Rozdział 12

72 10 0
                                    

Kolejny raz jak się obudziłam byłam w łóżku Maksa. Jego nie było w pokoju, a za oknem świeciło słońce. Wstałam i poszłam do kuchni, gdzie ujrzałam Maksa w długich, czarnych spodniach, na boso, bez koszulki, z lekko mokrymi włosami i ze słuchawkami w uszach, który coś przyrządzał. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Max obrócił się z uśmiechem. Wyjął słuchawki i zaprowadził mnie do stołu.

-Siadaj i jedz.

-Muszę?

-Tak. Nie lubisz omletu?

-Może być- i zaczęłam jeść. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaka byłam głodna-Pyszne. Max zapomniałam ci powiedzieć. Jestem umówiona dziś na paznokcie.

-Wiem. Twoja mama mi mówiła. W plecaku masz kilka rzeczy.

-Kochany jesteś. Skąd wczoraj wieczorem wiedziałeś co powiedziałam po francusku?

-Nie wiedziałem. Skąd się wzięło to zainteresowanie tym językiem u ciebie?

-Hmmm. Trudno powiedzieć. Chyba przez piosenkę Indili.

-Powiesz mi dziś o śnie? Chciałbym wiedzieć jak bardzo realnie mnie i innych widzisz. I co następnym razem będę mógł dla ciebie zrobić?

-Na opowiadanie snu daj mi trochę czasu, aby się zabrać za to. Bardzo realnie. Tak jakby się to działo naprawdę. Nic. Dać mi wyjść i patrzeć w niebo.

-Ok. Jak będziesz gotowa to powiesz. Zaczekam.

Poszłam wziąć prysznic i założyć czyste ubranie. Potem poszliśmy na spacer, potrzebowałam tego nawet bardzo.

-Dobra. Tylko nie przerywaj. Tylko tego od ciebie oczekuje. W śnie jestem starszą wersją siebie. Jestem na studiach prawniczych, choć tego nie chcę. Pewnego dnia widzę ciebie i od razu się w tobie zakochuję. Po kilku dniach zapraszasz mnie na randkę. Zgadzam się. Po kilku randkach proponujesz, abyśmy pojechali nad morze. Nie myśląc zgadzam się. Przyjeżdżasz po mnie i wieziesz jakąś nieznaną drogą. Usypiam a jak się budzę jesteśmy na miejscu. Podchodzą do mnie jacyś ludzie i mnie zabierają. Jestem przetrzymywana w jakiejś celi. Torturujecie mnie, bo chcecie informacje na czyiś temat a ja nawet tej osoby nie znam. Ty stoisz na czele tej mafii albo grupy. Po kilku dniach zaprowadzili mnie do jakiejś sali ty już czekałeś. Przypięli mnie do krzesła, a ty pokazałeś, aby kogoś wprowadzić. Wprowadzili mamę, tatę i Sebastiana. Powiedziałeś, że jeśli nadal nic nie powiem na temat jakiejś Bernadetty to ich zabijesz. Tyle, że ja nigdy tego imienia nie słyszałam. Zaczynasz od mamy. Zabijasz po kolei, czekając tylko czy się złamię i coś wreszcie powiem. Potem mnie budzisz. Resztę znasz. Masz też wyjaśnienie czemu nie chciałam się przytulić do ciebie.

Zapadła cisza. Max nic nie mówił, miał tylko dziwny wyraz twarzy jakby się nad czymś poważnie zastanawiał.

-Boże. Wiesz, że w rzeczywistości nigdy bym tak nie zrobił?-zapytał wystraszony
.
-Wiem, dlatego później sama się w ciebie wtuliłam.

-Może powinnaś komuś powiedzieć?

-Powiedziałam tobie, powiem Ninie i na tym koniec.

-Jak chcesz.

-Max? Wróciło do mnie wspomnienie z dzieciństwa.

-Jakie?-znowu go wystraszyłam.

-O dziadkach. Ja wiem, że oni żyją, ale nie mamy kontaktu od jakiś 10 lat. Mieszkamy przy tej samej ulicy. Ja ich widzę. Nawet często.

-Czego dotyczy to wspomnienie?

-Jak byłam z dziadkiem na rybach i jak jedną złapał, dał mi ją na ręce, a ja ją wypuściłam. Cała się jakby nadmuchała i wystawiła kolce. Nie wiem co to za ryba, ani gdzie to było.

-Spokojnie. A teraz chodź, bo się spóźnisz na paznokcie.

~~~

Pojechałam zrobić paznokcie. Po kilku godzinach wróciłam do Maksa i mu je pokazałam.

-Śliczne-powiedział.

-Dzięki - i przytuliłam się mocno do niego.

Colourful eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz