Hermiona spojrzała na swojego przyjaciela zszokowana. Tyle działo się w jego głowie. Nie zauważyła nawet jak bardzo pogrążył się w rozpaczy, po "wypadku" jego dziewczyny. Co z niej za przyjaciółka, skoro nie dostrzegła tych zmian? Był ponury, wiecznie smutny i zamyślony. Ale najdziwniejsze było to, że nie odzywał się ani słowem do nikogo, przez co jego głos wydaje się być obcy i zachrypnięty. A do tego gdy już się odezwał... Jego słowa, wyrażały niesamowity ból i pustkę. Miał się czego obawiać oni wszyscy mieli. Mogli ją stracić bezpowrotnie, ale czy siedzenie i użalanie się nad sobą w czymkolwiek by jej pomogło? Przesunęła się do niego i go przytuliła. Tylko w ten sposób może pokazać mu jaki ona przeżywa to wszytko. Daje mu do zrozumienia, że jest z nim.
-Ja też się boje, Harry. - Szepnęła cicho. Drgnął na jej słowa. - Nie traktuj tego jak pożegnanie, tylko jak przywitanie. - Jak kolwiek naiwnie to brzmiało, to jednak wywołało na twarzy Wybrańca, marną imitacje uśmiechu. Tak dawno tego nie czuł... Tej oklepanej wersji wymuszonej, pseudo radości. Coś jednak się w tym kryło. Wstał, pociągając za sobą przyjaciółkę, w górę. Spojrzała na niego zdziwiona, ale cieszyła się. Spodziewała się co teraz miał w zamiarze Harry.
-Pójdę się z nią przywitać. - Powiedział pewnym siebie tonem, dając jej do zrozumienia, że nie ma zamiaru dać się stłamśić fali smutku.
-Mam iść z tobą? - Pokiwał przecząco głową i przytulili się po raz kolejny, i odszedł zostawiając swoją przyjaciółkę na mrozie, a sam udał się od razu w kierunku skrzydła szpitalnego. Jego szata ocierała się o nogi, które cały czas były w ruchu. Szedł, jak najszybciej niemal biegł, by po chwili znaleźć się przed skrzydłem szpitalnym. Zawachał się chwilę nim nacisnał nie pewnie na klamkę. Spojrzał się na jedyne zajęte łóżko, które stało prawie na końcu sali. Podchodził do niej z początku wolno, jakby obawiając się czegoś, w końcu zaczął przyśpieszać kroku. Padł przed jej łóżkiem szlochając. Jej blada twarz nie wyrażała nic, leżała na wpół martwa. Jej oczy były zamknięte a powieki jaki i usta śine. Rude niemal ogniste włosy, teraz wydawały się pozbawione blasku. Jęknął cicho... Złapał ją za rękę, była taka chłodna. Co miał teraz zrobić rozmawiać z nią? Nawet nie wie czy ona go usłyszy. Westchnął, tak stęsknił się za jej widokiem. Wyczarował sobie krzesło, i usiadł obok niej nadal trzymając ją za rękę.
Z punktu widzenia, Ginny:
Mrok spowija moje ciało, czuje jak drętwieje. Tonę, a on mnie nie ratuje. Wiem, że kiedyś zrobiłby dla mnie wszystko, ale teraz nie słysze go nie mam pojecia gdzie mógłby być, nie wiem jak wygląda. Ale widzę coraz więcej obrazów ludzi. Mój umysł podsuwał mi zdjęcia innych, nie znam ich, nie kojarzę. Przed zamkniętymi oczmi mogają mi różne postacie. Gdy widzę ich roześmiane twarze, czuje jak ogarnia mnie ciepło. Wszyscy są do siebie tacy podobni, rude włosy, i uśmiechy na twarzach. Tylko ta jedna dwójka wydaje się inna. Dziewczyna o kręconych długich lokach, i niesamowitym błyskiem w oczach. Skąd ją znam? Nie mam pojecia, ale wiem, że jest dla mnie ważna. I druga osoba... Chłopak o szmaragdowych oczach, czuje jak przechodzi mnie przyjemny dreszcz. To on. Jego oczy patrzom na mnie z nie skrywaną miłością. To jednak nic nie zmienia, bo te krótkie urywki wspomnień, szybko znikają. Jego twarz blednie, a ja nie potrafie na powrót ją przywołać. Wszystko odchodzi w dal, a ja słysze dochodzący z daleka szloch. Tym razem ciemność, która mnie woła nie ma zamiaru mi darować. Porywa moje ciało w swoje odmęty, karci mą duszę. Tym razem ten mrok, który mnie spowija, pochłania mnie całkowicie, gęstnieje, a ja nie mogę się wyrwać. Zaczynam panikować, ale nie daje się, walcze by zaczerpnąć jeszcze trochę tchu. To nic nie daje, coraz trudniej mi złapać odddech. Nic już nie czuje. Pochłania mnie, pochłania mnie coraz bardziej... I wtedy ktoś łapie mnie za rękę. I ten jeden dotyk, ratuje mnie przed, osunięciem się w otchłań śmierci. To on. I ja to wiem. Jednak jestem dla niego ważna a mu nic nie jest, kimkolwiek jest. Dlaczego nie potrafie stwierdzić nic wiecej. Jest przy mnie a to mi wystarczy. Chciałabym coś mu powiedzieć, odezwać się. Odwzajemnić ueścisk jego dłoni, ale nie potrafie. Jestem zmęczona walką z ciemnością, która poniekąd nadal rozgrywa się w moim ciele. Ale wtedy słysze jego głos, spowity smutkiem, i nieopisanym bólem.
CZYTASZ
Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!
FanfictionUczucie które nigdy nie miało prawa zaistnieć. Hermiona i Draco Nikt się nie spodziewał, że z czasem połączy ich więź. Draco prosi znienawidzoną przez siebie Gryfonkę o pomoc. Ta z początku nie chętnie podchodzi do całej sytuacji, jednak po dłuższ...