Johanna zaczela pakowac swój kufer, po sniadaniu wyjezdzaja na swieta do rodzin, a ona nie miala zamiaru pakowac sie na ostania chwile. Jej wspóllokatorka nadal tkwila w krainie snu. Slizgonka wiedziala, ze Gryfonka nie wyjezdza na swietaz Hogwartu wiec darowala sobie budzenie jej. Wyszla z sypialni, zostawiajac rzeczy w pokoju. Miala sporo czasu do sniadania wiec po prostu usiadla na kanapie patrzac beznamiatnym wzrokiem na ogien buchajacy w kominku. Popijala whiskey i dumala nad swoim wyjazdem. Nie mial to byc zwykly wyjazd do domku, gdzie czekala na nia szczesliwa rodzinka... Niestety nie posiadala tego... Jej rodzice byli dla niej podli, i poczula szczera ulge gdy uslyszala o ich smierci z rak Czarnego Pana. Rozmyslajac tak o rodzinie i zaniedbujac lecacy nieublagalnie czas.
Zabinni spal w najlepsze sniac o pieknej Sizgonce, blagajac by ten sen nie mial konca.
Stala tylem do niego ubrana jedynie w cieniutka koszulke nocna na ramiazka, odslaniajace jej dlugie nogi. Jej wlosy opadala kaskada, zakrywajac cale plecy. Zaczal do niej podchodzic. Po chwili tak jak ona stali na balkonie, nie znal tego miejsca ale nie to sie teraz dla niego liczylo. Zlapal ja za biodra, a pomiadzy nimi nie bylo juz wolnej przestrzeni. Odsunal jej wlosy z ramion, calujac jej szyje.
-Wygladasz jak aniol.- Szeptal jej kuszaco do ucha.
-A ty kusisz mnie jak typowy Diabel.- Zasmial sie krótko odwracajac ja w swoja strone by muc spojrzec jej w oczy. Te piekne niebieskie oczy spogladaly na niego z nieukrywanym pozadaniem. Jej delikatne dlonie ujely jego twarz, po czym pocalowala go namietnie. Powoli kierowali sie w strone wejscie do srodka, dziewczyna pchnela Blasie'go na stojaca w malym saloniku, czarna kanape. Mruknal cos zadowolony a ta nadal go calowala. Oderwala sie od niego prostujac sie. Usmiechla sie lubieznie.
-Pójdziemy za to do piekla.- Na twarzy Zabini'ego ukazal sie diabelski usmiech.
-Z toba moge isc chocby na koniec swiata.- Wsparl sie na lokciach, by lepiej widziec dziewczyne. Jego slowa byly prawdziwe, wiedzial to. Slizgonka nie zaszczycila go odpowiedzia. Lekko zeslizgnela romiazka ze swoich ramion, w zwiazku z czym cieniutka tkanina zsunela sie z jej ciala. Okazujac jej piekne walory. Zabini zaniemowil. Jak Aniol. Byla po prostu jak Aniol. Nie mogl ocwrócic od niej wzroku. Na co dziewczyn a usmiechnela sie kuszaco, nachylila sie nad nim. Znów pograzyli sie w pocalunku. Jej wlosy opadaly na nich obojga zakrywajac ich ciala. Lezala na nim, oplatajac swoja noga jego, talie.
-Blasie...- Uslyszal glos ale byl zbyt zatracony w pocalunku.
-Blasie, przestan sie wyglupiac.- Nic. Nie mial ochoty wypuszczac bladynki z ramion.
-Zabini do jasnej cholery rusz ten tylek!!- I nagle mulat poczul jak zimna woda oblewa jego twarz. Zerwal sie szybko wybudzajac sie.
-Malfoy ja cie zabije!-Krzyknal.
Hermione obudzily krzyki, z sasiednich pomiesczen. Zalozyla na siebie czarny satynowy dosc krutku szlafrok, i wyszla z pokokju.
-Johanna co sie dzieje?- Zapytala zaspanym glosem.
- Nie mam pojecia, ale radze ci sie ubierac bo niedlugo sniadanie. Gryfonka w odpowiedzi skinela jedynie glowa. Widziala ze cos gnebi jej wspóllokatorke, ale postanowila nie wnikac tylko czekac az ta sama jej powie cos sie dzieje. Johanna czula wdziecznosc ceniac sobie, zachowanie Gryfonki. Hermiona po chwili wyszla z lazienki w pelni gotowa do wyjscia na sniadanie.
-Idziemy czy czekamy na nich?- Slizgonka jakby wyrwala sie z zamyslenia i spojrzala na zegark.
- Jesli chcemy cos zjesc to lepiej juz chocmy.- Wyszly w towarzystwie wrzasków Diabla. Szly obok siebie rozmwiajac na wszystkie tematy, jedynie omijajac zgrabnie temat swiat, i po chwili byly juz na miejscu.
CZYTASZ
Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!
FanfictionUczucie które nigdy nie miało prawa zaistnieć. Hermiona i Draco Nikt się nie spodziewał, że z czasem połączy ich więź. Draco prosi znienawidzoną przez siebie Gryfonkę o pomoc. Ta z początku nie chętnie podchodzi do całej sytuacji, jednak po dłuższ...