8

418 37 0
                                    

- Błagam pomóż!

No dobra, już klęczę, wlokę się za czarno-białym wilkiem marudząc i jęcząc od jakichś dziesięciu minut. To cała wieczność!

- Zaraz ci zrobię krzywdę, jeśli nie przymkniesz swojego pyska!

Zaczynam się go bać...

- Nie, to nie. Jestem betą. Nikim.muszę wracać do klanu. Do watachy. A ty musisz przestać jęczeć.

- Nie przestanę, dopóki się nie zgodzisz! Błagam!

- Normalnie idę cię zamordować!

Chyba czas wiać.
Zaczęłam się drzeć biegnąc prosto przed siebie. Daha gonił mnie narzucając mordercze tempo. Chyba przesadziłam z tym proszeniem...

Wybiegliśmy na polanę, po bokach migały mi sylwetki wilków. Słyszałam ich chichot.

- Tylko jej nie zjedz Daha! Zostaw coś dla nas!

Potknęłam się i z hukiem upadłam na wcale nie tak miękką trawę. Czarny przeskoczył nade mną i złapał zębami za kark. On chce mnie na prawdę zjeść!

- Nie jedz mnie! Błagam!

- Już dość się na błagałaś.

Podniósł łeb, a ja mimo woli wstałam. Pociągnął mnie do jakiegoś głazu. Wyminął go i zaczął wchodzić pod górę. Kiedy doszliśmy puścił mnie mówiąc.

- Siedź tu.

Posłusznie usiadłam. Prychnęłam pod nosem.

- Nie prychaj.

Spojrzałam na niego z pode łba. Ma na prawdę ładne oczy. I jeszcze mnie nie zjadł. Miło.

- Karh, gdzie przywódca?

Szary wilczur stojący tuż obok przyjrzał mi się.

- Siedzi w jamie ze swoją żoną.

- A jest zajęty?

- Nie... tylko szczeniaków pilnuje. A kto to?

- Sam się musisz dowiedzieć, nawet imienia nie mówi. Wiem tylko że ze Słowacji ją przywieźli.

- Charakterna?

- Nie, uparta.

- Ładna...

- Ta, ciekawe w którym miejscu.

- Ty to starym kawalerem będziesz.

- I dobrze. Jestem samowystarczalny.

Jestem wilkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz