34

241 19 2
                                    

- Dzięki za ratunek. - powiedział Loki.

- Spoko, przecież byśmy cię tak nie zostawili. - odpowiedziałam.

Siedzieliśmy nad stawem na granicy wschodniej. Podczas gdy ja i rudy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, Daha wciąż łaził w kółko.

- Ej, możesz przestać krążyć? - zapytałam czarnego - Przecież nic się nie stało.

- Mhm, ale wiesz Chalize. Ja nie ratowałbym go. To wróg i, bez urazy, ale i tak go potem musisz zabić. Idzie wojna, zastanawiałaś się może, o czym gadali z północą? Przecież to chyba oczywiste, że zawierali sojusz i im nie wyszło!

- Nie chcieliśmy sojuszu! - bronił się Loki - chcieliśmy pokój na najbliższe dwa tygodnie.

- Acha, że nas będą dalej mordować, tylko że z dwóch stron? - Daha był baaardzo wkurzony - W ogóle, dwa tygodnie? Twierdzicie, że skapitulujemy? Czy że nas wymordujecie? Po pięć wilków na każdego w nocy? Bezszelestnie? Nie, ja wiem. Ja wiem. Wy po prostu macie nas za gorszych.

- Nie chcemy was wybić w pień! Chcemy pertraktacji, ale nam się nie uda, jeśli nie zadbamy o pokój na północy!

- I co jeszcze?!

- Przestańcie! - warknęłam - zaraz obu was zjem i będzie po kłopocie.

Chłopcy przestali. Wyprostowałam się, na ile wilki mogą, po czym kontynuowałam wywód.

- Nie wiem, o co chodzi w tej walce klanów i dlaczego tylko bety walczą, ale mam tego dość. Dlaczego wciąż mówicie o zabijaniu?! "Bla, bla, bla zabić, bla, bla, bla zjeść, bla, bla, bla zabić"! To dziecinne i nieodpowiedzialne!

Przez chwilę była cisza. Daha patrzył z rozdrażnieniem, a Loki umierał ze strachu. No, ale rudzielec już wcześniej umierał ze strachu, w końcu nie codziennie ktoś przeprowadza zamach na twoje życie.

- Dobra - przerwał ciszę Daha - co z nim zrobimy?

- Nie wiem. Może odprowadzimy trochę od północnej granicy?

- Dobra. Luki, Loki, czy jak ci tam, idziemy.

Daha ruszył wzdłuż ścieżki z kamieni. Następnie szedł Loki, a ja zamykałam pochód. Wzrokiem wybitym w ziemię obserwowałam trawę i kamienie. Nie mogłam się oprzeć, więc wskoczyłam na jeden z nich i podskakiwałam szpary między głazami.

- Chalize, przestań. - powiedział Daha. Jednakowoż nie zdążył, gdyż spadłam.

"Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała", chyba każdy zna to powiedzenie. Mi się przypomniało gdy poczułam okropny ból w tylnej łapie.

- A nie mówiłem? - czarny wilk obrócił się przystając. - Żyjesz?

- Nie, umarłam! Krew! Flaki!

Powoli podniosłam się z ziemi. Jęcząc ciche "aua", rzecz jasna.

Potem ruszyliśmy dalej. Przez dłuższy czas nic się nie działo, dopóki...

No właśnie, dopóki...

Dopóki nie dotarliśmy na miejsce, gdzie czekały wilki zachodu.

- Zabiliście naszego przywódcę. - powiedziała niewysoka szara wilczyca, o bardzo długich pazurach i zębach - Teraz wam się odpłacimy! A ty, Loki, synu skunksa i szopa pracza, pójdziesz na pierwszy ogień.

- Nie obrażaj mojej matki, córko gówna i błota! - odpowiedział, dodając - To jest ta scena, w której... w nogi!

Loki wystartował, podczas gdy Szara skoczyła za nim, kiedy wystartowała, ruszyłam szybko, jednak zauważyłam dość istotne cechy tamtej wilczycy. Miała bieliznę na brzuchu, jakby ktoś jej go rozpruł kiedyś, do tego wszystkiego skakała nie najgorzej, tak na jakieś 4-5 metrów, tyle był od niej Loki, gdyby nie uciekł byłby już rozszarpany. Daha też biegł.
Nie mieliśmy gdzie się schować, a za nami biegła armia wilków.

Pobiegliśmy na wschód, gdy nagle Daha zmienił kierunek, a my za nim. Tak mniej więcej wracaliśmy, czyli na północ. Już rozumiem. Oni się mają powybijać? Tak na śmierć? Skręciłam z powrotem tam i krzyknęłam.

- Mam lepszy plan!

Daha nie odpowiedział obijając bardziej na północ. Część wilków jeszcze za nim biegła, podczas gdy reszta skręciła za mną i Lokim. Na szczęście dla nas i nieszczęście dla Dahy szara pobiegła za nim.

Na horyzoncie ujrzałam wilki z naszego klanu, chyba nawet nie tylko bety. A teraz zrobię coś szalonego.

Dziękuję wam! Kocham was! Ubóstwiam! Za te 1,43K na liczniku! Ponad 190 gwiazdek! Kocham! Będę pisać częściej, tylko nie przestawajcie czytać! Uwielbiam was, dziękuję za wsparcie i w ogóle! Jesteście najlepsi! Wytrwaliście i wciąż czytacie! Jak zaczęłam to pisać, przez trzy rozdziały wstawiałam gratulację, dla pierwszej osoby, bo nadal było zero wyświetleń, dziś gratuluję tym, którzy to czytają. Jesteście najlepsi. Aż spadłam z krzesła na dywan, tak się zdziwiłam, dobrze, że mam miękki dywan <3

Jestem wilkiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz