Etap Drugi

3.2K 171 24
                                    

 I oto numer 36! Ten rozdział dedykuję wam wszystkim, moi drodzy czytelnicy. Jednak ze szczególnością dla @It_smile ❤, za niesamowite zaangażowanie w czytaniu mojej pracy.

Dziękuję równieżza wszystkie odsłony i gwiazdki, a w szczególności za  komentarze! Jesteście Najlepsi. ❤

Jej serce biło z taką szybkością, że oddech nie był w stanie się z nią zrównać. W pewnym sensie odczuwała dziwną ulgę. Nagle cześć jej problemów uwolniła się od niej. Sama nie była pewna czy to dobrze. Niby wszystko stało się jakoś takie... Proste? Ale czegoś jej brakowało, jakby nie była do końca pełną wersją siebie. Wydawała się być dziwnie obca samej sobie. Czy to ma sens ? Może już do końca zwariowała? Jeszcze ciekawsze było to, że nie miała pojęcia w jaki sposób się tu dostała, ale czy to jest ważne? Na powrót odzyskała swoje skupienie. Ron. To dla niego tu jest. Po policzku spłonęła jej pojedyncza łza. Jednak nie był to odpowiedni czas na okazywanie słabości. Po raz kolejny rzuciła na siebie zaklęcie maskujące. Po co w ogóle je zdjęła? Następnie wyszła z ciemnego pomieszczenia w którym się znajdowała, czemu w ogóle tam była? No tak coś jej tu nie grało, i co gorsza nie była pewna co? To tak jakby... Miała amnezje. Straciła pamięć... Nie miała jednak czasu na zastanowienia się nad tym co w obecnie w jej głowie się działo, albo raczej czego w jej głowie jej brakowało, gdyż nagle w całym domu rozpostarł się okropny krzyk bólu. Hermiona stanęła w miejscu, załamana orietując się do kogo owy krzyk należy. Nie czekając, aż dźwięk powturzy się, pobiegła w kierunku z którego dobiegał. Stanęła w progu drzwi niczym spetryfikowana. Jej ciało momentalnie zamarło, w ten sposób reagując na przerażającą scenę, której w tej chwili była świadkiem.

Ron...
Boże. Jej Ron. Kochany porywczy rudzielec. Który nigdy nie był w stanie powiedzieć coś na rzeczy. Ron. Jej przyjaciel. Ten który ją Kocha. Leżał w tej chwili w kałuży krwi, a jego kończyny były wygięte w różnych kierunkach, w niektórych miejscach jego bladą skórę przebiły na wskroś połamane kości. Jej dłoń zacisnęła się mocniej na trzymanej w dłoni różdżce, jednak nie była w stanie chociażby pomyśleć o podjęciu jakiegokolwiek działania, by pomóc swojemu przyjacielowi. Jej szok był na tyle wielki, że nie potrafiła skupić rozbieganych myśli. Czemu w tym momencie to nie ona mogła być na jego miejscu? Kolejne łzy spłynęły, kreśląc ślady na jej twarzy. Do ledwo oddychajacego ciała podeszła kobieta. Spojrzała ma niego z nieskrywanym obrzydzeniem, tak silnym, że Hermiona poczuła jak jej ciało drga poruszane dziwnym dreszczem. Dziewczyna po chwili dostrzegła w postaci kobiety, nikogo innego jak samą Bellatrix Lastrange. Kolejna fala nie przyjemnych dreszcze przeszyła Gryfonke. Bella z gracją podeszła do leżącego na marmurowej posadce Ron'a. Szturchneła go  stopą, niczym psa u którego chce się sprawdzić czy aby na pewno zdechł.

- Żałosne. Mogłam się czegoś takiego spodziewać. - Wysyczała na tyle głośno, by Hermiona mogła dosłyszeć sens jej słów. Po chwili zdegustowana kobieta, wyszła innymi drzwiami, znajdującymi się po drugiej stronie wielkiej, a zarazem pustej sali, w której znajdowało się jedynie ciało rudowłosego chłopaka. Nie zastanawiając się rzuciła się do biegu, przecinając całe pomieszczenie w zdłuż, by po chwili klęczeć nad Ron'em.  Na powrót stała się widoczna, by jej przyjaciel mógł ją dostrzec.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz