20

318 21 0
                                    

Na kolacje Daha wykombinował jakieś mięso, po zapachu miało coś koło trzech miesięcy. On twierdzi, że to cud, że cokolwiek zjemy, a ja twierdze, że to cud, że komukolwiek to mięso smakowało.

Eleni nadal cieszy się jak dzieciak, a Karth jeszcze bardziej. Jutro pełnia, podczas pełni odbywają się masowe wiązania (brzmi jak zadanie na chemii).

Leżę i odpoczywam usiłując nie zwrócić tej okropnej kolacji. Daha zakopuje resztki (według niego na śniadanie będą w sam raz!). Loki zwiał, co bardzo mnie cieszy, w sensie przeżył i to mnie cieszy, ale znając Dahę, to nawet dwa kilometry od granicy jest zagrożony. W pełnię spełni się, bądź nie mój sen. To będzie najbardziej nerwowa noc w moim życiu. Teoretycznie:

1. Pójdę na ślub Kartha i Eleni

2. Zmienię się w człowieka.

3. Na kolacje znowu będzie to co dzisiaj (bleee).

4. Poznam Gavina, tego który mi się przyśnił.

5. Spotkam się z Lokim (nie, to jeszcze nie randka).

Ale w praktyce:

1. Będę spała.

2. Nadal będę spała.

***

- Daha!!! Daaaahaaaaa!!!!!! Daha! Daha?! Daha!

- Nie drzyj się Chalize!

- Okej.

- Co chcesz?

- Chodź, bo się spóźnimy.

- Zaraz.

- To taka wielka bakteria. Wiesz, że Karth i Eleni będą zawiedzeni, jeśli się spóźnimy...

- Nie spóźnimy się, chyba, że będziesz się wlokła, tak jak rano. Pół gadziny szliśmy do Terani, do jaskini obok!

Zaśmiałam się. Terani jest bardzo chudą wilczycą, ma biało-czarną sierść i nienaturalnie wielkie kły. Należy do bet z tej zaprzyjaźnionej watahy i jest łowczynią. Przeniosła się to watahy wschodu, do nas, gdzie zajęła stanowisko zwiadowcze. Wilki dobrane w pary często są zwalniane ze swoich funkcji. Jak się okazało ci którzy mówili, że mam niewiele czasu na samowolne wybranie pary dramatyzowali. Tak na prawdę, nie ma ograniczenia czasu, a to co mówili jest jednym wielkim żartem. Chodź fakt faktem, że przywódca często wiąże wilki ze sobą niedługo o ich przyjęciu do klanu bety.

W końcu Daha wyszedł z jaskini marudząc coś pod nosem. Zeszłam z głazu, na którym siedziałam i ruszyłam w dół do doliny.

W sumie to minął już miesiąc. Choinki na zboczach zmizerniały, a żarcie uciekło (co widać po moim śniadaniu). Wcześniej nie umiałam schodzić po zboczu do doliny, która z góry wyglądała na ogromną dziurę, teraz mogę nawet zbiegać po stromym zboczu pełnym osuwających się kamieni. Głaz przed jaskinią stał się moim stałym miejscem spędzania czasu. Sama jaskinia dzięki mnie zaczęła się jakoś prezentować. Na kamiennej "podłodze" leży gdzieniegdzie siano, jest tam kilka głazów i drewno. Innymi słowy teraz nie jest tam już pusto. Daha chyba mnie polubił, bo już mu aż tak moja obecność nie przeszkadza, choć nadal ma mnie za fajtłapę.
Innymi słowy jest spoko.

Kiedy zeszliśmy na dół był już tam chyba cały klan. Wiązanie miało się odbyć u czterech par. Wilki trochę inaczej rozumieją pełnię, u nich jest ona cztery razy w roku. Moje przeczucie podpowiedziało, że lepiej stanąć w jakimś odosobnionym miejscu i mieć kilka dróg ucieczki, Bo jak sen się spełni to będę miała spore kłopoty.

***

No i wykrakałam! Właśnie wieję, bo zaczynam linieć. Czuję to mrowienie, zaraz będę człowiekiem! Z jednej strony bardzo tego pragnę, ale z drugiej... spodobało mi się wilcze życie. To chyba tylko jedna noc...


Jestem wilkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz