Chyba wkopałam jakiegoś przystojnego weterynarza. Chociaż nie, Rudzi ludzie nie są przystojni. To jakiś dziwny wyjątek od reguły.
Uniosłam głowę.
Oh, jak to cholernie boli!
Pogodzona z tym faktem wstałam. Łapy miałam jak z waty, czułam, że idąc będę się zataczać. Poza tym, strasznie bolało mnie ucho. W ogóle jakoś dziwnie się czułam. Skołowana wyjrzałam na zewnątrz.
Podczas gdy czarny i rudzielec spali, dzień już się zaczął I na polanie było kilka wilków. Matka z młodymi, które rozrabiały, gdzieś tam Terani rozmawiała z Karthem... Sielanka. Ale tylko pozornie. Kiedy się przyjrzałam zauważyłam.
Małe wilczki bawiły się bez oporów, ale spokojnie i cicho, podczas gdy ich matką rozglądała się zaniepokojona. Karth miał z kolei bardzo zmartwioną minę. Brakowało kilku drzew, które już zdążyłam poznać jako łowca. Nagle ze swojej jaskini wyszedł alfa.
Nie zastanawiałam się jeszcze nigdy nad tym, jakie zmiany tu wprowadziłam. Sielankowo nie jest, bo zniknęłam i przyprowadzam nowe wilki, które są inne. Poza tym, od kiedy rządzi północ i zachód jest połączony ze wschodem zniknęły podziały na tereny bet, alf i reszty, wszyscy byli skupieni w jednym miejscu. Tyle tylko, że trzymali się w małych stadach. Ale to co bylo najbardziej niepokojące, to nowa alfa przewodnicząca całej części wschodnio - zachodniej. Był z klanu północy i miał swoją eskortę. Nie wiedział czym jestem. Nie kontrolował tego miejsca, a mimo to kary dosięgały wszystkich.
Nie ufałam mu. Ale musiałam wiedzieć, co się wydarzyło.
Ostrożnie zaczęłam schodzić w dół skały, opuszczając zbocze z jaskinią i powoli wybudzając się ze snu.
Co mnie ominęło, gdy byłam u weterynarza, ile wilków zostało uśpionych?
— Przepraszam? — zaczęłam, gdy dotarłam do eskorty Alfy.
— Tak?
Przede mną zatrzymał się o połowę wyższy wilk, potężny, dumny. W całej swej osobie kryjący surowość i majestat. Miał ogromne łapy, lśniące, szare futro oraz zimne spojrzenie.
— Co się wydarzyło przez ostatnie kilka dni?
— Ah, zapewne jesteś tą "Chalize". Uprzedzono mnie. Młoda wilczyca, która rozwaliła środek...
— Ja... — kurczę, nie wiem co powiedzieć. — Przepraszam, chce tylko wiedzieć co się stało. Jak się to wszystko stało?
— Oczywiście. — Nastała chwila milczenia po której wilk odwrócił wzrok w stronę lasu. — Myślę, że to rzecz na dłuższą rozmowę. Zapraszam za mną.
Skręcił w stronę lasu, na którego obrzeżach byliśmy mówiąc wcześniej eskorcie aby została. Trzy szaraki zatrzymały się siadając na trawie i zaczynając dyskusję o pogodzie, podczas gdy my udaliśmy się w stronę gąszczu.
— Widzisz Chalize — zaczął — myślę, że ominęło cię niewiele. Z klanu środka zostały wygnane cztery wilki. Północ dała trochę więcej wolności na południe, jednak wyszedł nakaz aresztowania wszystkich podejrzanych o udział w spisku dziczenia. Takie coś wystąpiło tylko u jednej alfy i kilku bet.
Przełknęłam ślinę. Mówi o Gavinie. Mówi o mnie. I naszym weterynarzu, który miał marzenia. Szlag.
— Na razie nie wiemy, co powoduje dziczenie, ale nie wypuszczamy tych wilków na światło dzienne, bo chcemy uniknąć konfliktów z ludźmi.
— Mhm... A jakie bety zostały wygnane?
— Eleni...
Cholera.
— Megan...
Nie znam.
— Vitani...
Też nie znam.
— I dziś odchodzi Terani.
O nie. Nie. Nie. Nie.
— Wyglądasz na zmartwioną.
— To nie tak. Po prostu, smutne, że musi do czegoś takiego dojść. A co właściwie oznacza wygnanie? Przecież nasze klany obejmują teren całego parku.
— Zostają same i można je zaatakować bezkarnie, poza tym, nie przysługują im żadne prawa. Oznacza to tyle, że są pozostawione samymi sobie i nie mają nic na obronę.
— Aaaaa... Co z aresztowanymi?
— Tego niedługo sama się dowiesz.
Nagle zza krzewów wyszła eskorta. Wilk odwrócił się, podczas gdy trzy wierne szaraczki napadły na mnie.
— Nie zepsujesz układu północy, nie łódź się.
Jeden z wilków złapał mnie zębami za kark, dwa pozostałe stanęły po bokach, gdy pierwszy podniósł mnie siłą stawiając na nogach. Mimo to nogi miałam jak z waty. Głowa zaczęła mnie boleć. Poczułam smak krwi na języku, musiałam go przegryźć. Do tego czułam zadrapania na uszach i grzbiecie. Jedynie ogon pozostał nietknięty.
— Dlaczego to robisz?
— Pytanie dlaczego ty tu jeszcze jesteś złotko. — Na pysku alfy pojawił się złośliwy uśmiech. — Zabierzcie ją na północne doły.
— Nie ujdzie wam to na sucho, zobaczycie, będą mnie szukać!
— Radzę siedzieć cicho — powiedział wilk stojący po mojej prawej mający bliznę nad okiem.
Warknęłam przeciągle. To jednak nie trwało długo.
Lekkie uderzenie w pysk... Nic nie pamiętam.~~~
Ja wiem. Tęskniliscie.
No to mamy nexta... I mały update - nie, nie poprawie błędów w książce. Myślałam nad tym i nie zamierzam tego poprawiać.
Poza tym szykuje się nowa książka o wilkach. Dostałam nagłej weny... Na tyle nagłej, że jestem gotowa zacząć nową opowieść snutą na wiele sposobów... Zobaczycie z resztą.
A teraz najważniejsze - ta historia.
Nie można tego nazwać książką, jest za słaba na wymogi bycia książką. Ale można to nazwać historią. Momentami denną i przewidywalną, bo takie właśnie najczęściej trafiam na Wattpadzie. Mimo to wciąż widzę, że ma czytelników. Raz na miesiąc, dwa, czy nawet pół roku, wchodzę na tego Wattpada i wciąż widzę nowych czytelników... Jakieś gwiazdki... Komentarze...
Zaskakujecie mnie tym!
Nie jestem dumna z tej książki, nawet nie potrafię jej jakoś logicznie zakończyć, a pomimo tego widzę pozytywny odzew!
Widząc, że wciąż ktoś to czyta... Robi mi się ciepło na serduszku. Zapraszam was, moi kochani, wytrwali czytelnicy do oczekiwania kolejnych rozdziałów. Bo będą takowe. Nie wiem kiedy, nie wiem jak długie będą... Ale będą. To wam mogę obiecać.
CZYTASZ
Jestem wilkiem
WerewolfHistoria nigdy nie zostanie zakończona. Nigdy nie zostanie poprawiona. Na Wattpad wchodzę od święta. To pamiątka postępu - mojego aktualnego stylu nie zobaczycie nigdzie na W., jeśli ktoś chce coś poczytać, musi napisać prywatnie o próbkę mojej pisa...