Zabieram Anioła Do Piekła

4.9K 210 16
                                    

ZDraco siedzial, na kanapie w pokoju wspólnym prefektów, nadal zwionzany niewidzialymi linami, przez ta przemadrzala Gryfonke! Po mimo tego, ze nie mógl sie ruszyc, usmiechal sie lekko pod nosem. Wiedzial, ze dziewczyna z tudem odsunela sie od niego. Tez tesknila za dotykiem jego ciala tak jak on. Wiedzial, ze nic nie jest stracone. Nigdy nie myslal o niej powaznie, byla tylko szlama, jak mógl by w ogól myslec, ze moglaby znaczyc dla niego cos wiecej? A jednak... Uslyszal otwieranie drzwi ood lazienki. Granger przestala sie kapac, i teraz szla w strone kanapy jedynie w klusym bialym szlafroczku, który dlugoscia siegal jej do polowy ud. Patrzyl na nia, z pozadaniem, co staral sie zakryc jago naturalnym chlodem, bijacym od jego spojrzenia. Sam niewiedzial dla czego, ale uwarzal to za naturalny odruch. Zawsze w ten sposób okreslal swój sposób bycia, tak zostal wychowany. Hermiona usiadla obok Slizgona, zastanawiala sie dlaczego jej przyjaciele nie pisza do niej. Byla pewnna, ze wszytsko jest w porzadku, tylko po prostu bawia sie tak swietnie, ze nie maja czasu pomyslec o ich Mionce. Gdyby cos sie stalo dowiedzialaby sie przeciez od razu od nich. Byla o tym swiecie przekonana. Zta mysla wyszla z wanny, na samo wspomnienie o przyjaciolach poprawil sie jej chumor. Jutro do nich napisze. Teraz postanowila pognebic jednego arystokratycznego dupka, który siezial zwiazany na kanapie.

- O Malfoy ty nadal tutaj?- Zapytala niewinnie patrzac Slizgonowi w oczy.- Czemu nie pójdziesz spac? Przeciez jest juz pózno.

- Grabisz sobie, Granger. - Spojrzal na nia z spod ukosa. - A teraz rozwiaz mnie! Natychmiast!- Dziewczyna widzac zloszczacego sie chlopaka, zasmiala sie kpiaca. I oto mala Gryfoneczka dala popalic Wielkiemu Panu Czysta Krew!

- A co bede z tego miala?- Spojrzala z udawana slodycza na Malfoy'a- Od razu mówie, ze nie zadowole sie jedynie "Satysfakcja". - Odparla, na co Slizgon usmiechnal sie pod nosem. Uzyla jego slów... Mniej wiecej.

-Granger, skarbie.- Powiedzial spokojnie.Ignorujac zdziwiona mine Gryfonki, kontynuowal.- Uwierz, ze chetnie pozwolibym ci robic, z moim zwiozanym cialem co kolwiek bys zapragnela.- Dziewczyna zarumienila sie lekko na slowa Slizgona.- Ale...- Dodal.- Serio musze isc do lazienki. Wiec jesli chcesz mnie w jaki kolwiek sposób wykorzystac, to umówmy sie na jakis inny dzien, lwico. Ja dla ciebie zawsze znajde czas.- Usmiechnal sie zadziornie, na co w odpowiedzi Gryfonka jedynie prychnela, jeszcze bardziej sie rumieniac. Co ten kretyn z nia robil?

- Nie chce marnowac twojego cennego czasu. Pewnie i tak masz napiete terminy.- Powiedziala, udajac obojetnosc na slowa Dracon'a. Machnela magicznym patykiem, wypowiadajac w myslach zaklecie. I po chwili ten byl wolny, ale najwyrazniej nie mial az tak wielkiej potrzeby udania sie do toalety. Po chwili, praktycznie rzucil sie na bezbronna Gryfonke. Nawet nie orietujac co sie stalo dziewczyna lezala pod usmiechajacym sie arogancko chlapoku.

- Malfoy, co ty...- Nie dala rede dokonczyc, gdyz poczula jak ciepla dlon, sunie powoli po jej ramieni, w zdluz. Po chwili zabral jej rózdzke z reki, usmiechajac sie przebiegle.

-To nie bedzie ci juz potrzebne.- Polozyl kawalek drewna,na stoliku obok kanpy, nie sposzczajac wzroku z Gryfonki.

-Prawdopodomnie sie mylisz.- Oparla, starajac sie opanowac glos, który drgal lekko... Z podniecenia?

-Ja sie nigdy nie myle, Granger.- Szepnal cicho, ale ict twarze dzielily zaledwie milimetry co bylo równoznaczne z tym, ze Hermiona doskonale uslyszala slowa Slizgona.

- Raczej watpie...- Draco zignorowal jej wypowiedz. Jego cialo ocieralo sie niebezpiecznie o Gryfonke. Mógl miec karzda, mial prawie karzda, ale jego mysli krazyly w okól niej. Stykali sie praktycznie nosami. Skupil wzrok na jej malinowych ustach. Wachal sie nie wiedzac czy powinien... Glupota! Oczywiscie, ze nie powinien! Nawet nie mial prawa! A po mimo tego byl blisko. Tak cholernie blisko! Tag dawno nie czul smaku jej ust... Ona byla w pólapce. Siedzial na niej okrakiem, krepujac jej ruchy. Jego lewa reka spoczywala na biodrze dziewczyny, natomiast prawa lezala czulo na policzku Gryfonki. Nachylil sie jeszcze bardziej, z zamiarem pocalowania jej. Ale ona nie potrafila wyrzucic z glowy momentu w którym to on powiedzial tak chlodno i rzeczowo w pokoju zyczen, ze nie powinni sie widiwac.Bylo milo sie skonczylo. Byla jedynie kaprysem. Mogla mu wybaczyc, ale nie na nowo zaufac, o ile wczesniej w ogóle obdarowywala go zaufaniem.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz