16

375 25 0
                                    

Podążyłam za Eleni. Okazała się białą wilczycą z rudymi końcówkami uszu i ogonu. Jest śliczna. Ma fiołkowe oczy. Jest dość niska jak na betę. Ma łagodny charakter jest cicha i nieśmiała, ale za to miła i pomocna.

- Teraz będziemy szły do kamieni na wodzie. Naszego posterunku.

Spojrzałam na nią. Ale jestem głupia i nachalna! Trudno.

- Masz już kogoś?

- Nie. Nigdy nad tym nie myślałam.

- Ja też... ale... trochę dziwne, jesteś za ładna, żeby nie mieć nikogo.

- Na... n... naprawdę?

- Tak.

- Ty również.

- Nawet jeśli, to do klanu należę od dwóch dni. Jakieś wątpliwości czy powinnam kogoś mieć?

- N... nie. W sumie to dwa dni to faktycznie trochę mało. Trzeba mieć trzy, w dodatku jeśli nie znajdziesz kogoś w ciągu tygodnia, to przywódca ma prawo cię związać z dowolnym wilkiem twojej rangi.

Panika. To czułam. Straciłam dwa dni. Mam tydzień, bo znając szczęście... którego z resztą nie mam... dostanę jakiegoś zdrowo jebniętego z niższej watachy.

Kogo znam? Daha? Nie, dziękuję. On mnie usiłował zeżreć! Jest bardzo... poważny... pesymista... chwila, przecież ja też jestem pesymistką. Poprawka. BYŁAM.

Karth? W sumie... przystojny... zabawny... szczery... nieeeeee... dziękuję.
On bardziej by pasował do Eleni.

Nagle poczułam ziemię w zębach. Brawo Cathrine potknęłaś się. Fajtłapa.

- Wszystko okej? Totalnie odpłynęłaś Chalize. Patrzyłaś w niebo powłucząc łapami. No i trafiłaś w korzenie.

- Nic mi nie jest. Dzięki za troskę.

- Nie ma za co...

- Wiesz, ty i Karth stworzylibyście ładną parę.

- K... Karth? T... Ten szary?

- Mhm. Powinnaś coś z tym zrobić. A tak właściwie, to nie powinnaś być związana?

- Nie, jutro mija tydzień.

W mojej głowie przątały się niebezpieczne myśli. Zrobię wszystko, aby jeszcze dziś Karth związał się z Eleni. To moje powołanie. A jutro zacznę się rozglądać za kimś dla siebie. W pewnym sensie oddaję najlepszą partię, ale to nic. Przynajmniej ona ułoży sobie życie... ja mam jeszcze czas...

- Jesteśmy.

Pośrodku lasu, którym szłyśmy było źródełko z czystą wodą. Naokoło drzewa były jeszcze bardziej soczyście zielone. Przez środek przechodziła dróżka z kamieni. Tak właściwie była to głęboka kałuża zasypana gałązkami i kamieniami, z pomiędzy których tryskała woda.

Eleni podeszła do kałuży i zaczęła pić wodę. Ja przechodziłam między drzewami. Wiem co zrobię. Zawyłam dwa razy, krótko i krótko. Zanim ruszyłam z Eleni ustaliłam z Karthem, że w razie co to będzie nasze zawołanie. Po kilku minutach usłyszałam odpowiedź. Jestem dumna z siebie... Eleni szykuj się, bo jak zobaczysz kto nas dziś odwiedzi...

Jestem wilkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz