Następnego dnia po zbiórce gdy już chciałam iść na stołówkę w pewnym momencie zatrzymał mnie generał Erwin i cicho powiedział:
- Po śniadaniu, na placu czeka na ciebie Levi. Ma dla ciebie ważną wiadomość.
- Rozumiem.
Puścił mnie i poszłam na stołówkę. Ciekawiło mnie jaka wiadomość ma dla mnie Levi. Po śniadaniu wyszłam na plac gdzie spotkałam już czekającego na mnie kaprala.
- No nareszcie przyszłaś.
- Rozumiem że ma pan dla mnie ważną wiadomość?
- W rzeczy samej.
- Więc co to za wiadomość?
- Słuchaj, pamiętasz że przy przebywaniu przy tobie robiliśmy notatki prawda?
- Tak
- Były nam potrzebne żeby porównać do, którego oddziału będziesz lepiej pasować.
- Rozumiem.
- No więc porównaliśmy nasze notatki i wynik jest decydujący.
Nie mogła się doczekać kiedy mi to powie!
- Dizzy Denck zostałaś oficjalnie przyjęta do oddziału kaprala Leviego, gratuluję.
Po słowach Leviego chciałam płakać ze szczęścia, ale przypomniało mi się że łzy dopiero jak będę sama.
- Bardzo dziękuję za przydzielenie mnie do tego oddziału. To dla mnie zaszczyt być w pańskim oddziale.
- No dobrze, możesz już iść.
- Tak jest!
Wróciłam do głównego budynku. Stanęłam na środku korytarza i rozejrzałam się czy nikogo nie ma. Gdy zobaczyłam że jestem sama uśmiechnęłam się i zaczęłam płakać z radości nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Z uśmiechem i łzami w oczach pobiegłam do pokoju żeby wyrazić moją radość na kartce. Narysowałam kolejny rysunek, na którym byłam ja z oddziałem Leviego. Jednak chciałam się podzielić tą wiadomością i innymi. Wybiegłam z pokoju i pobiegłam do generała Erwina. Na szczęście był tam gdzie oczekiwałam.
- Przepraszam że przeszkadzam generale, ale czy mogłabym....
Uzyskałam to co chciałam i pobiegłam do stajni.
Nie dobiegłabym więc wzięłam mojego konia i pojechałam za mur Sina. Dojechałam do siedziby żandarmerii i stanęłam przed głównym budynkiem.
- Stój nie masz prawa tu przebywać zwiadowco!
Zaczepił mnie strażnik, ale miałam przy sobie „dowód" na to że mam prawo tu przebywać...
Po pokazaniu mu „tego" wpuścił mnie i pobiegłam na ich plac. Spotkałam tam kogoś kogo chciałam.
- Cześć Silver!
Odwróciła się i spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Wyciągnęłam ręce by ja przytulić, ale nie wyglądała jakby była zadowolona z mojej wizyty.
- Dizzy?! Co ty tu robisz?
Mimo jej humoru ja wciąż nie mogłam przestać się uśmiechać.
- No co, nie cieszysz się z mojej wizyty?
- Ale jak ty tu weszłaś? Nie jesteś uprawniona!
- A właśnie że jestem. No chodź musisz mi pokazać gdzie jest twój dowódca.
- Po co?
- Zobaczysz.
Z niechęciom zaprowadziła mnie przed drzwi, za którymi był jej dowódca.
- No to wchodzimy.
- Czekaj co chcesz zrobić?!
- Zobacz.
Otworzyłam drzwi i pewna siebie weszłam do pokoju. Siedział tam dowódca żandarmerii, który patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Co ty tu robisz zwiadowco?
- Przyszłam po informacje o zamieszkaniu DiDi Welaros.
- A masz pozwolenie?
- Owszem mam.
Wyjęłam z kieszeni kurtki małą kartkę, którą podałam dowódcy. Przez chwilę czytał co jest na niej napisane i po przeczytaniu zamarł. Oddał mi kartkę i podał inną, na której było napisane gdzie mieszka DiDi. Oddałam ją i wyszłam z Silver z pokoju.
- Co było na tej kartce?!
- Było na niej pozwolenie, którego używałam przez cały ten czas.
- A od kogo ty je masz?
- Od dowódcy zwiadowców.
- No tak mogłam się tego spodziewać. Po co w ogóle chciałaś wiedzieć gdzie mieszka DiDi?
- Bo teraz pójdziemy do niej.
- Ja też?!
- No przecież po to tu do ciebie przyszłam!
- W ogóle czemu tak nagle chcesz się z nami spotkać?
- Zobaczysz, mam dla was ważną wiadomość.
Podczas naszej podróży wpatrywała się we mnie jak w osobę podejrzaną o morderstwo co mnie całkiem rozbawiło. Wreszcie dotarliśmy do domu DiDi, który był całkiem dużym gospodarstwem. Zapukałam do drzwi, a w nich ukazał mi się we własnej osobie DiDi. Najpierw przytuliła mnie mocno, a potem chciała przytulić Silver, ale gdy już biegła ją przytulić Silver odsunęła się, a DiDi wylądowała na ziemi.
- Silver!
Byłam nieco zła na Silver że tak ją potraktowała.
- No co? Nie lubię się przytulać.
Po tych słowach zdałam sobie sprawę że to już nie ta sama Silver co kiedyś. Jest teraz zimna i traktuje nas jak wrogów. Jednak to nie przeszkodziło mi w moim dobrym humorze.
- Dziewczyny spotkałyśmy się tutaj, ponieważ chciałam wam coś powiedzieć.
- Wychodzisz za mąż?!
Tymi słowami DiDi przesadziła!
- Nie DiDi!!!
- A więc o co chodzi?
- Dzisiaj oznajmiono mi że jestem w oddziale kaprala Leviego!
- Gratuluję Dizzy!
DiDi jeszcze raz mocno mnie przytuliła tym razem tak że aż brakowało mi oddechu.
- Juhu.
Silver widać było że nie wyglądała na zadowoloną.
- Czyli tylko po to nas tu ściągnęłaś?!
- Tak.
W jej oczach widać było gniew.
- Wiesz, w takim razie więcej mnie nigdzie nie wyciągaj!
Wyszła kierując się w stronę muru Sina zostawiając nas same.
- Chyba nie jest zadowolona.
Gdy to powiedziałam DiDi pocieszyła mnie mówiąc że jest po prostu przepracowana i lepiej jej nie przeszkadzać. Po tych słowach pożegnałam się z DiDi i wróciłam do siedziby zwiadowców.
------------------------------
Hej! Przepraszam że nie wrzuciłam wczoraj rozdziału, ale miałam urwanie głowy i nie miałam kiedy wejść na laptop T-T Chętnie bym wam napisała coś więcej, ale po pierwsze: nie mam o czym (moje życie jest takie nudne T-T), po drugie: na pewno nie interesuje was to co się u mnie dzieje. Może następnym razem jeśli będziecie chcieli to trochę wam popiszę ;) To wszystko na dziś! Miłego czytania!
CZYTASZ
(SnK) Droga do szczęścia
FanfictionW tej historii pokaże wam jak żyła w Shingeki no kyojin (Atack on titan) moja bohaterka Dizzy Denck.