Smok Który Zieje Ogniem

3.4K 177 16
                                    

Z dedykacja dla AdelRiddle 😘

Czesto nie zdajemy sobie sprawę jak wiele może zmienić jeden czyn.  Wystarczy jedeno słowo by zniszczyć. I jeden gest by naprawić lub zmniejszyć zniszczenia.
Umniejszyć ból, który z czasem powinien zniknąć. Z czasem...
Co jak to słowo, które nas skrzywdziło nadal góruje nad naszymi myślami. Nadal czycha w zaułku podświadomości, by o sobie przypomnieć w najmniej odpowiednim czasie. Gdy tak się staje czujemy jak nasza dusza staje się nic nie warta, a my sami nie mamy prawa istnieć. Czy to kwestia samooceny? Co jeśli u kogoś jest zniżona? Gorzej! Co jeśli u kogoś innego cechuje się wysoką samoocenę? Jakie słowo może aż tak porórznić dwoje ludzi względnie podobnych do siebie?

Jakie słowo?

Szlama? Czy raczej Arystokrata?

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Stała na tyłach szkoły tylko dziesięć minut drogi na piechotę, od boiska ulubionego sportu szkoły. Czekała. Oboje się spóźniali, mogła się tego spodziewać po jej współlokatorze, ale po dyrektorze szkoły? Westchnęła cicho, spoglądając na swoją walizkę leżącą u jej stóp. Miała na tyle szczęście, że wiedziała  przynajmniej jakie rzeczy powinna spakować że sobą, dzięki rozpisce od Pani Profesor McGonagall, która wzięła za swój obowiązek, przygotowanie obu Prefektów jak najlepiej na wyjazd o którym prawie nic nie wiedzieli. Spojrzała na zegarek który dostała w prezencie na święta od jej ulubionego czarnoskórego Ślizgona. Była 10.07, przed siedmioma minutami powinni oboje być tutaj by wszystko przedyskutować. O 10.15 miał przyjechać po nich transport. Gryfonka zastanawiała się co to może być, spodziewała się świstotlika lub teleportacji. Ale jak Dumbledore powiedział jej, że ma nadzieję iż nie przestaszy się owego środka transportu, aż przeszły ją dreszcze. Zżerała ją ciekawość. Zastanawiał się czy może nie chodziło o prehistoryczny statek widmo? Okręt który poruszał się w powietrzu, a jego pozbawiona ciał załoga, potrafiła przedrzeć się przez najgorsze wiatry. Ponoć skalane słoną wodą duszę, wywodziły się z ognia piekielnego. Dlatego nazywano ten statek okrętem skazańców, lub łajbą diabła. Nie wiedziała czy coś takiego istniało naprawdę jednak z chęcią przeczytała książkę na ten temat, która nieźle ją wciągnęła. Jednak miała nadzieję, że Profesor po prostu chciał ją postraszyć, lub chodziło mu o coś bardziej banalnego. W istocie, nie mogła się spodziewać co tak naprawdę zaplanowano na ich wymianę z magicznymi studentami innej szkoły dla czarodzieji. Usłyszała szelest za sobą, tak więc odwróciła się by móc wiedzieć kto za nią jest.
-Witam, Panno Granger. - Profesor Dumbledore uśmiechnął się przyjaźnie jak to miał w zwyczaju.

-Dzień dobry,  Panie Dyrektorze. - Gryfonka przywitała się grzecznie, zastanawiając się czy powinna spytać nauczyciela o to w jaki sposób mieli udać się do nie znanej jej szkoły.

-Czyżby Drocon nadal się nie pojawił? - Gryfonka zmieszała się na wzmiankę o Ślizgonie. Nadal miała przed oczami zmasakrowane ciało jej współlokatora. Na pewno będzie miał problemy z dotarci....-O już się zbliża. - Dziewczyna odwróciła się by jej oczom zdążył ukazać się jasnowłosy przywódca Slytherin'u. Szybko jednak odwróciła wzrok. - Cieszę się, że do nas dołączyłeś. - Dyrektor uśmiechnął się łagodzenie. Draco mruknął w odpowiedzi wymuszone przywitanie.

-Czy zdradzi nam Pan cokolwiek Panie Dyrektorze?-Zapytała z nadzieją w głosie.

-Jestem pewien,  że już niebawem sami zdążycie się przekonać... A oto i wasz transport! - Oboje  skierowali swój wzrok w miejsce gdzie spoglądał Profesor.  Ich oczom ukazał się ogromny Smok! Dziewczyna przełknęła głośno ślinę. Nie dość, że ma lęk wysokości to jeszcze ma lecieć na tej bestii! Nawet mowy nie ma. Zwierzyna była niesamowitych rozmiarów.  Z wielką prędkością zbliżała się do celu i już po chwili wylądowała na otwartym gruncie nieopodal nich. Dopiero gdy szarobiałe smoczysko znalazło się na ziemi, Hermiona doszła do wniosku że samym ogonem spokojnie zmiarzdżyłby przynajmniej połowę szkoły magii i czarodziejstwa. Na wielkim potworze o czarnych oczach siedziało czterech ludzi. Jednak w niczym nie przypominali uczniów Hogwart'u.  Jako pierwszy z zwierzyny zaskoczył młody chłopak wyglądem przypominający mężczyzne z filmów o wojownikach. Jego włosy sięgały ramion, jak u jego pozostałych towarzyszach jego włosy były czarne niczym smoła. Jednak to co najbardziej przyciągało jej uwagę był strój ich wszystkich. Wyglądają jak Indianie! Pomyślała, i w rzeczy samej tak też się ubierali. Jego ciemne oczy zatrzymały się na jej bladej twarzy.  Ukłonił się w geście szacunki im wszystkim.

Dramione - Tylko Ciebie Chce, Granger!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz