Tak jak powinno byc!/Poczatek

5.8K 244 16
                                    

Juz jutro mialy zaczac sie ferie swiateczne, a Hermiona nadal nie miala pojecia co powinna zrobic. Jedno bylo pewne nie miala zamiaru jechac do Nory, z przyjaciólmi, z powodu Ronald'a. "Nie ma co kabinowac, po prostu zostane w Hogwardzie."- Postanowila po czym zwlekla sie z lózka. Nie miala zajec wiec zastanawiala sie jak spedzic wolny czas. Moze cos poczyta? Uznajac to za swietny pomysla zsunela sie z poscieli i poszla najpierw pod prysznic, gdy sie juz osuszyla, nalozya na siebie zwykle czyrne spodnie dresowe i biala bokserke. Po chwili siedziala na kanapie w pokoju wspólnym prefektów, popijajac goraca czekolade.  Jednak nie mogla sie skupic na ksiazce, poswieconej niejwiekszym czarodzieja swiata. Nadal tkwiac na tym samym akapicie, westchnela ciezko. Za duzo trodk opanowalo jej umysl przez co nie mogla pozwolic sobie na skupienie. To o czym rozmyslala, bylo oczywiste. A raczej to o KIM rozmyslala... Draco Malfoy. Nie mogla przez tego Slizgona sie  skacetrowac. Mysli o nim nie dawaly jej spokoju. Jedno pytanie nurtowalo ja, ze szczególnym natrectwem. Mianowicie: Czy wszystko co powiedzial mial serio na mysli?

Dziewczyna nie wiedziala, co o nim sadzic. Niby czula sie wykorzystana, ale... Wlasnie! Ale co? Czy to co jej ostatnio powiedzial bylo w stu procentach prawdziwe? Po mimo wszystkiego co sie po miedzy nimi wydarzylo, ona odnosila wraznie jakby mu na niej zalezalo. Gdyba tak nie bylo to czy serio uratowalby ja z rak tych dwóch smierciozerców?  Na mysl o tym wspomnieniu mimowolnie przeszedl ja dreszcz. Ale on jej pomógl. Czy bylo to spowodowane, tym ze nadal potrzebowal jej pomocy? W koncu szafka nie dzialala tak jak trzeba. Chyby, ze on chcial bysmy sie tam znalezli... Ale po co? I czemu nie pozwolil mi zginac? Za duzo klebilo jej sie w glowie. Ale jednk nie mogla sie ich pozbyc.

Draco, rowniez rozmyslal, bawiac sie w dloniach swoja rózdzka. Nie byl na sniadaniu, z braku apetytytu. Przeciez zawsze mógl po prostu zawolac skrzata, gdyby zglodnial. ALe te raz i tak nie mialo to dla niego wiekszego znaczenia. Jego glowa nie chciala wyrzucic z siebie mysli o przemadzalej Gryfonce. Kazda z prób, konczyla sie rozczarowaniem. Dlaczego on tyle o niej myslal?! Przeciez to DRACO MALFOY! Ksiaze Slytherin'u! Arsystokrata najwyzszego szczebla. Dumna chluba swiata czarodziejów. Nawet nie powinien mysleec o tej szl...szl...szz... Cholera! Nawet w myslach bal sie, ze mógl by ja skrzywdzic. Jak bardzo niedorzecznie moglo to brzmiec?! Bardzo, bardzo. "Jestes zalosny!"- Syknal sam do siebie w myslach. Jest jego slaboscia, az go to tak irytowalo. Nie chcial by skaczyl jak jego kuzynka, zawsze byla usmiechnieta. Ale wszystko sie zmienilo po utracie jej drugiej polówki, wszystko sie zmienilo, oddalila sie od bliskich. Nigdy sie nie usmiechala. Byla oschla i zimna. Jak... On sam. Skaczyla jak on, choc jego nie dosegla tragedia. No mozna tak to ujac, nie liczyc tortur i samego faktu w jaki sposób prowadzi swoje zycie. Jedynie matka byla dla niego oparciem, nie mógl ja winic, tego ze zakochala sie w podlym czlowieku. Nienawidzil ojca, winil go za wszystko. Byli teraz w niebezpieczenstwie, wszyscy cala jego rodzina. I to wszystko przez niego. Przeciez gdyby nie Malfoy Senior, to Draco nie musialby teraz siedziec  po uszy w bagnie, jakim jest bycie smierciozerca. Do jego roli nalezalo bardzo wazne zadanie. Nie chce miec wiecej krwi na rekach wiec zrobi wszystko co w jego mocy, by sobie poradzic z wazniejszymi kwestiami. W koncu Johanna nie jest tu bez powodu. Jego rozmyslenia przerwal rozmazony Diabel, który pograzal sie w monologu, o pieknej kuzynce Dracon'a.

-...I do tego jest taka piekna...!- Smok wywrocil oczami.

-No raczej Zabini, w koncu jest ze mna spokrewniona.- Parsknal oschle. Blasie zerwal sie na rowne nogii.

-Serio?A czemu ja nic o tym nie wiem?-Spytal z wymalowanym zaskoczeniem na twarzy.

-Bo nikt cie nie poinformowal.- Odpowiedzial urywajac temat.

-Oj co ci jest?- Zapytal po czym skarcil sie w duchu za to pytanie. Czy to nie bylo oczywiste?-  Daj spokój po prostu idz z nia poga...

-Myslisz, ze nie próbowalem?- Przerwal mu, opadajac bezsilnie na lózko.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz