Jesteś Moim Koszmarem

12K 489 25
                                    


  Zabini, nie przejął się, widząc Gryfonkę w drzwiach. Ta jak sparaliżowana, spoglądała na niego niepewnie, jakby bała się wejść, bo mógłby się na nią rzucić.
Malfoy patrzył na całą sytuację z dystansem. Wiedział, że reakcja dziewczyny jest zbędna, choć w duchu sądził, że to Blaise zachowuje się nieodpowiednio, jak ostatni kretyn, paradując w samym ręczniku.
Ku zdziwieniu Ślizgona, dziewczyna zwinnie wyminęła Zabini'ego i weszła do swojego pokoju, ignorując całą zaistniałą sytuację.

Wzięła szybki prysznic wspólnej łazience. Gdy już była gotowa do spania, szybko wskoczyła do łóżka. Jej powieki stały się ciężkie, co sprawiło, że niemal natychmiastowo poddała się zmęczeniu, odpływając w błogi sen. Młody arystokrata nie miał tyle szczęścia, od paru dni śniły mu się same koszmary, które były coraz bardziej uciążliwe. Zwłaszcza jeden męczył go nieustannie, wprawiając go w ponury nastrój. Również tej nocy nawiedził go intensywniej niż zwykle.

Był w ciemnym pokoju, ledwo widząc swoje dłonie, machnął różdżką, by oświetlić mrok czający się w najmniejszych zakamarkach. Nie znał tego miejsca, ale nie to było ważne. Na podłodze przed nim leżała ledwo oddychająca dziewczyna. Jej brązowe loki były rozsypane na posadzce z ciemnego drewna dębu. To nie to jak wyglądało ciało dziewczyny, które z każdej strony pokryte było bruzdami i sińcami, zwróciło uwagę Dracona. To, co tak rzuciło mu się w oczy, były tęczówki, w kolorze płynnej czekolady. Błagające spojrzenie, które przyprawiało chłopaka, o szybsze bicie serca.

-Czyń swoją powinność. - oziębły głos, który sprawiał, że arystokrata czuł, jakby w pokoju temperatura niebezpiecznie spadła. Malfoy odwrócił się, napotykając spojrzenie pustych oczu ojca. Bo któż by inny? Junior przywrócił swoją maskę obojętności, kierując różdżkę w kierunku ofiary. Zaczął jej męki, a teraz je skróci. Wystarczyłoby, gdyby wypowiedział dwa proste słowa. Słowa, które zakończyłyby jej życie.

-Avada Kadavra. - Szepnął, jakby tylko on miał usłyszeć tę formułkę, po czym odwrócił wzrok. A krzyk wydobył się z jego ust, równając się z przeraźliwym krzykiem jego ofiary.

Obudził się z duszą na ramieniu i sercem kołatającym tak głośno, że sam jego dźwięk sprawiał mu ból. Spojrzał na sąsiednie łóżko, jego przyjaciel nawet nie drgnął, leżąc na brzuchu, pochrapując cicho z otwartymi ustami. Draco był zdziwiony, jak głęboko potrafił drugi Ślizgon spać. Nie wszyscy jednak mieli tak mocny sen, jak Zabini.

***


Hermione obudził, straszny krzyk, który skończył się tak szybko, jak tylko się zaczął. Wstała błyskawicznie, zapominając o swoim dotychczasowym zmęczeniu, pośpiesznie kierując się w miejsce, z którego dobiegał wcześniejszy dźwięk. Otworzyła drzwi od sypialni Ślizgonów. Weszła prędko do środka, napotykając zdziwione spojrzenie Dracona. Trzymała różdżkę w górze, gotowa rzucić zaklęcie, jeśli nadejdzie taka potrzeba. Była z Gryfindoru, co było równoznaczne, z tym że posiadała wielkie pokłady odwagi. A cóż mogłoby być bardziej odważne, od wejścia do sypialni odwiecznego wroga? Chłopak spojrzał na nią pytająco, w jego oczach kryło się coś, czego dziewczyna nie była w stanie rozszyfrować. Draco zdając sobie sprawę z sytuacji, przybrał znaną mu obojętność na twarz. Jego oczy wydawały się świecić w mroku nocy, co nie uszło uwadze brunetki. Gryfonka przyjrzała mu się dokładnie. Siedział na łóżku, bez swojej kołdry, która teraz leżała na podłodze. Hermiona zauważyła, że jego piżama składa się jedynie ze zwykłych spodni dresowych. Nie miał na sobie koszulki, widziała dokładnie zarys jego mięśni brzucha i ramion. W istocie jest bardzo dobrze zbudowany, lecz bez przesadyzmu. Granger machnęła różdżką, zapalając lampkę przy łóżku znienawidzonego arystokraty.

-Nie na za dużo sobie pozwalasz, Granger? - nie spuszczał z niej wzroku, jakby od tego zależało jego życie.

-Odezwał się nędzny arystokrata, który próbował zbudzić pół Hogwart'u. - prychnęła, odwzajemniając jego uporczywe spojrzenie. Nie odpowiedział jej, nadal się jej przyglądając.
Dziewczyna przez moment spojrzała na drugiego Ślizgona śpiącego jak gdyby nigdy nic obok. Wywróciła oczami, wracając wzrokiem do rozmówcy.

- On nie należy do tej połowy. - powiedział.

- Zorientowałam się. - odparła, ocierając ze zmęczenia oczy dłonią. 

- Do rzeczy, po co tu przyszłaś?- skrzyżowała ręce na piersi, tym samym uwydatniając swój biust. Nie umknęło to uwadze Ślizgona, który przypatrywał się jej ruchom.


- Jako prefekt naczelna, przyszłam sprawdzić, czy wszystko w porządku. - odpowiedziała oschle. Sama nie zdawała sobie sprawy, iż potrafi się do kogoś zwrócić w tak bezuczuciowy i oziębły sposób.

- Tak? - zapytał, nie okazując żadnych emocji.

- Tak- odparła bez zastanowienia, kierując się powoli do drzwi. Jego głos zatrzymał ją w momencie, gdy już miała sięgać klamki.

- A co tutaj robisz, jako Hermiona Granger? - Jego głos nie okazywał żadnych uczuć. Gryfonka często dochodziła do wniosku, że Malfoy już dawno się ich wyzbył.

- Wychodzę. - Odpowiedziała cicho i spokojnie. Wyszła z ich pokoju, zostawiając Draco na pastwę własnych myśli. On siedział tak, jak ona go zostawiła, nie mogąc się uspokoić. Rozmowa z Gryfonką jeszcze bardziej wyprowadziła go z równowagi. To ona pokazała się w jego koszmarze, i to ona była jego ofiarą. Zwlekł się z posłania, kierując się do łazienki. Przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze i zdziwił się jak dużo można z wyrazu jego twarzy, wyczytać.

***


Nowy dzień powitał Hogwart, ciemnymi chmurami. Pani prefekt naczelna po dziwnej sytuacji ostatniej nocy, nie mogła ponownie zasnąć, choć dopadało ją zmęczenie. Wstała więc wcześniej niż zwykle, z postanowieniem załatwienia porannej toalety przed Ślizgonami. Niestety, nie miała tyle szczęścia. Przy drzwiach do łazienki stał Zabini, krzycząc, że niedługo wyważy je jakimś zaklęciem. Wyglądał komicznie oczywiście, uwadze dziewczyny nie umknął fakt, iż Ślizgon nie pofatygował się założeniem koszuli albo chociaż spodni.

- Na litość boską, Zabini! Czy ty zawsze musisz łazić na wpół nagi? - wzdychnęła Gryfonka, z poirytowaniem. Na dźwięk jej słów podskoczył zaskoczony. I przyjrzał jej się dokładnie. Jego twarz wykrzywił szyderczy uśmiech.

- Panno Szlamo, chyba nie chciałabyś wyjść na hipokrytkę? Śmiem sądzić, iż twój strój również jest... Nie pełny. - Wyszczerzył zęby w aroganckim uśmieszku, długo omiatając Gryfonkę spojrzeniem ciemnych oczu. Zdezorientowany spojrzała na swój strój i zrozumiała. Jej piżama składała się z długiej białej koszulki z logo Spider-Mana i wełnianych skarpetkach za kostkę, które kupiła w trakcie wypadu na narty z rodzicami w zeszłym roku. O Boże! Czy to oznacza, że tak ubrana była w trakcie rozmowy z Draco? Gdy obudził ją ten potworny krzyk? Niespokojne przystanęła z nogi na nogę, podnosząc wzrok na Ślizgona. Który wyraźnie ucieszył się, mogąc pochwalić się swoją błyskotliwością.

- Skoro ten stan rzeczy, nie przypada ci do gustu. Jestem zmuszona iść jak najszybciej zakryć swoje ciało, by nie razić twój wzrok. - ciemnoskóremu Ślizgonowi zrzedła mina. - Oh, racz mi wierzyć, byłoby to prostsze, gdyby twoja blond księżniczka w końcu zwolniła łazienkę! - dziewczyna specjalnie uniosła głos, by Draco usłyszał. Na co Zabini zareagował głośnym rechotem. To będzie długi dzień.

Hermiona szybkimi krokami szła na zajęcia z zielarstwa, przez tych dwóch kretynów, prawie by się spóźniła! W tym czasie Draco siedział już w klasie, nie mógł w ogóle skupić się na niczym, choć szczerze próbował. Natrętne myśli nie dawały mu spokoju. Próbując się od nich uwolnić, zaczął bazgrać coś po pergaminie. Reszta lekcji szybko minęła. Aż w końcu doszło do obiadu, na który wszyscy czekali. Hermiona nie miała siły cokolwiek przełknąć, podobnie jak Draco. Gdyż wiedziała, że gdy tylko posiłek dobiegnie końca, będzie musiała wrócić do dormitorium, by zająć się pracą domową, a następnie iść na patrolowanie szkolnych korytarzy z Neville'em. Przynajmniej nie miała aż tak dużego pecha, by wylądować na patrolu z którymś z domu Salazara. I właśnie z tą myślą dziewczyna, zabrała się za coś do jedzenia, na nowo odzyskując utracony apetyt.

Weszła do dormitorium prefektów. Na kanapie siedziała Luna Lovegood z brunetką, którą wcześniej widziała obok Luny, w pociągu. Przywitała się, po czym weszła za obrazem Merlina do swojego pokoju. Praca domowa nie zajęła jej długo, raczej zdziwiłaby się, gdyby tak było.
Miała jeszcze trochę czasu, więc wzięła się za książkę, którą dostała od matki w te wakacje.
Nawet nie zorientowała się, kiedy oddała się w ręce Morfeusza, zasypiając przy „Zatrzymać świat chcę wysiąść".

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz