Rozdział 8: Odwiedziny.

869 63 2
                                    

- Wiele lat temu mój pradziad zażądał czegoś od Kapłanek. Nikt nie wie, co takiego chciał, że do dzisiaj dług jest im spłacany w postaci najmłodszych córek każdego pokolenia. Wszystkie są wysyłane do klasztoru i muszą w nim zostać do końca życia. Niedługo po przyjęciu przez moją siostrę pierwszych święceń okazało się, że to jednak ja będę najmłodsza. Kapłanki nie chciały unieważnić święceń mojej siostry i w dniu swoich szesnastych urodzin została jedną z nich. Mimo wszystko ja też przyjęłam pierwsze święcenia, ale Mistrz Plo-Koon zabrał mnie do świątyni. Niby wynegocjował z Kapłankami, że zostanę Jedi, a nie jedną z nich, ale najwyraźniej teraz moja siostra chce, żebym zapłaciła za to, że musi być w klasztorze.

- To jest bez sensu. Jaka jest w tym wszystkim twoja wina?

- Ona uważa, że urodziłam się za późno. Zawsze mi wypominała, że gdyby nasza matka szybciej zaszła w ciążę, mogłaby być normalną dziewczyną. Najprawdopodobniej teraz chce, bym razem z nią przeżywała ten koszmar.

- Aż tak zły jest ten klasztor, że postradała zmysły?

- Słyszałam tylko plotki, ale chyba tak. Mówią, że można tam oszaleć z samotności i kapłanki prawie nigdy nie wychodzą stamtąd.

- Nie brzmi zbyt dobrze.

Przez resztę drogi dalej omawialiśmy kwestię kapłanek. Anakin co jakiś czas powtarzał, że mam użyć komunikatora i go wezwać, gdyby w nocy działo się coś niepokojącego. A ja cały czas mu odpowiadałam ze śmiechem, że przylecieliśmy tu chronić senator Amidalę, a nie mnie. Kiedy dotarliśmy do zamku Quebba, był środek nocy. Rozeszliśmy się do swoich pokoi, a ja nie rozglądając się po swojej sypialni odrzuciłam gdzieś miecze i padłam na łóżko. Zbyt dużo emocji, jak na jeden dzień.

~*~

Gdy się obudziłam, byłam zdziwiona, że promienie słońca nie padają na moją twarz. Przecież z tego, co zobaczyłam przed zaśnięciem, okno znajdowało się obok łóżka... Otworzyłam oczy i krzyknęłam, ale dźwięk został zduszony przez mokry materiał zatykający moje usta. Światło poranka zasłaniała mi siostra. Rozpoznałam ją po charakterystycznych dla niej rogach zwężających się do środka, a na końcu rozchodzących się na boki. Teraz przykładała tą cuchnącą szmatę do moich ust, a ja nie mogłam się ruszyć. Moje ciało było jak sparaliżowane, choć nie krępowały mnie żadne więzy. „Komunikator... Muszę poinformować mistrza..." – pomyślałam. Dziwna substancja, którą był nasiąknięty materiał, powodowała u mnie senność.

- Mała Ahsoka – wyszeptała siostra i przesunęła dłonią po moim policzku, jakby nie wierząc, że mnie naprawdę widzi. – Dziś masz szesnaste urodziny. Mam dla ciebie prezent.

Delikatnie musnęła palcami mój prawy nadgarstek. Niestety nie mogłam obrócić głowy i zobaczyć, co z nim zrobiła.

- Powinnaś przyjąć dziś święcenia, ale wymuszone nie będą miały żadnej wartości.

Zdziwiłam się, że nie słyszałam w jej głosie złości ani żalu. Jakby słysząc moje myśli, uśmiechnęła się delikatnie, co ledwo dostrzegłam przy zgaszonym świetle.

- Zakon zmienia ludzi. Jest ostoją dla strapionych dusz... Jeszcze kiedyś twoje drogi skrzyżują się z kapłankami, Ahsoko.

Dostrzegłam jeszcze błysk jej niebieskich oczu, zanim straciłam przytomność.

~*~

- Ahsoka! – usłyszałam krzyk i poczułam, że ktoś potrząsa moim ramieniem. Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej, przez co prawie przyłożyłam mojemu mistrzowi głową w twarz. – Zaraz zaczną się rozmowy pokojowe, a ty śpisz!

- Była tu w nocy – powiedziałam nie słuchając w ogóle słów Anakina, który przerwał swój potok słów i przyjrzał mi się uważnie.

- Coś ci zrobiła? Mówiła coś?

- Tak. Mówiła, że mam dziś urodziny i powinnam przyjąć święcenia, ale nie może mnie do nich zmusić.

Na chwilę jego twarz przyjęła zdziwioną minę, gdy wspomniałam o moich urodzinach, ale szybko powrócił do swojej zamyślonej miny.

- Tylko tyle?

Wytężyłam swój umysł, bo nie pamiętałam ostatniego kawałka rozmowy. „Coś jeszcze mówiła... Coś ważnego." – pomyślałam. W zamyśleniu podrapałam się po swędzącym nadgarstku. Sądziłam, że coś mnie ugryzło, ale gdy spojrzałam na swoją rękę, zobaczyłam na niej coś dziwnego.

- Coś mi zrobiła z ręką! – powiedziałam głośno.

Ahsoka Tano: PamiętajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz