Jeśli Mam Zginąć To Właśnie U Twojego Boku

3K 162 39
                                    

           Porywisty wiatr targał jej kasztanowymi włosami, w różnych kierunkach. Bawiąc się nimi. Już dawno oczyściła umysł z natarczywych myśli. Czuła w swojej ręce, zimną dłoń Dracon'a,  który w tym momencie patrzył w dół na rozciągający się pod nimi widok słonych wód. Wzięła głęboki oddech dając ponieść się swoim zmysłom, zapoachowi solnej wody. Patrzyła na wschodzące słońce,  zwiastowało one nowy dzień. Dzień, który dopiero miał się rozpocząć... Zawsze myślała o czymś takim jak o nadzieji, nowy dzień w którym może się wszystko zdarzyć. Coś co dopiero będzie  mieć miejsce. Coś na co ma się wpływ. Nowy dzień o którym ty decydujesz. Jakież to było mylne stwierdzenie. Zwłaszcza tego dnia. Zwłaszcza gdy ten dzisiejszy dzień,  w tak dziwny sposób napawał ją  strachem. Bała się tak strasznie się bała,  tego co może się zdarzyć... Uścisk na jej dłoni stał się mocniejszy. Spojrzała lekko w górę na jej towarzysza. Jego szaroniebieskie oczy wpatrzone były w jej osobę. Nigdy nie śniło jej się,  że on kiedykolwiek spojrzy na nią w taki sposób. Jej ciało przyszedł przyjemny dreszcz. Wiedziała, że w tych oczach była w stanie utonąć głębiej, niż w niejednym z oceanów.

- Nigdy Ci tego nie mówiłem.. - Zaczął powoli,  jakby starannie odbierał słowa. Założył jej z niesfornych kosmyków za ucho.- Jeśli mam zginąć to właśnie u twojego boku.- Poczuła jak serce wali jej szybciej. Nie usłyszała od niego, że ją kocha. Nie potrzebowała tego. To jedno zdanie wypowiadane akurat przez niego,  było warte więcej niż jakiekolwiek miłosne wyznania. - Tylko ciebie chce, Granger.

- A ja tylko ciebie chce, Malfoy. - Uśmiechnął się. To był jeden z jego najdelikatniekszych uśmiechów jakie widziała. Zbliżyła się do niego, na tyle by stali przodem do siebie. Położył jej dłoń na policzku, drugą nadal trzymając ją za rękę. Stanęła na palcach, by móc go pocałować. To było w tym momencie tyle co nic,  a jednak oznaczało dla nich wszystko.

***

- Objecaj, że zostaniesz. - Powiedział z nadzieją w głosie. Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Jej spojrzenie ugieło się pod natarczywych wzrokiem wybrańca. - Ginny? Obiecał mi to, proszę. - Dodał błagalnym tonem, jednak jego ukochana nic nie odpowiedziała. Na chwilę obecną nie była w stanie. Jedyne co jej w tym momencie zostało,  to nie przerwane wpatrywanie się w zielone tęczówki jej narzeczonego. Miał mętlik w głowie. Cieszył się, że przynajmniej Hermiony tu nie ma, jest gdzieś daleko. Bezpieczna zdala od tego co będzie miało miejsce tutaj. Jednak jego kochana Ginny jest nadal tutaj. Tak bardzo się o nią bał. Nie mógł pozwolić jej walczyć. Ujął jej twarz w dłonie, delikatnie całując w czoło. - Nie chce cie stracić.

- Wolisz pozwolić,  bym to ja straciła ciebie. - Skwitowała z goryczą. Wiedziała, że nie powinna,  że to nie jest winą Harrego. Wiedziała, że bym to cios poniżej pasa, bo on nie opuściłby jej z własnej woli. Jednak w owej chwili panował w niej tak głęboki żal i gorycz,  że nie zważał na słowa, które niosły za sobą tyle niodgadnionych prawd. - Nie chce cie zostawić, chowając się przy tym jak ostatni tchórz. Zapominasz, że ja również jestem w Gryffindor'ze. Jeśli mam zginąć,  to właśnie u twojego boku.

-Masz rację, nie mogę od ciebie wymagać,  że zostaniesz tutaj bezpieczna,  dając walczyć innym. - Uśmiechnął się słabo.-Jednak warto było spróbować. - Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Pożałowała ho delikatnie,  następnie obejmując go w tali. Wtuliła się w jego tors, dając się ponieść jego zapachowi. Bała się,  jednak duma  nie pozwalała jej chować się z dala od miejsca walki. Kim by była gdyby pozwoliła umierać innym na polu bitwy,  gdy ona siedziała czekając aż wszystko dobiegnie końca. Odsunął się lekko od niej, by móc po raz kolejny dotknąć jej ust. Utonął w pocałunku,  który dla nich obojga zdawał się trwać wieczność,  i jednocześnie najkrótszą chwilę. Nie zdawała siebie sprawy kiedy, Harry wyciągnął różdżkę. Czuła,  że to co jej przekazywało jego ciało, było niczym uczucie żalu,  mieszanego z wyrzutami sumienia. Nie rozmyślała nad tym, dlaczego miała by? Gryfów odsunął się niespodziewanie na długość jej ramienia. W jego oczach kryło się obrzydzenie,  do samego siebie. Pewny swojej racji, wycelował koniec różdżki w dziewczynę. Ginny nie spodziewała się takiego potoku wydarzeń. Jej spojrzenie było pełne bólu i miłości. Nie mógł dłużej patrzeć w jej oczy. Odwrócił wzrok.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz