Wszystko zaczęło powoli wracać do normy. Spędziłam trochę czasu z siostrą, ale potem musiałyśmy się rozstać ze względu na kodeks Jedi... Według niego nie mogłam w ogóle spotykać się ze swoją rodziną, tylko pozostawić wszystko i wszystkich za sobą. Sprawiłam sobie drugi miecz – żółto-zielone shoto. Pilnowałam go jak oka w głowie. Po moim powrocie dotąd traktująca mnie jak powietrze senator Amidala zaprzyjaźniła się ze mną. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak nagle zmieniła swoje nastawienie w stosunku do mnie.
Właśnie miał miejsce mój sparing z Anakinem. Nie mogłam się nadziwić, jak ktoś może tak dobrze władać mieczem! Treningowe ostrze rozmywało mi się przed oczami, ale jakoś parowałam ciosy. Tak się zagapiłam, że nie zwróciłam uwagi na to, że mój mistrz coraz bardziej się do mnie zbliża. W pewnym momencie podciął mi nogi, a ja wywinęłam efektywnego orła.
- Nie skupiaj się jedynie na mieczu świetlnym. Gdyby to była prawdziwa walka, już być nie miała głowy.
- Ale nią nie jest – mruknęłam podnosząc się.
- Z takim nastawieniem do niczego nie dojdziesz. Łap.
Rzucił mi mój miecz świetlny. Złapałam go i natychmiast włączyłam. Mój mistrz zrobił teraz coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Cofnął do tyłu prawą nogę i rzucił mieczem jak oszczepem. Koślawo go odbiłam i zaczęłam szukać wzrokiem Anakina. Nagle poleciałam do przodu na podłogę i coś bardzo, bardzo ciężkiego mnie przygniotło. A raczej ktoś. Zabrał mi miecz, ale nie miał zamiaru wstać.
- Dusisz.
- Wiem o tym doskonale, ale skoro nie umiesz walczyć, to teraz w takiej pozycji będziesz wysłuchiwała moich uwag odnośnie twojej techniki. Odnoszę wrażenie, że w ogóle nie korzystasz z Mocy podczas walki. Powinnaś mnie wyczuć, usłyszeć... A ty nic. Będziesz musiała nad tym popracować.
Przewróciłam oczami.
- Tak, tak. Oczywiście, mistrzu. Możesz już ze mnie zejść? – wydyszałam.
Anakin wstał ze mnie, a ja wzięłam głęboki oddech.
- Kolejnym razem popracujemy nad płynnością twoich ruchów. Jeśli będziesz taka spięta, to szybko się zmęczysz...
Wykład przerwał mu pisk komunikatora.
- Dobra, leć już. Masz chwilę wolnego – powiedział do mnie i odebrał wiadomość od mistrza Kenobiego.
Ulotniłam się z sali treningowej i szybko poszłam do swojego pokoju, który znajdował się tuż obok kwatery mojego mistrza. Wykąpałam się i postanowiłam zdrzemnąć się. Położyłam się na łóżku a nadzieją na spokój przez najbliższą godzinę, ale nagle zapiszczał mój komunikator. Warknęłam, jakby to miało pomóc, i odebrałam wiadomość.
- Tak, mistrzu?
- Mamy misję.
Jęknęłam rozpaczliwie.
- Teraz?
- Tak, teraz. Czekam na ciebie przed Świątynią.
Rozłączył się, a ja wstałam i głośno ziewnęłam. Przyzwałam Mocą miecze i z ociąganiem ruszyłam na miejsce spotkania.
- Co tak długo? – zapytał Anakin, gdy zjawiłam się na miejscu. – Jedi nie mogą mieć ślimaczego tempa. Chodź już, po drodze do portu wyjaśnię ci wszystko.
Nie oglądając się na mnie, ruszył przed siebie.
- Musimy iść pieszo, mistrzu?
- Tak. Nic ci się nie stanie, jeśli od czasu do czasu przejdziesz się po Coruscant. Wracając do misji – powiedział o wiele ciszej, tak że ledwo go słyszałam – musimy wykraść z bazy Separatystów ważne plany dotyczące nowej broni Separatystów.

CZYTASZ
Ahsoka Tano: Pamiętaj
FanfictionGdy Ahsoka była mała, sądziła, że przez całe życie nie wyściubi nosa zza swojej wsi i będzie prowadziła nudne, monotonne życie. A tymczasem jej historia potoczyła się zupełnie inaczej, niż sądziła. Zwiedziła prawie całą Galaktykę podczas swoich...