- Gdzieś ty była?! Wiesz jak się martwiłem?! Czy w ogóle myślisz?!
Zrozumie, to raczej nie jest zrozumienie. Drze się na mnie od jakichś 15 minut, a ja tylko stoję, głowę mam spuszczoną tak, że dotyka ziemi, ogon schowałam pod siebie, uszy położyłam po sobie, a brzuch prawie leżał na ziemi. Jestem pewna że oczy które wpatrujące się w Dahe są szklane.
- Myślałem, że cię porwali, zabili, obdarli żywcem ze skóry!
- Dlaczego się tak o mnie troszczysz?
Chwila ciszy.
- Booo... Nooo, booo.
Jest zakłopotany, ale tak bardzo.
- Dlaczego?
Znów cisza. Zależy mu, na mnie.
- Ponieważ, gdyż ja - każde słowo wypowiadał w odstępach, skrupulatnie zastanawiał się nad każdym z nich i akcentował poszczególne sylaby - ja się o ciebie martwię.
- Tyle to też wiem.
- Nooo, booo jaaa... - wziął głęboki wdech - jesteś niska, drobna, nie znasz okolicy i nie zdajesz sobie sprawy z zagrożeń jakie czekają cobyś tylko wyszła z nory! Nie możesz tak sobie ,,A wychodzę i jak nie wrócę do jutra, to już mnie nie zobaczysz żywej! Trudno!". To... to nie takie proste. Pusto by tu było, urozmaicasz rutynę, za każdym razem masz coś do powiedzenia, no... po prostu... gdyby nie ty, to... nadal siedziałbym z Karthem, który nie spełniłby marzeń. Rozumiesz? Wywróciłaś świat do góry dnem, nie możesz zniknąć.
Zaniemówiłam. Szczerze, nie wiem ile tak stałam. Daha patrzył mi w oczy. Oboje mieliśmy położone po sobie uszy, staliśmy jakieś dwa metry od siebie i nie śmieliśmy się poruszyć. Za Dahą była ściana z kamienia. Pod łapami była słoma, trawa i liście. Jedynym źródłem światła był księżyc i gwiazdy za mną. Mimo słabego światła, widziałam dokładnie.
Daha ma niebieskie oczy, białe plamki na oczach i nosie, reszta jest czarna. Nos też czarny. Niewielkie uszy, puszysta sierść i ogon jakiego pozazrościłby każdy. Łapy szeroko rozstawione dla równowagi, a głowa na wysokości grzbietu. Głęboki oddech. W oczach biła od niego inteligencja i skrupulatność. Szczupły pysk wyrażał zmartwienie i niepewność. Wszystko przyprawione gniewem biorącym się z bezradności.
Wow, powinnam zostać psychologiem.
Ostrożnie podeszłam zmniejszając odległość. Wyprostowałam się, on zrobił to samo. Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Wiem, że się martwisz, wiem, że wrogowie nam nie odpuszczą, ale czy wilk nie powinien być wolny? Chciałam chwilę swobody. Nie wyszłam poza granice. Zrozum, nie mogę być zamknięta, taką mam naturę i nikt tego nie zmieni.
Wtuliłam się w jego sierść i podeszłam do wyjścia gdzie patrząc na księżyc zasnęłam.
CZYTASZ
Jestem wilkiem
WerwolfHistoria nigdy nie zostanie zakończona. Nigdy nie zostanie poprawiona. Na Wattpad wchodzę od święta. To pamiątka postępu - mojego aktualnego stylu nie zobaczycie nigdzie na W., jeśli ktoś chce coś poczytać, musi napisać prywatnie o próbkę mojej pisa...