Powstanie Upadłego Anioła

2.8K 149 29
                                    

Uwaga! Dla wczucia się w akcje, radzę przesłuchać piosenkę, zamieszczoną w animacji.


Łzy bez żadnej kontroli spływały po jej policzkach, a razem z nimi spływały nadzieję. Patrzyła na niego zapłakana, w jakikolwiek sposób próbując się do niego dostać. Jej ciałem wstrząsał szloch, mimo wszystko nie przestawała uderzać w niewidzialną barierę, która dzieliła ją od ukochanego. Kosmyki jego blond włosów opadły bezwładnie na twarz, która teraz wyglądała na nienaturalnie bladą. Jednak nie to przykuwało szczególną uwagę, gdy spoglądało się w jego stronę, a biała dusza wisząca nad jego ciałem, niczym wygłodniały sęp. Duch pochylał się nad ciałem chłopaka, wysysając z jego ciała, dziwną esencję, która wyglądała jak wyjątkowo ciemny dym papierosowy. Poczuła jak ktoś kładzie dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się, dopiero w tym momencie orjętując się, że przecież nie jest w tym miejscu sama. Jest tu również jej matka. Nie prawdziwa, jedynie jako postać rodzicielskiej osoby, która dała jej życie jednak, nie dała domu i ciepła. Spojrzała na jej czerwone oczy, a po jej ciele przeszedł zimny dreszcz. Te tęczówki, przywodziły jej na myśl oczy Czarnego Pana. Oznaczały jedno... Czarna magia. Dyrektorka musiała się nią hełpić.

- Raczej nic mu nie będzie. - Powiedziała oschle, podając dłoń Gryfonce. Dziewczyna zignorowała gest, i pozostała klęcząca na podłodze. Kobieta nie ukryła swojego poirytowania dziecinmym zachowaniem córki. Westchnęła przeciągle. - Chce ci wszystko wytłumaczyć, i wolałabym żebyś czuła się na równi że mną. - Gryfonka nie poruszyła się. Wydawała się nie kontaktować z resztą otoczenia. Patrzyła na swoją rodzicielkę, pozbawionym emocji spojrzeniem, po czym odwróciła wzrok i wpatrywała się w to co zostało po drugiej stronie bariery. Była niczym wyprana z uczuć. Wtedy kobieta zrobiła coś, co wyprowadziło młodą czarownice z transu, skupiając jej uwagę na nowo, na matce. Klęknęła tuż przed nią, patrząc jej w oczy. W ten sposób pokazała, że są na równi, że nie chce być w tej całej historii, tą złą.

- Chcesz poznać prawdę?

- Czy to w jakikolwiek sposób mu pomoże?- Spytała ironicznie, skinieniem głowy wskazując na blondyna. Chłopak leżał w owej chwili po drugiej stronie bariery, a z jego ciała wydobywała się ciemna esencja, którą wysyłała blada postać duszy, którą Hermiona widziała na ceremonii księżycowej.

- Nie, ale pomoże zrozumieć. - Panna Granger, nie zbyt zadowolona kiwnęła potakująco głową dając tym samym znak, by kobieta zaczęła swój wywód. Jednak mimo wszystko dziewczyna przez cały czas obserwowała chłopaka o platynowo-blond włosach. - Wszystko zaczęło się kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Byłam dzieckiem jednej z najbardziej szanownych rodów. Moja matka była piękną kobietą, nie uległo to uwadze pewnemu mężczyźnie, który podawał się za przyjaciela mego ojca. Często przychodził do naszego domu. Prowadził wspólne interesy z moim ojcem. Pewnego dnia przyszedł bez zapowiedzi, pod nieobecność mojego rodziciela, zostając w domu jedynie matkę. Wykorzystał nadaną mu okazję. Podał jej eliksir miłości, by następnie ją wykorzystać... - Hermiona przęłknęła głośno śline. Jak można być tak... Zaborczym człowiekiem? Dziewczyna odwróciła wzrok od swego chłopaka, zwracając całą uwagę na swojej rozmówczyni. Czuła dziwny posmak goryczy. - Jak się pewnie już domyśliłaś moja matka zaszła w ciążę. Mój ojciec wpadł w szał. Zabił swego domniemanego przyjaciela i to samo chciał zrobić, z mom matką, mimo, że nie było to jej winą. - Kobieta patrzyła w oczy swej młodej słuchaczki, nie umilając w żaden sposób potoku historii. Jej głos był monotonny i bezbarwny, pozbawiony żalu, czy goryczy. Nie słychać w nim było, że jak kolwiek przejmuje się, tym co zaszło w najbliższym kręgu jej rodziny. - Ubłagała go o litość, dla dziecka, które nosiła... - Dopiero teraz jej głos w jakimś stopniu osłabł.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz