Kłamstwa które mówiły prawdę

4.1K 175 14
                                    

Nie każdy potrafi do końca zostać szczerym. Ile z naszej prawdy może być pokryte zwykłymi tajemnicami? Życie mówiło o czymś co normalnie nie miało prawa bytu. Mowa tu o prawdziwej szczerości. Nie istniejącej części wszechświata,  którą  każdy chce zdobyć,  i choć w pewnej mierze ja osiągają ją nikt ne panuje nad nią perfekcyjnie.  Zawsze pozostaje jakiś mały skrawek tej prawdy,  której albo nie umiemy ujawnić,  albo po prostu nie chcemy by została ujawniona. I stąd  biorą się  te wszystkie przekręty kłamstwa i zniekształcanie niektórych prawd. Jednak choć niektóre z wypowiadanych kłamstw były jedynie spowodowane jedynie potrzebą chronienia przed prawdą, to nawet i one nie równały się ze szczerością czynów.

Hermiona zastanawiała sie nad wszystkimi kłamstwami jakimi poczęstował ją  Ślizgon, który w tym momecie siedział na przeciwko niej. Było ich sporo. Wszystkie tłumaczył jednym sposobem. To jedno zdanie na które była skazana. "Chciałem cię chronić." Czemu nie potrafiła uwierzyć w szczerość jego słów? Czemu wolała wmawiać sobie, że on chce tylko ją pogrążyć. Po prostu nie mogła sama przed sobą dopuścić do siebie myśl o tym, że jest możliwość... Że blądynowi na niej zależy?  Nie potrafiła tak o nim myśleć również dlatego, że ona sama zaczynała odczuwać to co już dawno się w niej zasiedliło. Coś czemu nie pozwoliła się  uwolnić, by się w tym nie pogrążyć. Wolała chować wszystko szczętnie zakrywając  swoje uczucia, pod płaszczem strachu i żalu. Bać się i być Gryfonem jest jak złoty znicz, który nie potrafi latać.
Czuła gorycz która rośnie jej w gardle, z każdym kolejnym słowem Dracon'a.

- Sam dopiero niedawno to odkryłem. Zrozum nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Nie chciałem byś się  narażała. Ale... -  Przerwała mu jego wywód,  który od dłuższego czasu ciągnął swoje tłumaczenia,  nieudolnie próbując usprawiedliwić swoje zachowanie.

- Wiesz gdzie on może być? - Nie odpowiadał patrzył jedynie zdziwiony,  w jej czekoladowe oczy. Co to miało znaczyć? Jak miał jej cokolwiek powiedzieć? Ona rzuci się na pastwę śmierci,  by ratować swojego przyjaciela. Czy nie jest oczywiste,  że sama może przepłacić za to życiem? Tak bardzo miała dość oddychania? Czuł irytację,  choć na jego twarz wyprana była z jakichkolwiek emocji. - Malfoy,  mów gdzie go znajdę. Muszę mu jakoś pomóc. - Jej głos wyrażał więcej niż chwilowe nienawistne spojrzenie,  które gościło w jej oczach,  skierowane do Dracon'a.  Cierpienie przebiło się  przez twardy pancerz niepokoju.

- Nie. - Zawód. W tym momecie to to uczucie zawładnęło nad mieszanką wybuchową,  która kryła się za jej spojrzeniem. Wstała i nic nie mówiąc udała się do swojego pokoju. Nie miała już siły na siedzeniu w jednym pomieszczeniu z nim. Za dużo było tych wszystkich informacji.  Niemal rzuciła się na łóżko starając się nieudolnie zatrzymać łzy. Draco chciał wstać za nią powiedzieć coś,  dać do zrozumienia,  że wszystko co robi robi po to by ją chronić. Skąd w nim taki nadmiar troski? Sam nie mógł tego określić,  ni jak mógł to ująć w słowach. Darował sobie... Nie był w stanie wstać z kanapy jakkolwiek mogąc się... Usprawiedliwić ? Więc został tam gdzie siedział,  wpatrując się w pustą szklankę po swoim ulubionym alkoholu,  którą trzymał teraz w dłoni. Musi się jeszcze napić. Napić się i zastanowić. Brzmiało logicznie...

Hermiona leżała na łóżku, próbując uporać się ze swoimi łzami. Ron... Ciężka prawda upadła na nią z hukiem. Nie dała rady sama unieść tego ciężaru.
Doszła do wniosku,  że przepowiednia Olivi się spełniła,  co wcale jej nie cieszyło.
Krukonka na imprezie sylwestrowej szukała Miony,  pytając o nią nawet Malfoy'a,  który szybko się jej pozbył mówiąc,  że jest z Ron'em.  I wtedy choć nie świadomie widziała go po raz ostatni...

*Wspomnienie*

-Ron? - Zdziwiona, oderwała się od Ślizgona, który teraz nałożył na siebie maskę obojętności.
-Musimy pogadać. - Zdziwił ją jeszcze bardziej ton jego głosu. Był przepełniony goryczą i niesamowitym smutkiem, nie wyczuła nawet odrobiny złości. Natomiast jego oczy wyrażały bezdenną pustkę. Kiwła potakująco głową, i ruszyła z nim w stronę wyjścia. Zostawiając Malfoy'a samego, dostrzegła idącą w jego stronę Daphne. Zignorowała to, starając pozbyć się tego dziwnego kucia w sercu. Wyszła za Gryfonem z pokoju wspólnego Krukonów.
-Ron... Ja... - Nie dość, że się jąkała to jeszcze on nie pozwolił dojść jej do słowa. Może to i lepiej bo sama nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Hermiona. Ja nie przyszedłem się kłócić.-Powiedział smutno, łapiąc ją za rękę. Zdziwiona tym gestem nie potrafiła w żaden sposób zareagować. - Przyszedłem tylko z po to by Cię przeprosić. Ja... Zachowywałem się dziecinnie, i sprawiałem ci ból moją głupotą. - Uśmiechnął się krzywo, podnosząc na nią wzrok.
-Ron nie martw się jesteś moim przyjacielem i nie chce żeby to się zmieniło. - Uśmiechnęła się do niego by dodać mu otuchy, ale jego mina okazywało niesamowity smutek. Dziewczyna dopiero teraz zwróciła uwagę na to jak wygląda. Jego oczy są podkrążone. Włosy rozczochrane. Wyglądał dość mizernie znacznie schudł i był blady. Miała wrażenie, że coś się stało, coś co doprowadziło go do takiego stanu. I do tego zdała sobie sprawę, że znacznie posmutniał po jej słowach. - Co się stało? - Spytała nie pewnie.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz