11.Oczekiwana odpowiedź

248 26 0
                                    

Następnego dnia po zbiórce gdy już chciałam iść na stołówkę w pewnym momencie zatrzymał mnie generał Erwin i cicho powiedział:

- Po śniadaniu, na placu czeka na ciebie Levi. Ma dla ciebie ważną wiadomość.

- Rozumiem.

Puścił mnie i poszłam na stołówkę. Ciekawiło mnie jaka wiadomość ma dla mnie Levi. Po śniadaniu wyszłam na plac gdzie spotkałam już czekającego na mnie kaprala.

- No nareszcie przyszłaś.

- Rozumiem że ma pan dla mnie ważną wiadomość?

- W rzeczy samej.

- Więc co to za wiadomość?

- Słuchaj, pamiętasz że przy przebywaniu przy tobie robiliśmy notatki prawda?

- Tak

- Były nam potrzebne żeby porównać do, którego oddziału będziesz lepiej pasować.

- Rozumiem.

- No więc porównaliśmy nasze notatki i wynik jest decydujący.

Nie mogła się doczekać kiedy mi to powie!

- Dizzy Denck zostałaś oficjalnie przyjęta do oddziału kaprala Leviego, gratuluję.

Po słowach Leviego chciałam płakać ze szczęścia, ale przypomniało mi się że łzy dopiero jak będę sama.

- Bardzo dziękuję za przydzielenie mnie do tego oddziału. To dla mnie zaszczyt być w pańskim oddziale.

- No dobrze, możesz już iść.

- Tak jest!

Wróciłam do głównego budynku. Stanęłam na środku korytarza i rozejrzałam się czy nikogo nie ma. Gdy zobaczyłam że jestem sama uśmiechnęłam się i zaczęłam płakać z radości nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Z uśmiechem i łzami w oczach pobiegłam do pokoju żeby wyrazić moją radość na kartce. Narysowałam kolejny rysunek, na którym byłam ja z oddziałem Leviego. Jednak chciałam się podzielić tą wiadomością i innymi. Wybiegłam z pokoju i pobiegłam do generała Erwina. Na szczęście był tam gdzie oczekiwałam.

- Przepraszam że przeszkadzam generale, ale czy mogłabym....

Uzyskałam to co chciałam i pobiegłam do stajni.

Nie dobiegłabym więc wzięłam mojego konia i pojechałam za mur Sina. Dojechałam do siedziby żandarmerii i stanęłam przed głównym budynkiem.

- Stój nie masz prawa tu przebywać zwiadowco!

Zaczepił mnie strażnik, ale miałam przy sobie „dowód" na to że mam prawo tu przebywać...

Po pokazaniu mu „tego" wpuścił mnie i pobiegłam na ich plac. Spotkałam tam kogoś kogo chciałam.

- Cześć Silver!

Odwróciła się i spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Wyciągnęłam ręce by ja przytulić, ale nie wyglądała jakby była zadowolona z mojej wizyty.

- Dizzy?! Co ty tu robisz?

Mimo jej humoru ja wciąż nie mogłam przestać się uśmiechać.

- No co, nie cieszysz się z mojej wizyty?

- Ale jak ty tu weszłaś? Nie jesteś uprawniona!

- A właśnie że jestem. No chodź musisz mi pokazać gdzie jest twój dowódca.

- Po co?

- Zobaczysz.

Z niechęciom zaprowadziła mnie przed drzwi, za którymi był jej dowódca.

- No to wchodzimy.

- Czekaj co chcesz zrobić?!

- Zobacz.

Otworzyłam drzwi i pewna siebie weszłam do pokoju. Siedział tam dowódca żandarmerii, który patrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Co ty tu robisz zwiadowco?

- Przyszłam po informacje o zamieszkaniu DiDi Welaros.

- A masz pozwolenie?

- Owszem mam.

Wyjęłam z kieszeni kurtki małą kartkę, którą podałam dowódcy. Przez chwilę czytał co jest na niej napisane i po przeczytaniu zamarł. Oddał mi kartkę i podał inną, na której było napisane gdzie mieszka DiDi. Oddałam ją i wyszłam z Silver z pokoju.

- Co było na tej kartce?!

- Było na niej pozwolenie, którego używałam przez cały ten czas.

- A od kogo ty je masz?

- Od dowódcy zwiadowców.

- No tak mogłam się tego spodziewać. Po co w ogóle chciałaś wiedzieć gdzie mieszka DiDi?

- Bo teraz pójdziemy do niej.

- Ja też?!

- No przecież po to tu do ciebie przyszłam!

- W ogóle czemu tak nagle chcesz się z nami spotkać?

- Zobaczysz, mam dla was ważną wiadomość.

Podczas naszej podróży wpatrywała się we mnie jak w osobę podejrzaną o morderstwo co mnie całkiem rozbawiło. Wreszcie dotarliśmy do domu DiDi, który był całkiem dużym gospodarstwem. Zapukałam do drzwi, a w nich ukazał mi się we własnej osobie DiDi. Najpierw przytuliła mnie mocno, a potem chciała przytulić Silver, ale gdy już biegła ją przytulić Silver odsunęła się, a DiDi wylądowała na ziemi.

- Silver!

Byłam nieco zła na Silver że tak ją potraktowała.

- No co? Nie lubię się przytulać.

Po tych słowach zdałam sobie sprawę że to już nie ta sama Silver co kiedyś. Jest teraz zimna i traktuje nas jak wrogów. Jednak to nie przeszkodziło mi w moim dobrym humorze.

- Dziewczyny spotkałyśmy się tutaj, ponieważ chciałam wam coś powiedzieć.

- Wychodzisz za mąż?!

Tymi słowami DiDi przesadziła!

- Nie DiDi!!!

- A więc o co chodzi?

- Dzisiaj oznajmiono mi że jestem w oddziale kaprala Leviego!

- Gratuluję Dizzy!

DiDi jeszcze raz mocno mnie przytuliła tym razem tak że aż brakowało mi oddechu.

- Juhu.

Silver widać było że nie wyglądała na zadowoloną.

- Czyli tylko po to nas tu ściągnęłaś?!

- Tak.

W jej oczach widać było gniew.

- Wiesz, w takim razie więcej mnie nigdzie nie wyciągaj!

Wyszła kierując się w stronę muru Sina zostawiając nas same.

- Chyba nie jest zadowolona.

Gdy to powiedziałam DiDi pocieszyła mnie mówiąc że jest po prostu przepracowana i lepiej jej nie przeszkadzać. Po tych słowach pożegnałam się z DiDi i wróciłam do siedziby zwiadowców.

------------------------------

Hej! Przepraszam że nie wrzuciłam wczoraj rozdziału, ale miałam urwanie głowy i nie miałam kiedy wejść na laptop T-T Chętnie bym wam napisała coś więcej, ale po pierwsze: nie mam o czym (moje życie jest takie nudne T-T), po drugie: na pewno nie interesuje was to co się u mnie dzieje. Może następnym razem jeśli będziecie chcieli to trochę wam popiszę ;) To wszystko na dziś! Miłego czytania!


(SnK) Droga do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz