYTASZ
Jestem wilkiem
Kurt AdamHistoria nigdy nie zostanie zakończona. Nigdy nie zostanie poprawiona. Na Wattpad wchodzę od święta. To pamiątka postępu - mojego aktualnego stylu nie zobaczycie nigdzie na W., jeśli ktoś chce coś poczytać, musi napisać prywatnie o próbkę mojej pisa...